środa, 6 stycznia 2021

[384] "Upiorne święta" - Graham Masterton/ Artur Urbanowicz i inni

 


„Upiorne święta” zwróciły moją uwagę, głównie dlatego że jednym z autorów opowiadań jest Artur Urbanowicz. Uwielbiam twórczość pisarza i chętnie czytam wszystko, co wyjdzie spod jego pióra, dlatego nie mogłam przejść obok tej pozycji obojętnie. Ponadto spodobał mi się sam pomysł osadzenia powieści bożonarodzeniowej w scenerii grozy.


Antologia jest zbiorem dziesięciu opowiadań z czego tylko jedno wyszło spod pióra zagranicznego pisarza – Grahama Mastertona. Reszta jest autorstwa najbardziej znanych polskich pisarzy literatury grozy. Nie ukrywam, że tak znane i cenione nazwiska na okładce sprawiły, że miałam wobec tego tytułu bardzo duże wymagania. Może właśnie dlatego tak mocno się nim rozczarowałam.

Z przykrością muszę stwierdzić, że tylko dwa opowiadania moim zdaniem zasługują na uwagę. Pierwszym z nich jest „87 centymetrów” Artura Urbanowicza. Jest to zdecydowanie najlepsza historia spośród zamieszczonych w antologii. Widać, że autor miał pomysł i dobrze sobie zaplanował fabułę. Jest pod każdym względem dopracowane i przede wszystkim logiczne, czego nie można powiedzieć o większości pozostałych opowieści. Ponadto autor umiejętnie buduje napięcie i utrzymuje w czytelniku uczucie niepokoju ale i zaciekawienia. Poza tym jest to chyba najdłuższe opowiadanie. Autor nie ograniczał się i nie spieszył, dzięki czemu jego historia wydawała się żyć własnym życiem i rozwijać w naturalnym tempie. Zdecydowanie wyszło jej to na dobre. Jest to też  najbardziej świąteczna opowieść z całego zbioru. Czuć w nim aurę Bożego Narodzenia i dużą dozę grozy, czyli mieszankę, której spodziewałam się we wszystkich pozycjach, a dostałam jedynie tutaj. Co więcej, pisarzowi jak zawsze udało się mnie wyprowadzić na manowce i zaskoczyć zakończeniem. „87 centymetrów” zawiera więc wszystko, co uwielbiam w twórczości autora.

Drugim opowiadaniem, które mi się spodobało, było to autorstwa Grahama Mastertona. „Czerwony rzeźnik z Wrocławia” również wzbudził we mnie uczucie niepokoju, a historia tytułowej postaci wywołała ciarki na plecach. Dobrze czytało mi się tę opowieść, chociaż trochę zabrakło mi tu świątecznego klimatu. Niemniej opowiadanie mnie zaintrygowało i co więcej zaskoczyło. Nie spodziewałam się takiego zakończenia i naprawdę mi się spodobało.

Reszta historii niestety w ogóle mnie nie zachwyciła. Niektóre wręcz mnie zniesmaczyły. Inne wydawały mi się zupełnie nielogiczne lub niedokończone. Urywały się nagle w najciekawszym momencie albo stanowiły jakby fragment wyrwany z kontekstu. Kilka z nich miało potencjał i na ich podstawie można by stworzyć ciekawą powieść, ale jako opowiadania zupełnie się nie sprawdziły. Zbyt wiele wątków, postaci, a za mało miejsca na rozwinięcie akcji. Zabrakło też świątecznego klimatu, na który liczyłam. Po tak sławnych nazwiskach spodziewałam się dużo więcej, a miałam wrażenie, że pisarze skupiają się na latających flakach i litrach wylanej krwi zamiast na tym, co powinno znajdować się w ciekawej pozycji grozy. Przez to ich opowiadania wydały mi się nijakie i niesmaczne.

Jedynie „87 centymetrów” oraz „Czerwony rzeźnik z Wrocławia” ratują tę antologię i tylko dzięki nim cieszę się, że po nią sięgnęłam. Pomysł na zbiór jest naprawdę ciekawy i dobry, ale niestety okazał się ciężki do zrealizowania i tylko dwóch wspomnianych pisarzy stanęło na wysokości zadania. Szkoda, bo miałam wobec tej pozycji bardzo duże oczekiwania i niestety mocno się zawiodłam.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Akurat.


Sara

4 komentarze:

  1. Dziękuję za rzetelną recenzję. Raczej nie sięgnę. Thrillery to mamy naokoło. Pozdtrawiam Saro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że Twoim odczuciu to antologia wypadła tak słabo. Ja jednak dam jej szansę, jeśli będę miała taką możliwość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa tego zbioru. A prozę Mastertona uwielbiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo już głosów rozczarowania tą antologią dotarło do mnie. Szkoda.

    OdpowiedzUsuń