Pamiętam, że jakiś czas temu przeczytałam kilka książek tej autorki i naprawdę mi się podobały. Owszem, byłam wtedy sporo młodsza i mój gust czytelniczy także był inny, ale dobra historia zawsze się obroni. Kirsty Moseley stworzyła powieści zabawne, lekkie i przyjemne, co mnie wtedy naprawdę urzekło i uznałam, że być może warto odświeżyć sobie pamięć i przekonać się, czy nadal będę fanką tej autorki.
Amy Clarke do tej pory nie miała szczęścia w miłości, ale nie zniechęca się. Stara się być pozytywnie nastawiona do życia, bardzo często spotyka się ze swoją przyjaciółką na wieczory z margaritą i plotkami. Nie szuka swojego ideału, ale on pojawia się w jej życiu całkiem niespodziewanie. Od kilku miesięcy Amy prowadzi z tajemniczym nieznajomym pewną grę. Jest to pasażer pociągu, w którym kontroluje bilety, mężczyzna jest spełnieniem jej marzeń, ale on nie zdaje sobie sprawy, że stanowi obiekt westchnień Amy. Kobiecie dopisuje szczęście, bo w końcu los postanawia połączyć losy jej i poniedziałkowego pasażera. Czy znajomość ta ma szansę przetrwać i przekształcić się w coś więcej?
Książka ta zaczyna się naprawdę obiecująco i kompletnie wpisuje się w mój gust. Od razu wiedziałam, że będzie ona lekka, przyjemna i znajdę w niej naprawdę całą masę pozytywnego humoru. Tak oczywiście jest do samego końca i podoba mi się to, że autorka nie postanowiła nagle wprowadzić zbyt dużo powagi, bo wtedy książka ta straciłaby swój klimat. Zwłaszcza główna bohaterka zaraża optymizmem i wprowadza do fabuły naprawdę dużo lekkości, która urzeka.
Bohaterowie są naprawdę dobrze wykreowani i takim moim ulubieńcem jest Jared. Podoba mi się jego powaga, charakterystyczne cechy, ale także pewna tajemniczość. Początkowo wydawało mi się, że będzie on skrywał dość mroczne tajemnice, ale tutaj akurat lekko się zawiodłam. Autorka budowała napięcie, ciągle dawała do zrozumienia, że coś jest nie tak i w końcu bańka Amy i Jareda pęknie w sposób spektakularny. Owszem, pękła, ale nie było to nic szokującego, bo spodziewałam się zdecydowanie więcej.
Amy czasem jest denerwująca, a czasem pałałam do niej wielką sympatią. Jest ona bohaterką bez wątpienia ciekawą, ale też podoba mi się jej podejście do życia, bo jednak jest wyluzowana, a jednocześnie potrafi zachować się w poważnych sytuacjach. Lubię taką różnorodność i cieszę się, że książkę tę tworzą bohaterowie posiadający odmienne cechy, nie są mdli ani nieciekawi.
Książkę tę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, a więc autorka nadal pisze tak, jak to zapamiętałam. Cieszę się, że historia ta jest lekka, ale też trochę niewinna. Nie jest ona pozbawiona lekkiego erotyzmu, ale wszystkie wątki miłosne są opisane naprawdę dobrze, ze smakiem i wyczuciem. Dzięki temu całość czyta się bardzo przyjemnie i to jest dla mnie najważniejszą zaletą.
Musze przyznać, że spodziewałam się po tej książce odrobinę więcej. Jest ona poprawna i dobrze napisana, ale brakowało mi jakiegoś dreszczyku emocji lub nagłego zwrotu akcji. Trochę się tam dzieje, ale nic mnie szczególnie nie zaskoczyło, a ja bardzo lubię jakieś mocne wątki, nawet w lekkich romansach.
Mimo wszystko, zakończenie okazało się dość ciekawe i wynagrodziło mi wcześniejsze rozczarowanie. Nadal mam mocno mieszane uczucia, co do tej historii, ale raczej nie mogę powiedzieć, że jestem mocno zawiedziona, bo czytałam dużo gorsze książki. Ta na pewno jest lekka, idealna na chłodne wieczory spędzane pod kocykiem.
,,Chłopak, dla którego kompletnie straciłam głowę”, to powieść bardzo lekka i przyjemna. Nie zaskakuje niczym szczególnym, ale bez wątpienia historia Amy i Jareda jest dobrze i poprawnie skonstruowana. Mnie urzekła kreacja bohaterów, ale też wyczucie autorki, która doskonale pisze o trudnych sprawach i jednocześnie robi to pamiętając o zasadach pisanych przez życie. Chociaż nie zostałam wybitnie zachwycona, to jestem pewna, że jeśli będę mieć jeszcze kiedyś okazję sięgnąć po jakąś książkę tej autorki, zrobię to z największą przyjemnością.Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu HarperCollins
Patrycja
Bardzo ciekawa to musiała być lektura. Pozdrawiam, jednak nie mój "target" :)
OdpowiedzUsuńTo zupełnie nie moje klimaty, więc sobie odpuszczę - tym bardziej, że mam wrażenie, że tylko zirytowałabym się czytając tą książkę.
OdpowiedzUsuńSprawia wrażenie przyjemnej książki na jeden wieczór, chętnie się z nią zapoznam!
OdpowiedzUsuńOstatnio nie mam ochoty na czytanie o tak irytująco optymistycznych bohaterkach. Jednak odpuszczam ten tytuł.
OdpowiedzUsuńJa nie czuję przekonania do twórczości tej autorki, ale ostatnio słyszę zewsząd o jej książkach wiele dobrego. Ja chyba jednak jestem już za stara. ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś będę miała okazję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńNie znam autorki i raczej nie ciągnie mnie do niej.
OdpowiedzUsuń