wtorek, 16 czerwca 2020

[227] ‘’Dymy nad Birkenau” – Seweryna Szmaglewska




Bardzo interesuje mnie temat II wojny światowej i staram się czytać sporo książek na ten temat. Bez wątpienia jestem wielką fanką pozycji, które zostały napisane raczej przez osoby osobiście przeżywające piekło, jakim była wojna. W mojej ocenie są one znacznie bardziej wiarygodne, ale też przekazują dużo emocji i można zaobserwować zapis indywidualnych przeżyć, co jest dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że wydawnictwa od czasu do czasu wydają wznowienia książek wartościowych i takich, które po prostu powinny zostać przeczytane przez szersze grono.


Książka ta zawiera opis okropnych zbrodni nazistowskich i jest pozycją, która swoje pierwsze wydanie miała przed końcem 1945 roku. Autorka opisuje, jak wyglądało jej życie w obozie Auschwitz-Birkenau oraz opowiada o marszu śmierci, z którego udało jej się uciec.

Zawsze przed przeczytaniem książki o tematyce II wojny światowej, szukam w przedmowach i notach od autorów informacji o tym, kiedy została spisana historia danej osoby. To ma dla mnie spore znaczenie, ponieważ pisząc po wielu latach, o niektórych sprawach nie pamięta się i często takie luki w pamięci zostają uzupełniane bez przemyślenia i trochę fantastycznie. Oczywiście nie mówię, że takie książki są złe, a wręcz przeciwnie – cieszę się, że powstają, ale jeśli zawierają zbyt wiele szczegółów, to robię się podejrzliwa. Seweryna Szmaglewska swoją książkę napisała bezpośrednio po swojej ucieczce, więc jej wspomnienia były żywe i bardzo świeże, co pozwoliło jej dość dokładnie opisać wszystkie wydarzenia.

Szczególną uwagę zwróciłam na dołączone do książki dokumenty, listy i inne tego typu elementy. Spodobało mi się to i dzięki takim dodatkom czuję, że trochę lepiej udało mi się poznać autorkę oraz jej uczucia związane z przeżyciem obozu. To mnie zbliżyło do niej i pozwoliło poznać ją od trochę innej strony, ponieważ książka ta jest napisana tak, aby w większej mierze pokazać otoczenie, a trochę mniej wewnętrzne rozterki i uczucia. Nie wspomniałam jeszcze o rysunkach, które również zostały dołączone do tej pozycji i muszę przyznać, że są naprawdę ciekawe i chociaż nie są dziełami sztuki, to przykuwają wzrok i niosą przekaz, który jest doskonale widoczny, a także odrobinę przerażający.

Książka ta jest bez wątpienia doskonałym źródłem informacji o realiach panujących w obozie. Autorka pisze dość poetyckim językiem, zagłębia się w szczegóły, opisuje problemy egzystencjalne, ale też w jej relacji nie brakuje zwykłego przekazywania informacji i tego, co po prostu się działo. Spodobał mi się ten styl, bo bez wątpienia jest dość osobisty, ale też pozwala zobaczyć, co w oczach autorki było najważniejsze, co zapamiętała najlepiej i co wywarło na niej największe wrażenie. Dzięki tej książce poznałam wiele nowych faktów dotyczących życia w obozie, a także poznałam kolejną jednostkową historię, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Doskonale widać to, że książka ta została spisana świeżo po tych traumatycznych wydarzeniach i cieszę się, że autorka tak szybko podjęła decyzję o pisaniu. Jej relacja jest bardzo pełna i zahacza o różne kwestie. To nie są tylko opisy tego, co działo się z nią, ale także przybliża losy innych więźniarek oraz tworzy obrazy, które na stałe zostaną w mojej głowie. Dzięki temu mogę sobie wyobrazić ogrom cierpienia i bólu, na które zostało narażonych tak wiele osób. Trudno mi zrozumieć, dlaczego ktoś czerpał przyjemność z takiego poniżania ludzi, a autorka wskazywała na ogromną bezwzględność oprawców. Obozy to była prawdziwa machina śmierci, bo panujące tam warunki były po prostu tak złe, że mogły wykończyć każdego…

,,Dymy nad Birkenau”, to książka-pamiętnik, którą naprawdę warto przeczytać, aby dowiedzieć się trochę więcej o historii autorki, a także o całej machinie śmierci, jaką były obozy koncentracyjne. Cieszę się, że w końcu udało mi się przeczytać tę pozycję, bo już dawno miałam ją na swojej liście i mam nadzieję, że moja recenzja zachęciła Was do sięgnięcia po nią.



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka


Patrycja

12 komentarzy:

  1. Nie przepadam za tego typu tematami ale rozumiem zainteresowanie tym trudnym czasem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie każdy musi być miłośnikiem takiej literatury i doskonale to rozumiem ;)

      Usuń
  2. Po literaturę obozową sięgam stosunkowo rzadko, bo jest, nie ma co ukrywać, bardzo dołująca. Nie mogę sie potem pozbierać, więc wolę odbierać sobie tę "przyjemność".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie działa podobnie, ale czuję również wewnętrzną potrzebę czytania takich książek ;)

      Usuń
  3. Bardzo mnie interesuje obozowa literatura i dużo już jej czytałam, ale tej książki jakoś jeszcze nie. Długo nie mogłam na nią trafić, a potem na jakiś czas o niej zapomniałam. Ale jest na mojej liście książek, które chcę przeczytać. Również najbardziej cenię sobie bezpośrednie relacje ofiar lub ewentualnie literaturę faktu, pisaną przez historyków czy innych badaczy tematu. Z dużym sceptycyzmem podchodzę do modnych ostatnio powieści fabularnych poruszających obozową tematykę. Zawsze się boję, czy pamięć i prawda historyczna zostały tam potraktowane z odpowiednim poszanowaniem. To dla mnie BARDZO ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne podejście i staram się omijać powieści fabularne, ale od czasu do czasu po nie sięgam i dzięki temu mogę również ostrzegać innych czytelników, jeśli dane książki nie są warte uwagi ;)

      Usuń
  4. Podobnie, jak Ty interesuje się tematyką II wojny światowej i ten tytuł na pewno przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Od czasu do czasu siegam po taka literature

    OdpowiedzUsuń