piątek, 30 sierpnia 2019

[142] "Onyx&Ivory" - Mindee Arnett




„Onyx&Ivory” to powieść, która w sumie niewiele wnosi do literatury fantasy, bowiem nie ma w niej wiele oryginalnych pomysłów. Jest raczej stworzona na podstawie tego, co już było. Czy tego typu historia może mimo wszystko być interesująca i wciągać czytelnika na tyle, by się w niej zakochać już od pierwszych stron?

Kate nazywana jest zdrajczynią, mimo że nigdy nie dopuściła się żadnej zdrady. Miał ją jednak na sumieniu jej ojciec – niedoszły królobójca – a dziewczyna odziedziczyła ten przydomek po nim. Od tego czasu wiedzie życie królewskiego kuriera, co wbrew pozorom jest szalenie niebezpieczną profesją. Musi bowiem swoje podróże zaplanować tak, by nocą skryć się w bezpiecznych murach jakiegoś miasta lub twierdzy posiadających magiczne bariery. Inaczej jest to więcej niż pewne, że w nocy napadnie i rozszarpie ją na kawałki stado nocnych goźdźców – potworów, które strasznie ciężko jest zabić. Dziewczyna jest jednak szalenie dobra w tym, co robi, dzięki czemu praktycznie zawsze w porę znajduje schronienie. Pewnego dnia napotyka jednak zaatakowaną karawanę, rozniesioną w pył przez istoty podobne do nocnych goźdźców. Kate jednak nie wierzy własnym oczom, gdyż tym stworzeniom najwyraźniej nie przeszkadza dzienne słońce. Na domiar złego zaatakowana karawana należała do następcy tronu – Corwina, który jako jedyny wyszedł z masakry żywy. W dziewczynie odżywają dawne uczucia i nie wszystkie są pozytywne. Czym zaowocuje spotkanie po latach? Skąd wzięły się dzienne goźdźce i jak sobie z nimi poradzić?

Jak już wspomniałam, książka raczej nie wnosi do gatunku niczego nowego. Mamy tutaj bowiem bardzo dużo schematów i znanych nam motywów: uczucie do księcia, zbrodnia popełniona lata temu, ukryte zdolności zakazane przez króla. Mindee Arnett bierze to jednak i tworzy z tego bardzo ciekawą całość, która jest w stanie zaciekawić czytelnika. Jeżeli  ktoś lubi takie motywy i nie przeszkadza mu ich powtarzalność (taką osobą jestem na przykład ja) to z całą pewnością, będzie się przy tej pozycji bardzo dobrze bawił. Natomiast ci, którzy szukają oryginalności mogą się nieco tą powieścią zawieźć.

Jest tutaj jednak trochę inicjatyw autorki. Na przykład relacja bohaterów – księcia i córki zdrajcy – wcale nie jest taka oklepana. Pierwszą nowością jest tutaj to, że bohaterowie już wcześniej się znali i przyjaźnili ze sobą. Między nich wkradło się nawet coś więcej, jednak nie miało szansy się rozwinąć. Ponadto nie wszystkie uczucia, jakie do siebie żywią, są pozytywne. I tutaj też jest kolejna nowość, bo zazwyczaj bohaterowie się nie cierpią dla zasady, bo większość pisarzy kocha powiedzenie „od nienawiści do miłości jedne krok”. Tutaj jednak konflikt między postaciami jest bardzo realny i uzasadniony. Zaczął się już lata temu i do tej pory bohaterowie, a szczególnie Kate, wypełnieni są żalem. Ponadto, jak można się tego spodziewać, dawne uczucia zaczęły na nowo się w nich rozwijać i to też w sposób bardzo naturalny i realny, co nieco mnie zaskoczyło. Już dawno nie czytałam o tak gładko rozwijającej się więzi między postaciami.

Akcja książki jest niesamowicie dynamiczna, dzięki czemu powieść nie przynudza mimo znanych już nam bardzo dobrze schematów. Ponadto fabuła „Onyxa&Ivory” należy do jednych z najbardziej rozbudowanych. Mamy tu wiele postaci wprowadzających bardzo dużo do całej historii. Poza tym świat przedstawiony wykreowany jest z dużą dokładnością i dbałością o szczegóły, przez co możemy się poczuć, jakbyśmy rzeczywiście do niego trafili.

W książce jest wiele wątków i nie wszystkie zostały rozwinięte, co daje autorce duże pole do popisu przy kolejnej powieści. Osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji, gdyż świat Kate wciągnął mnie i bardzo zainteresował. Pomimo braku oryginalności uważam, że warto zapoznać się z tą książką, więc z całego serca Wam ją polecam.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz