Sięgam po przeróżne książki, w
których mogę znaleźć przepisy, ponieważ mistrzynią gotowania nie jestem i
raczej improwizacja w moim wykonaniu jest trochę niebezpieczna. Wole się nie
wychylać i kurczowo trzymać już zrobionej przez kogoś rozpiski, chociaż i to
czasem mnie przerasta. Dlatego ciągle poszukuję książki, gdzie znajdę fajne
przepisy, proste i odpowiednie dla mnie. Czy tym razem mi się to udało?
Książka z pewnością zrobiła na
mnie dobre pierwsze wrażenie. Wykonanie jest fajne, strony śliskie, dzięki
czemu ilustracje i kolorowe wstawki wyglądają świetnie. Trochę żałuję, że
okładka nie jest gruba, bo jednak książki tego typu używa się dość często i
mogą ulec zniekształceniu, co nie wygląda już estetycznie.
Dużą zaletą jest przejrzystość,
bo już nawet na pierwszy rzut oka widać, że tekst jest w środku fajnie
rozmieszczony i będzie się to dobrze czytać oraz przeglądać. To jest bardzo
ważne w przypadku książek tego typu, bo często gotujemy z przepisem i nie
zawsze mamy czas, aby doszukiwać się informacji.
To nie jest typowa książka
kucharska, bo nawet sam tytuł mówi, co jest tematem przewodnim. Autorka pisze
sporo o żywieniu albo o produktach oraz ich wpływie na nasz organizm. Przybliża
też pewne kwestie technicznie, chociażby to jak długo powinno się gotować
przeróżne rzeczy.
Oczywiście całość jest podzielona na kilka
części, co z pewnością ułatwia nam szukanie. Oprócz śniadań czy deserów,
pojawiają się przepisy na koktajle czy chociażby zupy. Za pomocą tej pozycji
można z łatwością przygotować posiłki na całą dobę, ale też znaleźć coś na
jakieś konkretne okazje.
Jak wspomniałam wyżej, osobiście
szukam przepisów dość prostych, szybkich i bez dziwnych składników. Tutaj
znalazłam kilka, które mogłabym wykonać, ale zdecydowanie przeważały te skomplikowane.
Czasem czytając listę składników, doszukiwałam się wielu, o których słyszę
pierwszy raz w życiu. Tak więc przepisy te nie są najłatwiejsze, wiele z nich
trzeba wykonywać dość długo, ale też potrzeba do nich dużo wymyślnych
składników, co jest zdecydowanie minusem. Niestety jestem studentką, nie mam
czasu na spędzanie czasu w kuchni i też nie mam nieograniczonego budżetu na dziwne
składniki. Oczywiście pamiętam, że książka ta ma pokazać nam dietę, która
dobrze zadziała na nasz organizm, ale wierzę, a właściwie to jestem pewna, iż
istnieje cała masa ,,normalnych” składników, z których można stworzyć zdrowe
dania.
Jednak jeśli ktoś ma wyższy
poziom w sztuce gotowania i szuka wyzwań, to książka ta będzie dla niego
idealna. Przepisy są szczegółowe i podzielone na części. Osobno znajdziemy
listę składników, a osobno rozpisane, co trzeba robić krok po kroku. Na dole
strony pojawiają się także wskazówki na temat ziół lub innych składników, co
jest fajne, pomocne i stanowi dobrą ciekawostkę.
Książka ta jest kolorowa,
znajdziemy w niej sporo zdjęć oraz akcentów graficznych, co oczywiście jest
zaletą, bo całość przyciąga wzrok. Trochę szkoda, że nie ma fotografii każdego
dania, bo jednak oczami też się je i mnie w pierwszej kolejności przyciągały
właśnie zdjęcia.
Przepisów jest cała masa, a więc
każdy powinien znaleźć coś dla siebie, nawet osoba kompletnie nieznająca się na
gotowaniu. Jednak jeśli ktoś ma ochotę na wyzwania, to myślę, że również będzie
zadowolony z tej książki. Oczywiście wszystkie dania są zdrowe, z pewnością
odpowiednie dla organizmu i być może pozytywnie zadziałają na lepszą pracę
naszego mózgu.
Oczywiście ważną kwestią jest
również to, że wszystkie przepisy są bezmięsne, więc to może być problematyczne
dla niektórych osób. Wiem, że mięso jest dla pewnych osób naprawdę ważne i nie
potrafią bez niego funkcjonować. Dlatego książka ta dla mięsożerców z pewnością
okaże się nieprzydatna i nudna.
,,Nakarm swój mózg” to książka,
która spodoba się określonej grupie osób. Jeśli lubicie diety bezmięsne,
znajdziecie tam całą masę przepisów dla siebie. Mnie jednak ona średnio
zadowoliła, bo uważam te przepisy za zbyt trudne, czasochłonne i niektóre z
nich zawierają naprawdę dziwne składniki.
Za możliwość
przeczytania dziękuję Wydawnictwu Buchmann
Patrycja
Ciekawy tytuł jak na książkę kucharską.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Za to właśnie nie lubię książek kucharskich: nie da się z nich gotować codziennie wszystkich posiłków. Ja się nimi posiłkuję, kiedy mam mieć gości albo kiedy w dzień wolny mam ochotę na jakiś wymyślniejszy posiłek.
OdpowiedzUsuń