Rzadko miewam
ochotę na romanse, jednak czasami mam czytelniczy zastój i wówczas sięgam po
coś z tego gatunku. Tak więc kiedy ostatnio naszła mnie blokada i jedną książkę
czytałam przez tydzień, postanowiłam zabrać się za coś lekkiego. Mój wybór padł
na „Turbulencję” autorstwa Whitney G.
Gillian to
młoda kobieta, która obecnie pracuje jako rezerwowa stewardessa w znanych
liniach lotniczych – Elite Airways. Ponadto zarabia dodatkowo na sprzątaniu
mieszkań w jednym z apartamentowców. Musi jednak zrezygnować ze swojej drugiej
pracy, gdyż nieoczekiwanie w końcu awansuje. Otrzymuje mentorkę, która ma
wprowadzić ją w świat pełnoetatowych stewardess. W międzyczasie zrywa ze swoim chłopakiem i
spędza noc z przystojnym mężczyzną, który miał być jej lekiem na złamane serce,
a okazał się zupełnie czymś innym.
„– Jeśli przytrafi się
panu coś złego, do kogo mamy zadzwonić w pierwszej kolejności?
– Do zakładu pogrzebowego.”
– Do zakładu pogrzebowego.”
Jake natomiast to pilot Elite Airways. Od
zawsze kochał latać, a praca pozwalała mu na oderwanie się od problemów. Na
swoim koncie ma wiele prestiżowych nagród, w mnóstwie metropolii świata znajdzie
kobiety czekające na jeden jego telefon, a dla stewardess stanowi nieosiągalne
marzenie. Skrywa też swoją ciemną stronę, przez którą ciągle trzeba mu wymienić
telewizor i stolik do kawy, które w przypływie szału non stop niszczy. Skrywa
też sekret, który mógłby zrujnować nie jedno życie czy karierę.
Romanse z reguły są bardzo szablonowe i rzadko kiedy ich autorzy dają nam coś nowego lub czymś nas zaskakują. Mimo wszystko od czasu do czasu zdarzają się książki z tego gatunku, które czymś wyróżniają się na tle pozostałych. Jedną z nich jest „Turbulencja”. Czym się różni? Ciężko powiedzieć. Opiera się na często powtarzanych schematach: nieprzyzwoicie przystojny i bogaty mężczyzna skrywający tajemnicę, ledwo wiążąca koniec z końcem kobieta, zdradzana przez swojego wpływowego chłopaka. Oboje z problemami, połączeni namiętnością. Banał. Jednak powieść Whitney jest inna. Lepsza niż zwykłe przewidywalne szaraczki. Może to za sprawą niebanalnych bohaterów, niewybrednemu poczuciu humoru lub samej konstrukcji fabuły?
Pierwsze na co
zwróciłam uwagę to fakt, że narracja nie jest prowadzona tylko przez kobietę,
jak to często bywa w erotykach. Tutaj postaciami prowadzącymi są zarówno Jake
jak i Gillian. Każde z nich ma własne rozdziały, więc nie widzimy tych samych
wydarzeń z dwóch perspektyw, czego ja akurat nie cierpię. Za to dowiadujemy
się, co dane postacie myślą, czują lub robią w danej chwili. Zyskujemy więc
szerokie pole widzenia, przez co lepiej poznajemy bohaterów oraz ich sytuację. Jest
to na pewno duży plus tej powieści, który sprawił, że jeszcze bardziej mi się
spodobała.
„– Więc po pierwsze… – Poprawiłam
sobie poduszki i oparłam się wygodnie. – Przepraszam, że kilka dni temu
wystawiłam cię w Dallas.
Roześmiał się.
– To na pewno nie jest jedna z
rzeczy, która leżą ci na sercu, Gillian. – Odniosłam wrażenie, że on też leży
teraz w łóżku. – Byłbym bardziej skłonny uwierzyć, że jest ci przykro, gdybyś
nie wysłała mi co parę dni SMS z tekstem: „Pieprz się, ty i twoje nie
rozmawianie.”
Kolejną cechą
romansów jest to, że postacie spotkało samo zło tego świata. Tutaj w pewnym
sensie jest podobnie. Gillian wychowywała się w rodzinie geniuszy, sama jednak
nie dorównywała rodzicom czy też rodzeństwu osiągnięciami. Wyprowadziła się do
Nowego Jorku, by tam w końcu udowodnić swoją wartość. Niestety, szybko jej
marzenia legły w gruzach, a ona zaczęła okłamywać bliskich, by ci nie zorientowali
się, że mieli rację. Mimo wszystko dziewczyna nie poddaje się. Znajduje nowe
cele, do których stara się dążyć. Nie jest typową, płaczliwą ofiarą losu, która
wiecznie na coś narzeka i żali się, jakie to życie jest niesprawiedliwe. Owszem
czasami zdarzają się jej momenty załamania, ale one jedynie uwiarygodniają tę
postać. W końcu każdy czasami pęka. Ponadto jej życie nie jest też pasmem
nieszczęść. Odnosi mniejsze lub większe sukcesy i w końcu wychodzi na prostą. Z
kolei Jake od dziecka był najlepszy w tym, co kochał. Szkołę dla pilotów
skończył z mnóstwem nagród, później również zdobywał najwyższe wyróżnienia.
Jednak mimo sukcesów zawodowych nie był szczęśliwy. Jego rodzina nie przetrwała
nieszczęścia, jakie ją spotkało i rozpadła się. Przez kłamstwa i oszustwa ojca,
Jake stracił jego i brata, choroba odebrała mu matkę. Mężczyzna czuł się
samotnie, a jednocześnie rozpierała go wściekłość. Dodatkowo jego bliscy stale szukali z nim kontaktu, przez zmuszony był co jakiś czas zmienić numer czy blokować te należące do byłej żony, brata lub ojca. Zapomnienie znalazł w
ramionach kobiet, które nie oczekiwały po nim niczego więcej niż dobrego seksu
oraz w swojej pracy, pozwalającej mu na oderwanie się od problemów. Jeśli
chodzi o charakter, to z całą pewnością nie należy do pustych badboyów. Jest za
to inteligentny, a jego drugie imię to złośliwość. Po prostu nie sposób go nie
lubić. Jego sarkastyczne uwagi czy docinki wywołują rozbawienie u czytelnika, a
sprytne wybrnięcie z problemów wzbudza sympatię.
Relacja między
nimi miała opierać się na seksie bez zobowiązań. Jasne zasady, obopólna zgoda.
Jednak z czasem granice stawały się coraz mniej wyraźne, a obojgu zaczęło
wzajemnie na sobie zależeć. Wszystko działo się dość realnie, bo ich uczucie
nie rosło z dnia na dzień, co stanowi kolejny plus. Minusem było jednak to, że
oni co jakiś czas się rozstawali, po czym znowu do siebie wracali. To momentami
naprawdę mocno irytowało, ale można to pisarce wybaczyć.
Książka
zawiera też nutkę tajemnicy. Prawie do samego końca nie poznajemy przeszłości
bohaterów. Dzięki temu autorka trzyma nas w zainteresowaniu i każe zastanawiać się,
co też ciekawego zaserwuje nam na sam koniec. I trzeba przyznać, że jej pomysł
nie okazał się banalny, a wręcz zaskakujący. Kiedy prawda wyszła na jaw, byłam
dość zszokowana i zachwycona, co nie zdarza mi się często, gdy czytam romanse.
Dzięki temu książka ogromnie zyskała w moich oczach.
„Niektórzy ludzie wchodzą do naszego życia tylko z
jakiegoś powodu, niektórzy są na jakiś czas, a niektórzy na całe życie.”
Jeżeli chodzi
o większe minusy powieści, to można do nich zaliczyć próbę wprowadzenia do książki
wątku zakazanej miłości. W Elite Airways jest całkowity zakaz spoufalania się
między pracownikami, przez co romans bohaterów może zakończyć się dla nich
wydaleniem Gillian z pracy oraz upomnieniem dla Jake'a. Jak dla mnie jest to
trochę zrobione na siłę. Szczególnie, że w książce zaznaczone jest, że takowy
zakaz obowiązuje tylko i wyłącznie w tych liniach lotniczych. Szczerze mówiąc,
lepiej by było, gdyby autorka nie zdecydowała się na taki krok. Byłoby to dużo
bardziej wiarygodne i mniej sztuczne.
„Turbulencja”
z jednej strony jest dość przewidywalna, z drugiej stanowi całkowite zaskoczenie.
Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że okaże się tak dobra. Od miesiąca
czytanie w ogóle mi nie szło, a ją pochłonęłam w jeden dzień, bo nie mogłam się
od niej oderwać. To chyba wystarczający powód, by polecić tę powieść wszystkim fanom namiętnych
romansideł.
Za możliwość
przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!
Niestety romanse nie wchodzą mi łatwo, no i ten wyraźny schemat trochę mnie od tej książki odstrasza. Cieszę się jednak, że Tobie udało się przeczytać książkę z przyjemnością :) Może rzeczywiście różni się od większości romansów, ale raczej nie mam ochoty tego sprawdzać w najbliższym czasie. A tak przy okazji, jeśli masz ochotę odpowiedzieć na nominację do LBA, zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację! Na pewno na nią odpowiem ^^
UsuńOstatnio mam ochotę na coś lekkiego, więc chętnie sięgnę po tę książkę. Może nie zanudzi mnie jak większość romansów :P
OdpowiedzUsuńJa z całą pewnością się nie nudziłam ^^
UsuńPrawdziwy zaklęcie zaklęć miłości Dr.Obodo. Zaklęcia przyciągające miłość, powstrzymujące rozwód, zaklęcia małżeńskie, przynoszą utraconą miłość, pieniądze i bogate zaklęcia, zaklęcia ochronne, zaklęcie płodności
OdpowiedzUsuńE-mail: templeofanswer@hotmail.co.uk
Zadzwoń, Viber i WhatsApp +2348155425481