Bardzo lubię
twórczość Katarzyny Bondy, dlatego bez wahania sięgnęłam po jej najnowszą
książkę – „Do cna”. Jest to już trzeci tom serii o Jakubie Sobieskim i w mojej opinii
zdecydowanie najlepszy!
Jeśli
chcielibyście przejść na wegetarianizm, a brakuje Wam samozaparcia czy
motywacji, polecam przeczytać tę książkę. Nie należę do osób, którym łatwo coś
obrzydzić, jednak przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej książki nigdy nie
spojrzę na mięso tak samo jak wcześniej. Możecie sobie wyobrazić, że w XXI
wieku żyją ludzie, którzy gustują w daniach zrobionych ze swoich bliźnich? Co więcej,
istnieją osoby, które wręcz marzą o byciu zjedzonym? Bonda sobie to wyobraziła
i na podstawie tego stworzyła powieść, która oddziałuje na umysł czytelnika,
każąc się mu zastanowić nad tym, co oznacza człowieczeństwo.
Akcja powieści jest dynamiczna i pełna zaskakujących zwrotów akcji. Początkowo sprawa wydaje się niesamowicie skomplikowana, więc zarówno detektyw jak i czytelnik mają mętlik w głowach. Poszczególne elementy układanki w ogóle do siebie nie pasują i ciężko złożyć z nich logiczną całość. Wszyscy mają jakieś sekrety, a kiedy Jakub za bardzo się do nich zbliża, panikują i robią wszystko, by go do nich nie dopuścić. To sprawia, że zadanie detektywa jest niesamowicie trudne. Z czasem jednak gromadzimy coraz więcej przydatnych informacji, które absolutnie nic nam nie dają, bo autorka potrafi wyprowadzić na manowce jak mało kto.
Już po kilku
powieściach autorki dotarło do mnie, że nie ma sensu próbować rozszyfrować
sprawę samemu, ani typować mordercy. Pisarka nie należy do twórców, którzy
chcą, by ich czytelnik angażował się w sprawę i szedł po nitce do kłębka. U
niej zawsze wszystko ma niespodziewane rozwiązanie. Osobiście bardzo mi się to
podoba, bo dzięki temu zawsze jest nutka zaskoczenia na koniec, jednak z
drugiej strony trochę mi tego brakuje.
Ciekawym
sposobem na wzbudzenie emocji w czytelniku były tytuły rozdziałów, które
odnosiły się do przepisów na tak niewinne potrawy jak „Żeberka w miodzie” czy „Móżdżek
w burakach”. Szybko jednak orientujemy się, że ta „niewinność” jest bardzo
złudna, a gdy docieramy do rozdziału zatytułowanego „Niewiniątko pieczone w
przaśnym chlebie”, czujemy jedynie rosnące przerażenie i niedowierzanie.
Dawno żaden
kryminał nie wywołał we mnie takich emocji. Czułam gniew, niesmak, smutek, żal
i całą gamę innych uczuć. Nie były one zbyt pozytywne, ponieważ działania
kanibala nie zasługiwały na nic lepszego. Najgorsze w tej historii było jednak
to, że ona naprawdę mogłaby mieć miejsce. Kiedy wprowadziłam się do Szczecina,
usłyszałam o kanibalu z Niebuszewa, który mordował ludzi i robił z nich kiełbasy,
wędliny, a następnie je sprzedawał. To sprawiło, że opisana w książce historia
wydała mi się jeszcze bardziej makabryczna i przerażająca.
Myślę, że fanów
autorki nie muszę przekonywać, ze warto sięgnąć po jej najnowszą powieść.
Natomiast tym, którzy jeszcze wahają się, czy rozpocząć przygodę z jej
twórczością – jak najbardziej polecam, chociaż moja rada jest taka, by czytać
tę serię chronologicznie.
Sara
Ja jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki, ale oczywiście mam w planach to zmienić.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kryminały Bondy. Ten już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńSłabo znam twórczość Bondy. Może kiedyś sięgnę po tę serię.
OdpowiedzUsuń