sobota, 8 maja 2021

[460] "Łowca cieni" - Camilla Grebe

 


Camilla Grebe to autorka, która ma w swoim dorobku już dziewięć książek, jednak do tej pory jeszcze nie miałam okazji zapoznać się z jej twórczością. Postanowiłam to zmienić i sięgnęłam po najnowsze jej dzieło – „Łowcę cieni”. Nie ukrywam, że miałam co do tej lektury bardzo duże wymagania, jednak czy książce udało się je spełnić?

Rok 1944. W sztokholmskiej dzielnicy Klara zostaje znaleziona kobieta ukrzyżowana na podłodze. Trzy dekady później inna ofiara zostaje zamordowana w ten sam bestialski sposób. W obu śledztwach biorą udział policjantki, które nie tylko muszą odnaleźć sprawcę, ale także udowodnić swoją wartość w wybranym przez siebie zawodzie.

Camilla Grebe stworzyła mroczną i zaskakującą powieść, która od razu zaciekawia czytelnika. Porusza w niej wiele wątków, które umiejętnie przeplata ze sobą, by na koniec połączyć je w dobrze zaplanowanym finale. Akcja powieście rozciąga się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, co dało bardzo ciekawy efekt. Obserwujemy, jak przez ten czas kolejne pokolenia policjantek próbują ująć sprawcę, który wydaje się wręcz nieuchwytny. Książka całkowicie skupia się więc na śledztwie i mimo że wszystko napisane jest ciekawie i naprawdę dobrze, brakowało mi psychologicznego aspektu. Lubię gdy w tego typu powieściach czytelnik ma szansę zajrzeć głęboko w umysł mordercy. Tutaj ta kwestia niby w pewnym momencie się pojawiła, ale zdecydowanie było tego za mało. Pomijając jednak ten jeden szczegół, książka okazała się naprawdę ciekawą literacką przygodą.

„Łowca cieni” to jednak nie tylko świetnie napisany kryminał. Książka Grebe ma w sobie bowiem także bardzo ciekawą warstwę obyczajowo-społeczną. Dzięki niej możemy obserwować, jak na przestrzeni lat rola kobiet w społeczeństwie ulegała zmianie. Powoli przedstawicielki płci pięknej zaczęły pojawiać się w zawodach całkowicie zdominowanych przez mężczyzn. Odchodziły od roli gospodyni domowej i starały się pogodzić karierę z rodziną. Była to jednak droga przez mękę, bo na każdym kroku spotykały się z krytyką. Bardzo podobało mi się to, że autorka poruszyła w swojej powieści tak ważną kwestię. Dzięki temu uświadamia swoim czytelnikom, jak wiele trudu wymagało udowodnienie, że kobiety nadają się do czegoś więcej niż siedzenia w domu i wychowywania dzieci. W obecnych czasach kobieta pracująca w służbie mundurowej nie wzbudza już takiego oburzenia, przez co zdarza nam się zapominać o przeszłości i pewnego rodzaju bohaterstwie przedstawicielek niby „słabszej” płci.

W książce mamy kilka bohaterek, która pod wieloma względami bardzo się od siebie różnią, jednak cechują się taką samą determinacją w dążeniu do celu. Z każdym kolejnym dniem udowadniają, że wcale nie są tak słabe, jak mogłoby się wydawać społeczeństwu czy kolegom z pracy. Jednocześnie autorka nie stworzyła z nich herosek, które z łatwością radzą sobie z presją i szyderstwem. Podobało mi się, że ich walka o równouprawnienie przebiegała w sposób wiarygodny. Emancypacja w szwedzkiej policji nie nastąpiła od razu i za sprawą jednej czy dwóch osób. Był to żmudny proces, który nawet w obecnych czasach jeszcze się nie skończył. Współcześnie także kobiety ciągle muszą udowadniać swoją wartość, mimo że jak wcześniej pisałam, ich widok w służbach mundurowych nie jest już aż tak zadziwiający jak jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

Gorąco polecam Wam „Łowcę cieni”, gdyż jest to nie tylko dobrze napisany kryminał, ale także ważna lekcja historii. Jest to też pewnego rodzaju hołd złożony kobietom, które nie ugięły się pod presją społeczeństwa i udowodniły, że są tak samo skuteczne jak mężczyźni.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.

Sara

3 komentarze:

  1. Skandynawskie thrillery sobie cenię. Niegdyś się w nich zaczytywałem. Być może i temu dam szansę. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna recenzja. Nabrałaąm ochoty na taką książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Klimatycznie zdecydowanie coś dla mnie, chętnie zatem umówię się z książką na spotkanie. :)

    OdpowiedzUsuń