Mnóstwo osób polecało na blogach czy swoich stronach
facebookowych powieści Olgi Gromyko. Znalazłam niezliczoną ilość pozytywnych
recenzji, więc postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście cykl „Kronik
Belorskich” na nie zasłużył. W tenże sposób sięgnęłam po pierwszy tom
sagi zatytułowany „Zawód wiedźma”. Czy zachwyty wokół tej książki okazały się
zasłużone? A może całkowicie zawiodłam się na twórczości autorki? Zapraszam do
zapoznania się z recenzją!
Wolha Redna to wyjątkowo uzdolniona czarownica. Spryt
i cięty język cechy rozpoznawcze. Ponadto rudowłosa kobieta wykazuje
ponadprzeciętną inteligencję oraz talent do wszelkich magicznych praktyk.
Ponadto jest to też jedyna przedstawicielka płci pięknej na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii,
Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Wolha świetnie odnajduje się w świecie
mężczyzn i na każdym kroku udowadnia, że „słaba płeć” wcale nie musi być słaba.
Jej tak liczne atuty wzbudzają zainteresowanie mistrza, który postanawia
przydzielić jej do sprawy, której nie udało się rozwiązać czarodziejom o dużo
większym doświadczeniu niż ona. Rzecz tyczy się Dogewy – krainy wampirów i
innych stworzeń. To tam ginie coraz więcej istot, a każdy, kto próbuje temu
zaradzić ginie bezpowrotnie. Czy rudowłosej czarownicy uda się rozwiązać
zagadkę i pomóc mieszkańcom tegoż kraju? Czy też jej spryt i inteligencja nie
wystarczą, by zmierzyć się ze złem, które pochłonęło już trzynaście istnień?
Pierwsza rzecz, która rzuca się
czytelnikowi w oczy to humor wypełniający książki od pierwszej do ostatniej
strony. Gromyko jest mistrzem pisania humorystycznych scen i dialogów,
wywołujących uśmiech a nawet śmiech czytelnika. Do tego posiada bardzo lekkie i
przyjemne pióro, dzięki któremu czytanie jej powieści sprawia niebywałą radość
i zajmuje bardzo niewiele czasu (niestety). Co prawda zazwyczaj sięgam po dark
fantasy, ale mimo wszystko świetnie bawiłam się przy lekturze pisanej tak swobodnie
i przyjemnie. Była to całkiem miła odmiana dla mnie.
Bohaterowie powieści Olgi Gromyką są
naprawdę wspaniale wykreowani. Każda z nich ma swój charakter i osobowość, a
ponadto wywołuje w czytelniku określone uczucia. Jedne z miejsca można
pokochać, inne znienawidź, a jeszcze inna najchętniej w ogóle by się pominęło.
Lubię jak w literaturze fantasy pojawiają się nowe stworzenia, których nikt
jeszcze nie wymyślił, a niestety tu raczej jest takich mało. Nie jest to jednak
minus, bo wszystkie istoty przedstawione są tak świetnie, że natychmiast
zapomina się o tym, że są znane od początków fantastyki.
Ponadto należy wspomnieć także o świecie
przedstawionym zawartym w powieści. Należy on bowiem do tych, które z
przyjemnością by się odwiedziło i długo z niego nich nie wracało. Może nie ma
tutaj zapierających dech w piersi opisów krajobrazu czy czegoś w tym stylu, ale
mimo wszystko przedstawienie otoczenia jest bardzo dobre i nieco nawet
powiedziałabym baśniowe. Jest to więc zdecydowanie coś, co lubię i o czym
przyjemnie mi się czyta.
Książka „Zawód wiedźma” to bardzo lekka i
przyjemna powieść, z którą miło spędzi się kilka jesiennych wieczorów. Przede
wszystkim przepełniona jest niebanalnych humorem, dzięki czemu stanowi idealny
lek na chandrę typową dla obecnej pory roku. Ponadto lekki język i przyjemny
styl autorki zapewnią nam rozrywkę i relaks po ciężkim dniu spędzonym w pracy
czy szkole. Serdecznie polecam, a sama czym prędzej zabieram się za kolejną
część sagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz