O Jakubie Wędrowyczu każdy fan polskiej fantastyki słyszał, nawet jeśli nie czytał o jego przygodach. Jest to już kultowa postać, która mimo swojego specyficznego charakteru, skradła serca tysięcy czytelników. „Faceci w gumofilcach” to już dziesiąty tom poświęcony bohaterowi. Czy dorównał poprzednim?
Opis wydawcy: Superbohater ze ściany wschodniej powraca. Nieświeża onuca upchnięta w filcowo-gumowym kamaszu odciśnie swe piętno na obliczu świata (i na niejednej bardackiej gębie). Bagnet wyciągnięty zza cholewy utoczy znów wrażej juchy, a aparatura w piwniczce radośnie wybulgocze melodię do taktu. Czas rozgarnąć ziemniaki w kopcu i powybierać granaty. Strzeżcie się, pekaesem z Chełma nadjeżdża on: pocieszyciel strapionych, bat na namolnych, mistrz kołka i linki hamulcowej - Jakub "Mroczna uszanka" Wędrowycz.
„Faceci w
gumofilcach” to 11 nowych opowiadań o słynnym egzorcyście, ale nie tylko. W tym
tomie nie jest bowiem samotnikiem, a za kompana ma swojego przyjaciela – Semena.
Muszę przyznać, że przyjemnie czytało się o tym duecie, który nieraz potrafił
rozbawić mnie do łez. Zdecydowanie drugoplanowa, aczkolwiek bardzo ważna
fabularnie postać, Semena uświetniła książkę swoją obecnością i z wielką przyjemnością
przeczytałabym kolejne historyjki z nim w roli głównej.
Jednym z
opowiadań, które zwróciło moją szczególną uwagę było „Trzy damy i warchoł”, a
to dlatego, że nawiązywało do pierwszej powieści Pilipiuka, jaką miałam przyjemność
przeczytać, czyli „Upiór w ruderze”. Być może jestem sentymentalna, ale właśnie
ta historia z całej antologii najbardziej zapadła mi w pamięci. Drugim
opowiadaniem, jakie moim zdaniem zasługuje na kilka dodatkowych słów to „Dentystyczny
Batalion Karny”. Niezbyt lubię absurdalne historie, a ta momentami taka była,
ale w ogóle nie postrzegałam tego jako wady. Urzekła mnie i rozbawiła do łez,
dzięki czemu na pewno zapadnie w pamięci na dłużej. Pozostałe opowiadania
również okazały się świetne i satysfakcjonujące, a co najważniejsze trzymały
równy poziom, co rzadko się zdarza w antologiach. Zazwyczaj wśród kilkunastu
historii podoba mi się raptem kilka, a tutaj praktycznie wszystkie skradły moje
serce. Za samo to należy się autorowi moje uznanie.
Seria o
Wędrowyczu ma już 20 lat. Pierwsze podejście do twórczości Pilipiuka miałam w
gimnazjum i wtedy jego twórczość mnie odrzuciła. Jednak teraz jego książki są
dla mnie czymś niesamowitym i z wielką przyjemnością sięgam po kolejne powieści
tego autora. Już nie przeszkadza mi ani język, ani zachowanie Wędrowycza, a
jedynie bawi do łez i pozwala całkowicie zrelaksować się po ciężkim dniu. „Faceci
w gumofilcach” to komedia w czystej postaci, która z pozoru mogłaby wydawać się
niepoprawna, jednak właśnie w tym tkwi jej urok.
Seria o
Jakubie Wędrowyczu zdecydowanie nie jest dla wszystkich, jednak jeśli lubicie
sprośne i rubaszne żarty, pijackie przygody i mnóstwo specyficznego humoru,
zdecydowanie polecam Wam zapoznać się z cyklem. Być może będzie to coś, co Wam
się bardzo spodoba i zapewni genialną rozrywkę po ciężkim dniu lub bardziej
wymagającej lekturze.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
Sara
Ten specyficzny humor może być dla niektórych nie lada gratką.
OdpowiedzUsuń