czwartek, 4 lutego 2021

[414] "Wypychacz zwierząt" - Jarosław Grzędowicz

 


Ostatnimi czasy bardzo polubiłam antologie. Wcześniej stroniłam od nich, sama nie wiem dlaczego. Zawsze wydawały mi się za krótkie, zbyt szybko się kończyły i historia w konsekwencji miała zmarnowany potencjał. Jednak ostatnio w moje ręce wpadło kilka naprawdę dobrych zbiorów opowiadań i moje podejście się zmieniło. Dzięki temu sięgnęłam po kolejny. Tym razem mój wybór padł na „Wypychacza zwierząt” Jarosława Grzędowicza.

Antologia składa się z trzynastu opowiadań, które zachwycą czytelnika przede wszystkim różnorodnością. Mamy tu przeróżne tematy i motywy przewodnie. Jedne historie przenoszą nas w czasie, inne skłaniają do refleksji, jeszcze kolejne stanowią po prostu dobrą zabawę. Do tego każda z nich ma swój własny, niepowtarzalny klimat. Znajdziemy tu zarówno nieco mroku, jak i odrobinę humoru. Różnią się także długością. Niektóre liczą sobie po kilka stron inne snują się na kilkudziesięciu. Dzięki temu czytelnik nie popada w monotonię i ani przez chwilę się nie nudzi. Każde opowiadanie to osobna przygoda, w którą wchodzi bez zastanowienia. Dużym plusem w „Wypychaczu zwierząt” jest to, że opowiedziane historie są na bardzo zbliżonym poziomie. Oczywiście jedne podobały mi się bardziej, drugie mniej, ale przy wszystkich bawiłam się naprawdę dobrze.

Autor posiada bardzo duży talent do opowiadania. Jego teksty nie są ani za krótkie, ani za długie. Często w tego typu formach literackich, pisarze zaczynają się w pewnym momencie zbytnio spieszyć, przez co historia w pewnym momencie gna na skręcenie karku, gubiąc po drodze sens. Innym razem starają się poruszyć zbyt wiele wątków na raz, w rezultacie tworzą coś, co byłoby idealnym tematem na książkę, ale nie na opowiadanie. Grzędowicz potrafi w każdym aspekcie zachować umiar. W jego opowieściach dzieje się naprawdę dużo, ale nie za dużo. Wszystkie mają sens, są dokładnie dopracowane i tworzą całość. Bardzo mi się to podobało.

Kilku czytelników pisało w opiniach, że przeszkadzał im styl autora. Odrobinę się bałam, że mi też nie przypadnie do gustu. Wcześniej nie miałam styczności z pisarzem, więc nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Na szczęście mi jego styl absolutnie nie przeszkadzał. Powiedziałabym wręcz, że jest bardzo gawędziarki i idealnie pasował do opowiadań. Ponadto jest dość lekki i przyjemny, dzięki czemu książkę czytało się naprawdę szybko.

„Wypychacz zwierząt” to też doskonała okazja, żeby zobaczyć, jak na przestrzeni lat kształtował się warsztat pisarski autora. Mamy tu bowiem historie pochodzące z różnych okresów twórczości Grzędowicza. Muszę przyznać, że choć już od samego początku pisarz potrafił stworzyć niesamowite opowieści, to z biegiem czasu jego wyobraźnia stała się coraz bardziej twórcza i odważna. Można też zauważyć, że z upływem lat także styl autora nieco się zmienił. Oczywiście nie jest to aż tak bardzo widoczne i nie oddaje w pełni zakresu zmian w tym przypadku, bo wszystko zostało jeszcze raz przeczytane i poprawione przez autora, więc obecny styl nieco przyćmił ten sprzed kilku lat, niemniej można wychwycić niektóre mniejsze lub większe różnice.

„Wypychacz zwierząt” to cudowna antologia, która zapewni czytelnikowi dużo rozrywki. Dzięki ogromnej różnorodności opowiadań, każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Mamy tu bowiem do czynienia zarówno z historiami rodem z horrorów, jak i przyjemnymi opowiastkami, które podniosą nas na duchu. Serdecznie polecam Wam ten tytuł i mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Fabryka Słów.


Sara

 

2 komentarze:

  1. Od czasu do czasu lubię zajrzeć do opowiadań, więc może uda mi się przeczytać tę antologię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęłam kiedyś czytać "Pana lodowego ogrodu" Grzędowicza, i musiałam się poddać bo nijak nie mogłam się w książkę wczytać i po prostu jej nie rozumiałam. Może z tymi opowiadaniami pójdzie mi lepiej.

    OdpowiedzUsuń