Po wstępnym zapoznaniu się z książką „Gwałtowne pasje” Chloe Gong miałam niesamowicie duże oczekiwania co do niej, ale też równie wielkie obawy. Liczyłam na naprawdę fascynującą opowieść, jednak zazwyczaj bardzo zawodzę się, jeśli podchodzę do książki właśnie z takim nastawieniem. Jak było w tym przypadku?
Juliette Cai i Roma Mantagow mają zostać przywódcami dwóch zwalczających się gangów. Ich burzliwa przeszłość odchodzi w zapomnienie, bo w ich świecie nie ma miejsca na wspomnienia i skrupuły. Na dodatek w mieście ogarniętym wojną gangów szerzy się zaraza, a w głębinach rzeki Huangpu pojawia się potwór… Śmierć jest wszędzie i dwoje nienawidzących się ludzi musi zjednoczyć się, by powstrzymać chaos, jaki wkradł się do ich ukochanego miasta, nad którym mieli sprawować władzę.
Kiedy
przeczytałam, że jest to parafraza losów Romea i Julii miałam bardzo mieszane
uczucia. Nie przepadam za historią Szekspira i nigdy jej nie lubiłam, jednak
coś ciągnęło mnie do poznania losów Juliette i Roma. Szczególnie, że akcja
rozgrywała się w Szanghaju na początku XX wieku podczas wojny gangów. Do tego
dochodziły elementy fantastyczne, które jeszcze bardziej mnie intrygowały.
Postanowiłam więc dać szansę tej opowieści i muszę powiedzieć, że jedyne czego
żałuję, to fakt, że nie mam pod ręką drugiego tomu!
Muszę
powiedzieć, że książka ma niesamowity klimat. Szanghaj został opisany w
niesamowicie magiczny sposób, dzięki czemu zapragnęłam przenieść się w czasie
do tego tajemniczego i urokliwego miasta. Uwielbiam powieści, które wywołują we
mnie takie odczucia. Zauważyłam, że ostatnio coraz mniej autorów zwraca uwagę
na kreację świata, a bardziej stawiają na dynamikę powieści i budowanie relacje
między bohaterami. Oczywiście to jest szalenie ważne, jednak moim zdaniem nie
powinno się zaniedbywać opisy świata przedstawionego, który przecież potrafi
stworzyć niesamowity klimat i jedynie wzbogacić cała historię. Gong zdaje się
to rozumieć i oddaje w ręce czytelników powieść, gdzie przestrzeń ma znaczenie.
Juliette i
Roma to niejednoznaczne postaci, które wywołują w czytelniku mieszane uczucia. Dziewczynę
stosunkowo łatwo polubić, mimo że jest dość typową silną postacią kobiecą,
których teraz jest pełno w literaturze. Mimo wszystko jej nieustępliwość i
walka o swoje bardzo mi się podobała i nie przeszkadzało mi, że czasami jej
kreacja została lekko przerysowana. Rom natomiast początkowo mnie irytował i
zdecydowanie musiał zasłużyć sobie na moją sympatię, jednak w końcu mu się to
udało. Jednak nie wynikała ona z tego, jaką osobą był tylko tego, do jakich
czynów był zdolny. Był w stanie poświęcić wiele dla tych, których kochał i nie
były to jedynie puste obietnice, ale realne deklaracje, co sprawiło, że w końcu
go polubiłam.
Sama historia
była w pewien sposób czarująca, ale czasami mi się dłużyła. Jak na debiutancką
powieść jest naprawdę rewelacyjnie, jednak pewne rzeczy bez problemu bym
usunęła i fabuła by na tym nie straciła. Niemniej bardzo cieszę się, że miałam
okazję zapoznać się z książkę i nie mogę się doczekać sięgnięcia po
kontynuację. Gdybym miała ją już na półce, pewnie od razu bym do niej zajrzała.
Za książkę
dziękuję Wydawnictwu Jaguar.
Sara
Oryginalne zdjęcie! :D
OdpowiedzUsuńDzięki :D
UsuńBrzmi ciekawie, a zdjęcie świetne! ;)
OdpowiedzUsuń