środa, 18 września 2024

[801] ,,Znachor” – Tadeusz Dołęga-Mostowicz

 

,,Znachor” jest książką, którą uwielbiam całym sercem, chociaż zanim ją przeczytałam, to zdążyłam oglądnąć adaptację filmową jakieś sto razy i nauczyć się połowy dialogów na pamięć. Jest to bez wątpienia historia, która kojarzy mi się z moim dzieciństwem, ponieważ u mnie w domu, a także u dziadków i innej rodziny ,,Znachor” był oglądany zawsze, gdy emitowano go w telewizji.

Książka ta ukazuje naprawdę dramatyczną historię człowieka, który stracił wszystko co najważniejsze w momencie, gdy robienie kariery było dla niego ważniejsze niż rodzina. Do doprowadziło go do swego rodzaju szaleństwa i decyzji o porzuceniu dawnego życia oraz odejściu w świat.

Historia ta jest prawdziwym klasykiem, ale została napisana tak, że czyta się ją właściwie jak współczesną powieść, co jest wielką zaletą. Nie jest to książka szczególnie długa, monotonna i przepełniona opisami z egzystencjonalnymi rozterkami, więc raczej nikogo nie zanudzi. Oczywiście jest tam sporo fragmentów, które pozwalają czytelnikowi zapoznać się z myślami i aktualnymi emocjami bohatera, ale autor potrafił je przemycić w sposób umiejętny i wpasowujący się w dialogi oraz całą fabułę.

Jeśli obawiacie się, że znając dobrze film nie będziecie w stanie przebrnąć się przez książkę, to zapewniam, iż tak nie będzie. Oczywiście historia jest taka sama, ewentualnie z kilkoma różnicami w stosunku do adaptacji oraz dodatkowymi wątkami, które nie zostały zawarte w ekranizacji. Mimo wszystko, całość czyta się z zaciekawieniem i nie można się oderwać, ponieważ klimat między filmem a książką różni się diametralnie i to z korzyścią dla książki!

Jeśli lubicie film ,,Znachor” to bez wątpienia powinniście przeczytać książkę, która również przeniesie was do innej rzeczywistości i zachwyci niepowtarzalnym klimatem. Autor stworzył niepowtarzalną i przemyślaną historię, więc wcale mnie nie dziw to, że została klasykiem. Po prostu na to zasłużyła!


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka


Patrycja 

3 komentarze:

  1. Mam dużo starszą wersję papierową, czytałem i oglądałem :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądanie filmu to już narodowa tradycja :D Za książkę zabrałam się jak byłam dużo młodsza, ale nie mogłam przebrnąć przez tekst. Może dam jej kiedyś drugą szansę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię film i mam w planach przeczytać książkę. Książka zawsze lepiej oddaje klimat, zwłaszcza w powieściach nie współczesnych.

    OdpowiedzUsuń