poniedziałek, 5 października 2020

[313] "Cyberpunk. Odrodzenie" - Andrzej Ziemiański

 


Pierwszą książką Andrzeja Ziemiańskiego, jaką przeczytałam, była „Achaja” i szczerze mówiąc, niezbyt mi się podobała. Po latach postanowiłam jednak dać jeszcze jedną szansę autorowi i sięgnęłam po mającego niedawno premierę „Cyberpunka. Odrodzenie”. Czy tym razem autor zdołał mnie zadowolić?


Były policjant – Shey Scott – został wydalony z policji przez marsjańską gorączkę, czyli nieuleczalną chorobę, która dzień po dniu zabierała mu zdrowie. Jednak pewnego dnia dostaje propozycję nie do odrzucenia. Ma pomóc odnaleźć Lani Staller, która w biały dzień weszła do doskonale strzeżonego laboratorium, zamordowała kilkanaście osób, a następnie opuściła budynek, uprzednio ucinając sobie miłą pogawędkę z ochroniarzem. Jedynym tropem prowadzącym do kobiety jest jej siostra bliźniaczka – Axel. Tylko ona zdaje się wiedzieć, jak odnaleźć morderczynie. By to zrobić, musi udać się do Zakazanego Miasta, a śledzący ją były policjant oraz jego pomocnik Lou Landon są zmuszeni podążyć tam za nią.

„Cyberpunk. Odrodzenie” bardzo mnie zaskoczył. Styl Ziemiańskiego przez te lata uległ zmianie, dzięki czemu stał się dla mnie dużo przyjemniejszy w odbiorze. Książkę czytało się niesamowicie lekko i przyjemnie. Pochłonęłam ją w dwie noce i w ogóle nie czułam upływu czasu. Ponadto niesamowicie zaintrygowała mnie opowiedziana przez autora historia, a jej bohaterowie okazali się naprawdę złożonymi i ciekawymi postaciami, które chętnie poznałabym osobiście. Dodatkowo autor wykreował w swojej powieści niesamowitą rzeczywistość, osadzoną w realnym świecie, ale odznaczającą się na jego tle w spektakularny sposób.

Bardzo polubiłam bohaterów „Cyberpunka”. Scott i Landon tworzą fantastyczny i nieco komiczny duet. Były policjant zna się na tym, co robi i to nie tylko od tej legalnej strony. Jest zaprawiony w boju i umie osiągnąć to, czego chce, nie zawsze akceptowanymi przez prawo sposobami. Lau jest natomiast całkowicie zielony. Broni używał jedynie na strzelnicy, a o przestępczym świecie wie tyle, co przeciętny człowiek. Do tej pory pełnił rolę dżokeja, czyli stanowił zewnętrzne wsparcie dla funkcjonariusza. Zza biurka informował go o niebezpieczeństwie i ratował z opresji, kiedy ten wykonywał zadanie w terenie. Teraz musi jednak sam ruszyć na misję. Zabawnie było obserwować, jak Scott denerwuje się, że dostał żółtodzioba, a Landon z przerażeniem patrzy, co wyprawia jego partner. Jednak mężczyźni świetnie się dopełniali. Pierwszy z nich był zaprawiony w boju, znał się na broni i prowadzeniu śledztwa, drugi posiadał ogromną wiedzę na temat najnowszej technologii pomocnych w ich fachu.

Kolejnym świetnym i dość niecodziennym duetem w książce okazali się być Axel i Kit. Kobieta w wyniku strzelaniny doznała poważnych obrażeń mózgu, ale dzięki Scottowi uratowano ją za pomocą implantu mózgowego. Nie jest to jednak zwykły implant. Ten został obdarzony sztuczną inteligencją i jest w stanie porozumiewać się z Axal. Ich relacja dostarczyła mi wiele uśmiechu i parsknięć śmiechem. Kit bywa bowiem złośliwy i irytujący, a czasami wręcz uroczo niedoinformowany. Jako „maszyna” jest pozbawiony ludzkich uczuć i nie potrafi pewnych kwestii zrozumieć jak człowiek, a to daje ciekawy efekt. Po pierwsze wprowadza nieco humoru do historii, a po drugie pozwala na pewne sprawy spojrzeć zupełnie pod innym kontem.

Sama fabuła początkowo wydawała się dość prosta, jednak z biegiem czasu  pojawiały się kolejne wątki i zagadki, a część sekretów zaczęła wychodzić na jaw, przez co historia coraz bardziej nabierała rozpędu. Powieść należy do tych dynamicznych i posiadających ukrytą intrygę, czyli takich, jakie lubię najbardziej. Świetnie bawiłam się śledząc losy poszczególnych bohaterów i wraz z nimi odkrywając tajemnice Lani Staller.

Szalenie podobał mi się także świat wykreowany przez autora. Zakazane Miasto to niesamowity twór. Są to wieżowca połączone w niepowtarzalny sposób. Podłogi i ściany czasami zbudowane z niczego tworzą kręte uliczki mieszczące niemal dwa miliony ludzi. Rządzą tu gangi, a ogólnie przyjęte prawo nie ma tu racji bytu. To enklawa, do której nie mają dostępu żadne służby porządkowe z zewnątrz. Wśród przestępców żyją zwykli ludzie, którzy właśnie w Zakazanym Mieście odnaleźli swój dom. W realnym świecie coś takiego nie miałoby racji bytu, ale mimo wszystko nierealność tego pomysłu wbrew pozorom zupełnie mi nie przeszkadzała. Stanowiła coś absurdalnego, ale niesamowicie oryginalnego i intrygującego.

„Cyberpunk. Odrodzenie” to świetnie napisana powieść, która łączy w sobie elementy powieści kryminalnej z literaturą science fiction. Świetnie wykreowany świat, ciekawi bohaterowie oraz niesamowita historia, to największe atuty tej książki. Cieszę się, że dałam jeszcze jedną szansę autorowi i na pewno sięgnę po inne jego powieści.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.

Sara

5 komentarzy:

  1. Oj ja teraz stawiam ściśle na biografie. Ale nie wykluczam, że w przyszłości sięgnę. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem na tak, czuję że to moje klimaty

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka już czeka na mojej półce. Jestem bardzo ciekawa tej kreacji świata.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam już tą książkę i to było moje pierwsze spotkanie z twórczością tego autora. Na mojej półce czeka już "Achaja".

    OdpowiedzUsuń
  5. O, coś interesującego. Będę miała na uwadze przy wyborze lektur!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń