Pierwszy tom „Wiedźm
z Kijowa” urzekł mnie swoim klimatem. Bez wahania sięgnęłam więc po jego
kontynuację, żeby poznać dalsze losy wiedźm, które zdążyłam bardzo polubić.
Masza, Dasza i Katia nie mają czasu do odpoczynku. Na ich drodze staje Aknir – córka zmarłej Kyłyny, która podważa ich prawo do nazywania się Kijowicami i rzuca im śmiertelnie niebezpieczne wyzwanie. Bohaterki zawędrują aż do Przeszłości, by odnaleźć panaceum na bolączki trapiące Kijów. Czy im się uda? Co zrobią, gdy staną przed możliwością odmienienia dziejów i powstrzymania rewolucji październikowej okupionej pięćdziesięcioma milionami ludzkich istnień?
Pierwszy tom
mi się podobał, ale drugi to prawdziwa rewelacja! Po raz kolejny autorka
przekazała w ręce czytelników powieść łączącą w sobie powieść historyczną z
fantastyką, która została zaplanowana w najdrobniejszych szczegółach. Do tego
mamy tutaj również nutkę romantyczności, iście kryminalne intrygi oraz masę dobrego
humoru, którego nie powstydziłaby się dobra komedia. Wszystkie wątki tworzą
misterną sieć, fikcja miesza się z historią, a wszystko napisane zostało w taki
sposób, że czyta się to z przyjemnością i zafascynowaniem. Przez lekturę
dosłownie się płynie, mimo że książka nie należy do najcieńszych.
Przeszłość
miesza się tu z teraźniejszością. Za pomocą książki możemy przenieść się w czasy
rewolucji październikowej, poznać postacie nie tylko fikcyjne, ale także te
historyczne. Już pierwszy tom miał mnóstwo odniesień do historii Kijowa,
literatury oraz sztuki, ale tutaj to wszystko jest jeszcze bardziej wyraźne. Poznajemy
chociażby Michaiła Bułhakowa, który niewątpliwie odegrał istotną rolę w
historii miasta. Ponadto stolica Ukrainy po raz kolejny jest cichym bohaterem
książki, równie istotnym co trzy wiedźmy.
Masza, Dasza i
Katia po raz kolejny stoją przed trudnymi wyborami, muszą stawić czoło
przeróżnym intrygom i pokonać nieprzyjaciół, a jednocześnie zmierzyć się ze
swoimi prywatnymi problemami. Drobne sprawy życia codziennego mieszają się z
perspektywą poważnych dylematów mogących ocalić lub unicestwić życie milionów.
Jest to dość specyficzna mieszanka jednak niesamowicie intrygująca.
„Strzał w
operze” to doskonała kontynuacja poprzedniego tomu „Wiedźm z Kijowa” – zaplanowana
w najdrobniejszych szczegółach, świetnie napisana, łącząca w sobie przeróżne
gatunki, które na pierwszy rzut oka wydają się wykluczać, ale to tylko
złudzenie! Serdecznie Wam ją polecam.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu
Insignis.
Sara
Ja dopiero mam w planach "Wiedźmy z Kijowa".
OdpowiedzUsuń