Mimo że często
młodzieżówki mi się szybko nudzą, gdy czytam je w dużych ilościach, to książki
z tego gatunku autorstwa Collen Hoover mogłabym pochłaniać cały czas i na pewno
by mnie nie znużyły. Nic więc dziwnego, że kiedy usłyszałam o wznowieniu trylogii
tej autorki pod tytułem „Pułapka uczuć”, i to w tak pięknej szacie graficznej, natychmiast
zapragnęłam ją mieć. Na czym polega fenomen powieści tej pisarki? Dowiecie się
tego z recenzji pierwszego tomu, czyli „Slammed”.
Layken
niedawno straciła ojca, a teraz musi rozstać się z miejscem, w którym się
wychowała i wraz z matką oraz młodszym bratem – Kelem – przeprowadzić się do
Michigan. Jest to dla niej bardzo trudne doświadczenie, jednak wkrótce okazuje
się, że nie taki diabeł straszny, jakim go malują. Dziewczyna szybko poznaje nowych
przyjaciół, a także pewnego przystojnego chłopaka samotnie wychowującego brata,
który błyskawicznie znajduje wspólny język z Kelem. Niestety na drodze ich
kiełkującego uczucia staje pewien poważny problem w żaden sposób niedający się
obejść. Jakim próbom oboje będą musieli podołać, by w końcu być razem? Jakim nieszczęściom
zmuszeni zostaną stawić czoło?
„Żałowanie
do niczego nie prowadzi. To patrzenie w przeszłość,
której nie można zmienić.”
Pierwszą
część trylogii czytałam lata temu, kiedy jeszcze nie było wydanego ostatniego
tomu. Niewiele z niej pamiętałam, jedynie to, że ogromnie mi się spodobała. Mimo
to nieco obawiałam się ponownie po nią sięgnąć. Bałam się, że przez to, że
jestem starsza to książka już tak bardzo nie chwyci mnie za serce lub wyda się nudna.
Na szczęście moje obawy okazały się całkowicie bezpodstawne, a nawet powiem
więcej – powieść tym razem urzekła mnie bardziej niż wcześniej. Bardzo mile
mnie to zaskoczyło i na nowo obudziło we mnie miłość do twórczości autorki.
„Nie
można płakać
wiecznie. Każdy w końcu zasypia.”
Książka
Hoover nie wciągnęła mnie jednak od razu. Musiałam przeczytać kilkanaście
stron, by w końcu się w nią wczuć i przyzwyczaić się do stylu autorki. Potem
jednak całkowicie utonęłam w słowach i dopiero gdy skończyłam całość, odłożyłam
powieść na półkę. Co spodobało mi się w „Slammed” najbardziej? Ano to, że jest
to młodzieżówka wyróżniająca się na tle innych pozycji z tego gatunku i to pod
bardzo wieloma względami. Po pierwsze czytając tego typu książki, często mam
wrażenie, że pisarze specjalnie zrzucają na barki swoich bohaterów wszystkie
możliwe nieszczęścia. Nie wystarczy im to, że daną postać maltretowano w
przeszłości; musi dodatkowo występować w jej rodzinie alkoholizm, ona powinna
mieć jakieś zaburzenie psychiczne niepozwalające jej cieszyć się życiem i
najlepiej jeszcze coś, co sprawia, że staje się ona prawdziwą ofiarą losu. To
wszystko wpływa na realność powieści, bo owszem są skrajne przypadki, gdzie
ludzie borykają się z coraz większymi problemami, ale bez przesady. Ponadto często
autorzy młodzieżówek sprowadzają olbrzymie katastrofy na wszystkich możliwych
bohaterów tak, ze wydaje się, iż nikt z nich nie jest szczęśliwy. W twórczości
Collen Hoover tego nie ma. Owszem,
główną bohaterkę dotykają nieszczęścia i to nie byle jakie, ale nie pojawia się
tu nagromadzenie katastrof. Dzięki temu książka jest o wiele bardziej realna.
Inne postacie też dotykają mniejsze lub większe dramaty, ale one również nie doświadczają
natłoku złych wydarzeń, a większość wręcz jest od nich całkowicie wolna. Mało
tego Layken nie jest typem osoby użalającej się nad sobą. Niekiedy zdarzy się
jej moment załamania, ale stara sobie szybko z nim poradzić. Chce być silna:
dla siebie, matki i brata. To samo tyczy się Willa i Eddie – osoby również dotknięte
przez życie. Chłopak nie poddaje się. Potrafi zatroszczyć się o bliskich i
zapewnić im to, czego potrzebują, mimo że nie jest mu łatwo. Eddie natomiast
przeszła piekło, ale zrobiła to z uśmiechem na ustach. Jednocześnie Hoover nie kreuje
swoich postaci na herosów, którym pokonywanie przeciwności losu nie sprawia
najmniejszego problemu. Każdy z nich ma chwilę zawahania czy załamania. Autorka
zachowuje dzięki temu idealną równowagę, sprawiając, że powieść kolejny raz
nabiera realizmu.
„Nic
nie trwa wiecznie. Jedyna rzecz, w której wszyscy jesteśmy do siebie podobni,
to to, co
nieuniknione. Wszyscy kiedyś umrzemy.”
To,
co stanowi nowość w powieści Hoover to fakt, że miłość jednocześnie jest i nie
jest najważniejsza w książce. Z jednej strony uczucie między bohaterami szybko
staje się widoczne i często jego temat zostaje poruszany, z drugiej jednak
postacie nie stawiają go na pierwszym miejscu. Kiedy pojawia się przeszkoda na
ich drodze do szczęścia, zaczynają analizować sytuacje i dokonują przewartościowania
swoich priorytetów. Dla Willa najważniejszy jest brat i zapewnienie mu
wszystkiego, co potrzeba dziecku. To sprawia, że musi odsunąć od siebie Layken,
co niesamowicie ją boli. Jej o wiele trudniej jest zaakceptować sytuacje i
butuje się, jednak mimo wszystko zdaje się rozumieć decyzję chłopaka i próbuje
skupić się na swojej rodzinie. Oboje stanowią jednak dla siebie oparcie w
ciężkich chwilach, chociaż nie powinni tego robić. Ponadto wspomniana „przeszkoda”
jest naprawdę ogromnym problemem, a nie jakąś drobnostką. Da się ją jednak
pokonać, ale wymaga to czasu, poświęcenia i cierpliwości od obu postaci.
„Nigdy
nie oceniajcie innych. Oboje dobrze wiecie, jak niespodziewane wydarzenia mogą
zmienić człowieka.
Zawsze o tym pamiętajcie. Nigdy nie wiadomo, co druga osoba przeżywa w środku.”
„Slammed” to
książka wzbudzająca wiele emocji; jest też nimi wręcz naszpikowana. Rzadko przy
czytaniu pojawiają mi się łzy w oczach, ale tutaj w kilku momentach słone
krople popłynęły mi po policzkach. Historia
wzrusza, porusza i nie pozwala się od siebie oderwać. Czytelnik nie ma problemu
ze zrozumieniem uczuć, jakie miotają bohaterami, a wszystko to dzięki pewnym „dodatkowo,”
sprawiającym, że powieść jest tak emocjonalna. Po pierwsze pojawia się w niej
motyw slamu – występów poetyckich, podczas którym osoby wygłaszające swoje
wiersze wyrażają w nich to, co czują. Wprowadzenie tego wątku sprawiło, że
czytelnik ma wrażenie, iż bohaterowie obnażają przed nim swoją duszę. Jest to o
wiele lepszy sposób opisywania uczuć postaci niż przydługie i często nużące
rozwodzenie się na temat tego, co kto do kogo czuje. Ponadto stanowi to powiew
świeżości. Po drugie autorka przed każdym rozdziałem umieściła fragment innej
piosenki „The Avett Brothers”. Zarówno Will jak i Layken kochają ten zespół, a
w ich piosenkach odnajdują siebie i swoje problemy. To także pozwala nam poznać
odczucia bohaterów oraz jeszcze bardziej wczuć się w ich sytuację.
"Nie
podchodźcie do życia zbyt poważnie. Dajcie mu w pysk, kiedy na to zasługuje."
Książka Hoover
jest niesamowita. Może i ma pewne minusy, jednak są one prawie niezauważalne,
szczególnie biorąc pod uwagę ogromne plusy powieści. Historia urzeka, wywołuje
zachwyt i co niezwykłe – potrafi zaskoczyć
czytelnika, co nieczęsto zdarza się w młodzieżówkach. Z całego serca
zachęcam do zapoznania się ze „Slammed” i życzę Wam, żebyście zakochali się w
tej książce równie mocno jak ja.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu YA.
Chcę poznać w końcu twórczość autorki i chętnie sięgnę po tę książkę. ;)
OdpowiedzUsuńDobra decyzja! Mam nadzieję, że książka się spodoba :)
UsuńW Polsce czeka na mnie It ends with us, więc zobaczymy. Jak mi przypadnie do gustu będę sięgać po kolejne tytuły Hoover. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam "It ends with us", ale na pewno po tę pozycję sięgnę w wolnej chwili. Muszę tylko uporać się z zaległymi recenzjami :D
UsuńZachwycam się nad zdjęciem, które zrobiłaś. Jest cudowne! A jeżeli chodzi o książkę, to ja kiedy bardzo lubiłam tę trylogie, ale teraz bardzo chętnie ją sobie odświeżę.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wpadłam na ten pomysł spontanicznie i jeszcze babcie zatrudniłam do pomocy :D
UsuńMam za sobą Maybe somday co niestety nie zachęciło mnie do twórczości autorki. Jednak tej serii postanowiłam dać szansę. Otrzymałam już egzemplarz więc zaraz biorę się za czytanie:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tym razem książka się spodoba :) Czekam na opinie!
UsuńCzytałam tę powieść już dość dawno i nie były to nawet moje książki, bo pożyczone od koleżanki. Chyba się skuszę na te nowe wydania, fajnie byłoby odświeżyć sobie tę historię :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam lata temu w wersji elektronicznej. Teraz cieszę się, że całą trylogię będę mieć w wersji papierowej ^^
UsuńCzytałam dawno temu i ogólnie cała historia bardzo mi się podobała. Ale trzeci tom to dla mnie był bez sensu i już nie byłam na tak :) Nie są to też dla mnie książki, do których bym ponownie sięgnęła. Wolę już Maybe Someday :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Ja nie czytałam 3 tomu, bo jak zaczynałam trylogię, to jeszcze go nie wydano. W sumie jestem go bardzo ciekawa. Może mimo wszystko mi się spodoba?
UsuńBardzo przyjemna książka, miło wspominam całą serię :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńJak tylko zobaczyłam te cudne okładki wiedziałam, że muszę mieć je u siebie w biblioteczce a po Twojej recenzji widzę, że i tym razem Hoover stworzyła wspaniałą historię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O tak okładki są piękne <3
UsuńMam już całą serię w koszyku i z niecierpliwością czekam kiedy będę mogła przeczytać wszystkie części!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bookinoman.blogspot.com
Do mnie dwie kolejne części mają dojść do piątku ^^ Nie mogę się doczekać :)
UsuńI tak mówisz, że warto...? Jakoś pomijałam nie tylko autorkę, ale i recenzje, z marszu zakładając, że to nie dla mnie. A teraz mnie kuuuusi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Zdecydowanie warto!
UsuńJa młodzieżówki kocham także grzech by nie było sięgnąć, zwłaszcza, że uwielbiam styl tej autorki <3
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
W takim razie nie ma na co czekać!
UsuńCierpię na pewną przypadłość. Zwie się awersją do romansów xD
OdpowiedzUsuńDopiero ostatnio zaczynam się brać za jakieś, więc Hoover przede mną.
Zobaczymy, może kiedyś zabiorę się za jej książki, ale czuję, że ten czas jeszcze nie nadszedł :D
Pozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Ta książka nie jest typowym romasidłem, więc można zacząć właśnie od niej przygode z tym gatunkiem :)
UsuńCzytałam dopiero jedną książkę tej autorki, ale bardzo mi się podobała i stwierdziłam, że po inne też sięgnę :D "Slammed" jest na mojej liście, muszę ją gdzieś w końcu dorwać :D
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję, że szybko wpadnie w Twoje ręce ^^
UsuńMnie tam jakoś nieszczególnie ciągnie do Hoover - przeczytałam kilka jej wcześniejszych książek i było fajnie, ale nie wiem, czy mam ochotę na więcej... Zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Nie ma co się zmuszać :) Lepiej czytać coś, do czego nas ciągnie ;)
UsuńPróbowałam z tą autorką parę razy i jakoś... No nie, nie mogę się do niej przekonać. Ani styl pisania, ani tematyka niespecjalnie mi leżą. Ale okładki ma śliczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Więc nie ma co się zmuszać :)
UsuńBardzo lubię książki autorki, więc z chęcią się skuszę na tę serię. Chociaż po jej wszystkich książkach, [chociaż przede mną jeszcze ta najnowsza] jestem ciekawa jak odbiorę tę serię. :)
OdpowiedzUsuńJa po tej serii zakochałam się w twórczości autorki. Mam nadzieję, że i Tobie się spodoba :)
UsuńJak kocham i uwielbiam panią Hoover tak tej serii nie znoszę. Niestety :/
OdpowiedzUsuńHa ha ha bywa i tak!
UsuńNo ja się mało wzruszyłam, choć nie powiem - dopiero końcówka uratowała mi tę książkę. Drugi tom będę wspominała słabo, trzeci tom (przed chwilą skończyłam) już wgl. mi się nie spodobał.
OdpowiedzUsuńAle dam też szansę innym powieściom Hoover ;)
Trzeciego tomu nie czytałam, ale słyszałam, że trochę naciągany. Mam nadzieję, że mimo wszystko mi się spodoba :)
UsuńTeż lubię książki tej autorki. Zgadzam się z tym, że mają w sobie coś innego niż typowe młodzieżówki.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWiększość książek Hoover jeszcze przede mną, ale jak na razie podoba mi się jej twórczość.
OdpowiedzUsuńTeż mam sporo do nadrobienia. Kiedy ja znajdę czas na to, to nie wiem...
UsuńNaprawdę nie lubię w książkach tego, o czym wspomniałaś - bohaterów, na których spadają wszystkie nieszczęścia świata. Cieszę się, że w Slammed taka przesada nie wystąpiła, a książka ostatecznie mi się spodobała - nie była to lektura na najwyższym poziomie, ale faktycznie udało jej się mnie wzruszyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
Ja też nie lubię tego, ale niestety większość autorów bierze sobie za punkt honoru obarczenie postacji jak największą ilością kłopotów. W sumie wcale się nie dziwię, źe potem bohaterowie irytują użalaniem się nad sobą. Każdy człowiek by się użalał, gdyby miał tyle problemów.
UsuńJak usłyszałam, że treść jest tak samo cudna jak okładki, to napewno przeczytam. Pozdrawiam i zapraszam do mnie stelladj.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się ^^
Usuń