wtorek, 27 lutego 2018

[45] "Slammed" - Collen Hoover




Mimo że często młodzieżówki mi się szybko nudzą, gdy czytam je w dużych ilościach, to książki z tego gatunku autorstwa Collen Hoover mogłabym pochłaniać cały czas i na pewno by mnie nie znużyły. Nic więc dziwnego, że kiedy usłyszałam o wznowieniu trylogii tej autorki pod tytułem „Pułapka uczuć”, i to w tak pięknej szacie graficznej, natychmiast zapragnęłam ją mieć. Na czym polega fenomen powieści tej pisarki? Dowiecie się tego z recenzji pierwszego tomu, czyli „Slammed”.


Layken niedawno straciła ojca, a teraz musi rozstać się z miejscem, w którym się wychowała i wraz z matką oraz młodszym bratem – Kelem – przeprowadzić się do Michigan. Jest to dla niej bardzo trudne doświadczenie, jednak wkrótce okazuje się, że nie taki diabeł straszny, jakim go malują. Dziewczyna szybko poznaje nowych przyjaciół, a także pewnego przystojnego chłopaka samotnie wychowującego brata, który błyskawicznie znajduje wspólny język z Kelem. Niestety na drodze ich kiełkującego uczucia staje pewien poważny problem w żaden sposób niedający się obejść. Jakim próbom oboje będą musieli podołać, by w końcu być razem? Jakim nieszczęściom zmuszeni zostaną stawić czoło?

„Żałowanie do niczego nie prowadzi. To patrzenie w przeszłość, której nie można zmienić.”

Pierwszą część trylogii czytałam lata temu, kiedy jeszcze nie było wydanego ostatniego tomu. Niewiele z niej pamiętałam, jedynie to, że ogromnie mi się spodobała. Mimo to nieco obawiałam się ponownie po nią sięgnąć. Bałam się, że przez to, że jestem starsza to książka już tak bardzo nie chwyci mnie za serce lub wyda się nudna. Na szczęście moje obawy okazały się całkowicie bezpodstawne, a nawet powiem więcej – powieść tym razem urzekła mnie bardziej niż wcześniej. Bardzo mile mnie to zaskoczyło i na nowo obudziło we mnie miłość do twórczości autorki.

„Nie można płakać wiecznie. Każdy w końcu zasypia.”

Książka Hoover nie wciągnęła mnie jednak od razu. Musiałam przeczytać kilkanaście stron, by w końcu się w nią wczuć i przyzwyczaić się do stylu autorki. Potem jednak całkowicie utonęłam w słowach i dopiero gdy skończyłam całość, odłożyłam powieść na półkę. Co spodobało mi się w „Slammed” najbardziej? Ano to, że jest to młodzieżówka wyróżniająca się na tle innych pozycji z tego gatunku i to pod bardzo wieloma względami. Po pierwsze czytając tego typu książki, często mam wrażenie, że pisarze specjalnie zrzucają na barki swoich bohaterów wszystkie możliwe nieszczęścia. Nie wystarczy im to, że daną postać maltretowano w przeszłości; musi dodatkowo występować w jej rodzinie alkoholizm, ona powinna mieć jakieś zaburzenie psychiczne niepozwalające jej cieszyć się życiem i najlepiej jeszcze coś, co sprawia, że staje się ona prawdziwą ofiarą losu. To wszystko wpływa na realność powieści, bo owszem są skrajne przypadki, gdzie ludzie borykają się z coraz większymi problemami, ale bez przesady. Ponadto często autorzy młodzieżówek sprowadzają olbrzymie katastrofy na wszystkich możliwych bohaterów tak, ze wydaje się, iż nikt z nich nie jest szczęśliwy. W twórczości Collen Hoover tego nie ma. Owszem, główną bohaterkę dotykają nieszczęścia i to nie byle jakie, ale nie pojawia się tu nagromadzenie katastrof. Dzięki temu książka jest o wiele bardziej realna. Inne postacie też dotykają mniejsze lub większe dramaty, ale one również nie doświadczają natłoku złych wydarzeń, a większość wręcz jest od nich całkowicie wolna. Mało tego Layken nie jest typem osoby użalającej się nad sobą. Niekiedy zdarzy się jej moment załamania, ale stara sobie szybko z nim poradzić. Chce być silna: dla siebie, matki i brata. To samo tyczy się Willa i Eddie – osoby również dotknięte przez życie. Chłopak nie poddaje się. Potrafi zatroszczyć się o bliskich i zapewnić im to, czego potrzebują, mimo że nie jest mu łatwo. Eddie natomiast przeszła piekło, ale zrobiła to z uśmiechem na ustach. Jednocześnie Hoover nie kreuje swoich postaci na herosów, którym pokonywanie przeciwności losu nie sprawia najmniejszego problemu. Każdy z nich ma chwilę zawahania czy załamania. Autorka zachowuje dzięki temu idealną równowagę, sprawiając, że powieść kolejny raz nabiera realizmu.

„Nic nie trwa wiecznie. Jedyna rzecz, w której wszyscy jesteśmy do siebie podobni, to to, co nieuniknione. Wszyscy kiedyś umrzemy.”

To, co stanowi nowość w powieści Hoover to fakt, że miłość jednocześnie jest i nie jest najważniejsza w książce. Z jednej strony uczucie między bohaterami szybko staje się widoczne i często jego temat zostaje poruszany, z drugiej jednak postacie nie stawiają go na pierwszym miejscu. Kiedy pojawia się przeszkoda na ich drodze do szczęścia, zaczynają analizować sytuacje i dokonują przewartościowania swoich priorytetów. Dla Willa najważniejszy jest brat i zapewnienie mu wszystkiego, co potrzeba dziecku. To sprawia, że musi odsunąć od siebie Layken, co niesamowicie ją boli. Jej o wiele trudniej jest zaakceptować sytuacje i butuje się, jednak mimo wszystko zdaje się rozumieć decyzję chłopaka i próbuje skupić się na swojej rodzinie. Oboje stanowią jednak dla siebie oparcie w ciężkich chwilach, chociaż nie powinni tego robić. Ponadto wspomniana „przeszkoda” jest naprawdę ogromnym problemem, a nie jakąś drobnostką. Da się ją jednak pokonać, ale wymaga to czasu, poświęcenia i cierpliwości od obu postaci.

„Nigdy nie oceniajcie innych. Oboje dobrze wiecie, jak niespodziewane wydarzenia mogą zmienić człowieka. Zawsze o tym pamiętajcie. Nigdy nie wiadomo, co druga osoba przeżywa w środku.”

„Slammed” to książka wzbudzająca wiele emocji; jest też nimi wręcz naszpikowana. Rzadko przy czytaniu pojawiają mi się łzy w oczach, ale tutaj w kilku momentach słone krople popłynęły mi po policzkach. Historia wzrusza, porusza i nie pozwala się od siebie oderwać. Czytelnik nie ma problemu ze zrozumieniem uczuć, jakie miotają bohaterami, a wszystko to dzięki pewnym „dodatkowo,” sprawiającym, że powieść jest tak emocjonalna. Po pierwsze pojawia się w niej motyw slamu – występów poetyckich, podczas którym osoby wygłaszające swoje wiersze wyrażają w nich to, co czują. Wprowadzenie tego wątku sprawiło, że czytelnik ma wrażenie, iż bohaterowie obnażają przed nim swoją duszę. Jest to o wiele lepszy sposób opisywania uczuć postaci niż przydługie i często nużące rozwodzenie się na temat tego, co kto do kogo czuje. Ponadto stanowi to powiew świeżości. Po drugie autorka przed każdym rozdziałem umieściła fragment innej piosenki „The Avett Brothers”. Zarówno Will jak i Layken kochają ten zespół, a w ich piosenkach odnajdują siebie i swoje problemy. To także pozwala nam poznać odczucia bohaterów oraz jeszcze bardziej wczuć się w ich sytuację. 

"Nie podchodźcie do życia zbyt poważnie. Dajcie mu w pysk, kiedy na to zasługuje."

Książka Hoover jest niesamowita. Może i ma pewne minusy, jednak są one prawie niezauważalne, szczególnie biorąc pod uwagę ogromne plusy powieści. Historia urzeka, wywołuje zachwyt i co niezwykłe – potrafi zaskoczyć czytelnika, co nieczęsto zdarza się w młodzieżówkach. Z całego serca zachęcam do zapoznania się ze „Slammed” i życzę Wam, żebyście zakochali się w tej książce równie mocno jak ja.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu YA. 

44 komentarze:

  1. Chcę poznać w końcu twórczość autorki i chętnie sięgnę po tę książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra decyzja! Mam nadzieję, że książka się spodoba :)

      Usuń
  2. W Polsce czeka na mnie It ends with us, więc zobaczymy. Jak mi przypadnie do gustu będę sięgać po kolejne tytuły Hoover. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam "It ends with us", ale na pewno po tę pozycję sięgnę w wolnej chwili. Muszę tylko uporać się z zaległymi recenzjami :D

      Usuń
  3. Zachwycam się nad zdjęciem, które zrobiłaś. Jest cudowne! A jeżeli chodzi o książkę, to ja kiedy bardzo lubiłam tę trylogie, ale teraz bardzo chętnie ją sobie odświeżę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Wpadłam na ten pomysł spontanicznie i jeszcze babcie zatrudniłam do pomocy :D

      Usuń
  4. Mam za sobą Maybe somday co niestety nie zachęciło mnie do twórczości autorki. Jednak tej serii postanowiłam dać szansę. Otrzymałam już egzemplarz więc zaraz biorę się za czytanie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tym razem książka się spodoba :) Czekam na opinie!

      Usuń
  5. Czytałam tę powieść już dość dawno i nie były to nawet moje książki, bo pożyczone od koleżanki. Chyba się skuszę na te nowe wydania, fajnie byłoby odświeżyć sobie tę historię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam lata temu w wersji elektronicznej. Teraz cieszę się, że całą trylogię będę mieć w wersji papierowej ^^

      Usuń
  6. Czytałam dawno temu i ogólnie cała historia bardzo mi się podobała. Ale trzeci tom to dla mnie był bez sensu i już nie byłam na tak :) Nie są to też dla mnie książki, do których bym ponownie sięgnęła. Wolę już Maybe Someday :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie czytałam 3 tomu, bo jak zaczynałam trylogię, to jeszcze go nie wydano. W sumie jestem go bardzo ciekawa. Może mimo wszystko mi się spodoba?

      Usuń
  7. Bardzo przyjemna książka, miło wspominam całą serię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak tylko zobaczyłam te cudne okładki wiedziałam, że muszę mieć je u siebie w biblioteczce a po Twojej recenzji widzę, że i tym razem Hoover stworzyła wspaniałą historię.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam już całą serię w koszyku i z niecierpliwością czekam kiedy będę mogła przeczytać wszystkie części!
    Pozdrawiam bookinoman.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie dwie kolejne części mają dojść do piątku ^^ Nie mogę się doczekać :)

      Usuń
  10. I tak mówisz, że warto...? Jakoś pomijałam nie tylko autorkę, ale i recenzje, z marszu zakładając, że to nie dla mnie. A teraz mnie kuuuusi :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja młodzieżówki kocham także grzech by nie było sięgnąć, zwłaszcza, że uwielbiam styl tej autorki <3

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Cierpię na pewną przypadłość. Zwie się awersją do romansów xD
    Dopiero ostatnio zaczynam się brać za jakieś, więc Hoover przede mną.
    Zobaczymy, może kiedyś zabiorę się za jej książki, ale czuję, że ten czas jeszcze nie nadszedł :D
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z niekulturalnie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka nie jest typowym romasidłem, więc można zacząć właśnie od niej przygode z tym gatunkiem :)

      Usuń
  13. Czytałam dopiero jedną książkę tej autorki, ale bardzo mi się podobała i stwierdziłam, że po inne też sięgnę :D "Slammed" jest na mojej liście, muszę ją gdzieś w końcu dorwać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Mam nadzieję, że szybko wpadnie w Twoje ręce ^^

      Usuń
  14. Mnie tam jakoś nieszczególnie ciągnie do Hoover - przeczytałam kilka jej wcześniejszych książek i było fajnie, ale nie wiem, czy mam ochotę na więcej... Zobaczymy ;)

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się zmuszać :) Lepiej czytać coś, do czego nas ciągnie ;)

      Usuń
  15. Próbowałam z tą autorką parę razy i jakoś... No nie, nie mogę się do niej przekonać. Ani styl pisania, ani tematyka niespecjalnie mi leżą. Ale okładki ma śliczne :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię książki autorki, więc z chęcią się skuszę na tę serię. Chociaż po jej wszystkich książkach, [chociaż przede mną jeszcze ta najnowsza] jestem ciekawa jak odbiorę tę serię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po tej serii zakochałam się w twórczości autorki. Mam nadzieję, że i Tobie się spodoba :)

      Usuń
  17. Jak kocham i uwielbiam panią Hoover tak tej serii nie znoszę. Niestety :/

    OdpowiedzUsuń
  18. No ja się mało wzruszyłam, choć nie powiem - dopiero końcówka uratowała mi tę książkę. Drugi tom będę wspominała słabo, trzeci tom (przed chwilą skończyłam) już wgl. mi się nie spodobał.
    Ale dam też szansę innym powieściom Hoover ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeciego tomu nie czytałam, ale słyszałam, że trochę naciągany. Mam nadzieję, że mimo wszystko mi się spodoba :)

      Usuń
  19. Też lubię książki tej autorki. Zgadzam się z tym, że mają w sobie coś innego niż typowe młodzieżówki.

    OdpowiedzUsuń
  20. Większość książek Hoover jeszcze przede mną, ale jak na razie podoba mi się jej twórczość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam sporo do nadrobienia. Kiedy ja znajdę czas na to, to nie wiem...

      Usuń
  21. Naprawdę nie lubię w książkach tego, o czym wspomniałaś - bohaterów, na których spadają wszystkie nieszczęścia świata. Cieszę się, że w Slammed taka przesada nie wystąpiła, a książka ostatecznie mi się spodobała - nie była to lektura na najwyższym poziomie, ale faktycznie udało jej się mnie wzruszyć :)

    Pozdrowienia i buziaki!
    BOOKS OF SOULS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie lubię tego, ale niestety większość autorów bierze sobie za punkt honoru obarczenie postacji jak największą ilością kłopotów. W sumie wcale się nie dziwię, źe potem bohaterowie irytują użalaniem się nad sobą. Każdy człowiek by się użalał, gdyby miał tyle problemów.

      Usuń
  22. Jak usłyszałam, że treść jest tak samo cudna jak okładki, to napewno przeczytam. Pozdrawiam i zapraszam do mnie stelladj.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń