„Wciągający
thriller, który pokazuje, że serce nigdy nie zapomina” – tak głosi napis na
tyle książki Dominiki van Eijkelenborg pod tytułem „Tkanki”. Jednak czy jest on
adekwatny do treści powieści?
Evi
Brouwer cierpi na kardiomiopatię serca. Z tego powodu nie może funkcjonować
tak, jak jej rówieśnicy. Nie chodzi do szkoły, szybko się męczy, nie ma siły na
spacery czy jazdę na rowerze. Jej choroba szybko też postępuje, przez co
konieczny okazuje się przeszczep serca i to w możliwie jak najkrótszym czasie.
Kolejka oczekujących biorców jest jednak długa, a każdy dzień przybliża
dziewczynę do śmierci. W końcu jednak dzwoni telefon, a osoba po drugiej
stronie informuje, że znaleźli dla Evi nowy organ. Narząd bardzo szybko się przyjmuje,
a badania wychodzą wzorowo. Coś jednak niedobrego dzieje się z nastolatką. Jej
osobowość zmienia się. Nie jest już spokojną, miłą dziewczyną, mającą dobry
kontakt z rodzicami. Zaczyna imprezować, odsuwa się od swoich przyjaciół,
wagaruje. Co spowodowało tę zmianę? Czy Evi weszła w okres młodzieńczego buntu,
którego przyjście opóźniła choroba? A może ma to związek z pamięcią tkankową i
wraz z nowym sercem dziewczyna otrzymała część osobowości dawcy?
Bardzo
długo czekałam na tę książkę, licząc na świetna lekturę, trzymającą w napięciu
i dostarczającą nieco wiedzy o pamięci tkankowej. Dostałam jednak coś zgoła
innego. Po pierwsze nie nadałabym tej powieści miana thrillera. Nie miała ona
bowiem w sobie tego charakterystycznego dla owego gatunku dreszczyku, nie wzbudzała
niepokoju czy też nie trzymała w napięciu. Można by ją nazwać obyczajówką,
ewentualnie młodzieżówką, bo i elementy powieści new adult by się tutaj
znalazły. Na pewno jednak nie jest to thriller, a już zdecydowanie nie
„wciągający”, jak zapewniał opis.
Historia
napisana przez Dominikę van Eijkelenborg w moim odczuciu jest po prostu nudna.
Zaczynając ją czytać, starałam się wykazać cierpliwością, bo, jak wiadomo,
początki w książkach zazwyczaj nie są zbyt ciekawe. Jednak po pewnym czasie
uświadomiłam sobie, że cała powieść utrzymana jest w takim klimacie. Bardzo
mało się działo, a jak już to nie było to nic porywającego. W około trzech
czwartych lektury zaczęłam zastanawiać się, do czego w ogóle ona zmierza. Powoli
wątpiłam w to, że autorka miała jakikolwiek pomysł na tę powieść. Odnosiłam
bowiem wrażenie, że po prostu pewnego dnia usiadła i zaczęła pisać i tak
pisała, pisała, aż w końcu skończyła. Uczucie to pogłębiało także zachowanie
bohaterów, szczególnie matki dziewczyny, która zaczynała coś robić, a potem
zastanawiała się po co ona to w ogóle robi i jak to kontynuować. W rezultacie
czterysta pięćdziesiąt stron „Tkanek” okazało się nie wciągającym thrillerem, a
wycieńczającą, nużącą historią zwykłych ludzi.
Uwielbiam
wszelakie niewytłumaczalne fenomeny, których ludzie doświadczają w różnych
sytuacjach życiowych. Jednym z nich jest zmiana osobowości osoby po
przeszczepie. Taki motyw znalazł się w książce i niby miał być tym przewodnim,
jednak mam wątpliwości co do tego, czy faktycznie nim był. Owszem autorka
bardzo dobrze wyjaśniła czytelnikowi, czym jest pamięć tkankowa i co ona może
oznaczać. Zrobiła to jednak tylko w bodajże dwóch miejscach i na tym temat się
skończył. Co prawda cały czas widmo tego zagadnienia majaczyło w książce, ale
było ono mało wyraźne. Niby ważne, a jednak w moim odczuciu potraktowane po
macoszemu.
Narracja
w książce prowadzona jest przez kilka osób. Głównie są to Chantal (matka
dziewczyny) i Evi, czasami pojawiał się także Finn, a sporadycznie Sander. Było to dość dobre posunięcie, bo dzięki temu
mogliśmy poznać tych bohaterów, obejrzeć te same sytuację z różnych punktów
widzenia i lepiej zrozumieć zachowanie postaci. Każdą z tych osób miotały też różne uczucia. Matka Evi była przerażona
zmianami zachodzącymi w jej dziecku, zdeterminowana by je zrozumieć i dotrzeć z
powrotem do córki. Evi natomiast zachowywała się jak zwykła nastolatka:
odczuwała irytacje, złość, zauroczenie. Finn z kolei przeżywał żałobę po
stracie siostry i próbował odnaleźć się w świecie bez niej. Zawsze bowiem żył w
jej cieniu, a gdy dziewczyny zabrakło nie wiedział, co ze sobą począć. Wszystko
to zostało bardzo dobrze przedstawione, co jest niewielkim plusem książki. Są
jednak pewne „ale”, psujące pozytywny obraz tak poprowadzonej narracji.
Mianowicie za każdym razem, gdy docierałam do jakiejkolwiek części poświęconej
Chantal, zaczynałam się irytować. Finn natomiast nużył mnie ciągłym
powtarzaniem tego samego i jedynie opowiadanie z perspektywy Evi zdawało się
być w miarę znośne. Wszystko to wynikało jednak z kreacji bohaterów.
Matka
Evi i Finn zostali nakreśleni w książce najlepiej. Mieli swój charakter, autorka
na ich przykładzie idealnie zaprezentowała też uczucia, jakich doświadczają
ludzie znajdujący się podobnych sytuacjach co oni. Z drugiej jednak strony to
właśnie te osoby denerwowały mnie najbardziej. Chantal to kobieta, która
irytowała dosłownie wszystkich. Jest to typ nadopiekuńczej matki, która
zadręcza dziecko pytaniami i zaczyna się martwić, gdy to nie wraca do domu przed
północą. Wszyscy zgodnie tłumaczyli jej, że przesadza i ogranicza Evi, która po
porostu w końcu zachowuje się jak zdrowa nastolatka. Ona jednak uparcie ich
ignorowała, dręcząc kardiochirurga oraz kobietę koordynującą transplantacje
serca dziewczyny. Uparła się, że ona „zna swoją córkę” i „Evi taka nie jest”.
Oczywiście później okazało się, że miała rację i nastolatka naprawdę otrzymała
w prezencie część osobowości dawcy, jednak to jej nie wystarczyło. Zamiast
cieszyć się zdrowiem swojego dziecka, ona szukała problemów i nazywała nowy
organ „intruzem”. Wpadła w paranoję, doprowadzając wszystkich, łącznie z
czytelnikiem, do szału.
Finn
z kolei to osoba cicha, wycofana. To siostra wszędzie go ze sobą zabierała,
tryskała energią i miała wszystko to, czego chłopak pragnął. On natomiast
większość czasu włóczył się za nią, szkicował i w zasadzie nie wykazywał się
jakimkolwiek charakterem. Byłaby to sympatyczna postać, gdyby nie to, że Finn
cały czas mówił o zmarłej bliźniaczce. Co prawda dzięki niemu mogliśmy ją
lepiej poznać i zrozumieć tym samym nową osobowość Evi, ale czasami miałam już
dość czytania o tym. Wszystko przez to, że on cały czas mówił to samo.
Nakreślał za każdym razem siostrę jako buntowniczkę, robiącą na złość matce,
potrafiącą się postawić i za wszelką cenę starającą się odróżnić od innych. I tak w kółko, dodając co jakiś czas, jak on
czuł się w danej sytuacji. Było to okropnie nużące.
Evi
– niby główna postać, a w sumie tak nijaka i słabo wykreowana, że to aż kuło w
oczy. Obserwowaliśmy ją, inni ciągle coś o niej mówili, opisywali dziewczynę i
jej zachowanie, ale ona sama nadal wydawała się obca. I chyba właśnie tak miała
być przez czytelnika postrzegana, bo nawet dziewczyna twierdziła, że jest osobą
bez wyrazu, taką na którą nie zwraca się uwagi, idąc ulicą.
Jedyne,
co podobało mi się w tej książce to wątek miłosny. Był on delikatny i
niesamowicie realny. Miał on co prawda znaczenie marginalne, ale może właśnie
dlatego mi się tak spodobał. Relacja między bohaterami należała do jednych z
najbardziej prawdziwych, o jakich do tej pory czytałam. Nikt się nie spieszył,
nie było nagłych fajerwerków i miłosnych wyznań. Wszystko toczyło się swoim
rytmem i wyglądało jak w prawdziwym życiu.
„Tkanki”
to spokojna historia, która wielu miłośników wartkiej akcji pewnie zanudzi. Jej
bohaterowie są w miarę dobrze wykreowani, jednak (przynajmniej niektórzy)
strasznie denerwujący. Książka miała ogromny potencjał, ale autorka
zdecydowanie go nie wykorzystała i stworzyła coś, co przynajmniej mi dłużyło
się niemiłosiernie. Czytałam tę powieść, bo czytałam, ale nie wzbudzała ona we
mnie żadnych uczuć prócz chwilowej irytacji. Z tego względu niestety nie mogę
Wam jej polecić.
Za możliwość przeczytania książki
dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Mój entuzjazm co do tej książki nieco osłabł. Boję się trochę tej nudy, o której wspominasz. Ale kto wie, może kiedyś sięgnę po tę książkę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMoże Tobie się spodoba i nie wynudzi Cię jak mnie :D
UsuńKsiążka już na mnie czeka, więc kiedyś pewnie przeczytam,ale widzę,że nie warto się spieszyć z lekturą.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie niewarto :(
UsuńSzkoda, że książka tak Ci się dłużyła. Chcę dać jej szansę, bo coś mnie w tej książce intryguje. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie mam nadzieję, że Ciebie wciągnie :)
UsuńMoże przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńJeśli przeczytasz to daj znać, czy Ciebie też wynudziła czy wręcz przeciwnie :D
UsuńCóż, czytając opis myślałam, że będzie to coś ciekawego, po co chętnie sięgnę. Jednak okazuje się, że raczej tak się nie stanie. Myślę, że ta książka niekoniecznie mi się spodoba. Czytałam jedną książkę tej autorki, a mianowicie "Kiedy będziemy deszczem". Podobno też miał być to thriller, a wyszła zwykła obyczajówka, która momentami przeraźliwie nudziła. Jednak tak jak w "Tkankach", tak w "Kiedy będziemy deszczem" wątek romantyczny był dobry, taki prawdziwy. Więc może autorka powinna się skupić bardziej na takiej tematyce? Po książkę nie sięgnę, ale recenzja interesująca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Od książki strony
Też sądzę, że autorka lepiej zrobiłaby jakby zaczęła pisać młodzieżówki albo romanse. Bo thrillery ewidentnie jej nie wychodzą.
UsuńJakoś nie przekonuje mnie ten typ książek... :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńKurczę, to w zasadzie szkoda, że taki temat został tak zmarnowany - mógł z tego wyjść fajny thriller, a sądząc po Twojej recenzji, nie wyszło za bardzo nic. Porównuję to sobie z "Prezentem" Louise Jensen o podobnej tematyce i jednak tam thriller był wyraźnie widoczny, więc się da :) Mam wrażenie, że tutaj jednak autorka bardziej skupiła się na młodzieżówce.
OdpowiedzUsuńCałuję!
Nie wiem na czym się skupiła, ale to niczego nie przypomina :( A thrillera to już na pewno. Zainteresuję się "Prezentem", może tam dostane to, czego oczekiwałam po "Tkankach" :D
UsuńPolecam, mnie się "Prezent" całkiem podobał :)
UsuńMoże na świeta kogoś namówie, żeby mi dał "Prezent" :D
UsuńCzytałam i z wieloma minusami zgadzam się z Tobą w 100%
OdpowiedzUsuńDla mnie to była taka lekka książka . Ktorą sie czytało dość spokojnie . I dość lekko ;)
Pozdrawiam ;)
Ja niestety tak się umęczyłam, że nie mogę nazwać tego lekką lekturą. Ale jak ktoś lubi takie spokojne książki, to może inaczej na nią spojrzy ;)
UsuńJuż się ucieszyłam, bo myślałam, że to kolejny thriller, który dopiszę do listy tych, które chciałabym przeczytać, a to proszę, taka klapa. Szkoda, że autorka zmarnowała taki potencjał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Niestety :( Też liczyłam na świetny thriller a tu klops :(
UsuńO jejku, no powiem ci, że ja i tak mam zamiar ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam więc nadzieję, że Tobie jednak przypadnie do gustu ^^
UsuńDobrze wspominam poprzedni tytuł autorki, dlatego z ciekawości sięgnę i po tę powieść :)
OdpowiedzUsuńJa raczej więcej po jej dzieła nie sięgnę :D Ale mam nadzieję, że Tobie się spodoba :D
UsuńJa raczej nie sięgnę po tę książkę, lubię dreszczyk emocji więc takie historie nie są dla mnie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńbookinoman.blogspot.com
Doskonale rozumiem ^^
UsuńChciałam ją przeczytać, ale nie mam co się spieszyć. Sam temat pamięci tkankowej jest ciekawy, ale trzeba umieć o tym opowiadać :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Niestety autorka moim zdaniem to schrzaniła :(
UsuńNie czytam tego gatunku, ale ostatnio wszędzie widzę recenzje tej książki albo jakieś ulotki :D w dodatku zachęciłaś mnie recenzją, więc kto wie, może się przełamię? :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Ha ha nie sądziłam, że kiedykolwiek zachęcę kogoś do czegoś negatywną recenzją :D
UsuńMyślałam, że będzie to bardziej porywająca i wciągająca książka, no i przede wszystkim thriller. Nie cierpię, kiedy podczas lektury nudzę się niemiłosiernie przez powolną akcję bez jakichkolwiek zaskoczeń czy zwrotów. Szkoda również, że pomysł z wykorzystaniem tematu pamięci tkankowej nie został wykorzystany, bo zapowiadał się ciekawie. Myślę, że dla tylko dobrego wątku miłosnego raczej nie będę sięgać po tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ;*
Zdecydowanie nie warto jej czytać dla wspomnianego wątka miłosnego. Lepiej wzamian przeczytać dobrą młodzieżówke ;)
UsuńJa zaliczam się do miłośników akcji, więc sobie odpuszczę :D
OdpowiedzUsuńDobra decyzja ;)
UsuńBardzo chciałam przeczytać tę książkę głównie ze względu na temat jaki porusza. Uwielbiam takie medyczne opowieści i całą otoczkę związaną z niezwykłymi zjawiskami po przeszczepach. Teraz jednak się zastanowię czy warto tracić czas czy jednak się skusić i przekonać na własnej skórze...
OdpowiedzUsuńDzięki za szczerą recenzję.
Pozdrawiam!
Ewa z www.mybooksandpoetry.blogspot.com
Mnie właśnie skusiło poruszanie tematu przeszczepów itd, ale na tym motywie zawiodłam się najbardziej.
UsuńSpotykam się z różnymi opiniami o tej książce. Mnie intryguje temat przewodni i w sumie mogłabym dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńMnie też interesował, ale się zawiodłam na nim najbardziej. Mam nadzieję, że Tobie przypadnie do gustu :)
UsuńMotyw pamięci tkankowej jest fajny, tylko szkoda, że tutaj nie został wykorzystany.
OdpowiedzUsuńWilka szkoda :(
UsuńBardzo chciałam przeczytać tę książkę ze względu na opis i wydanie, które mi się bardzo podoba. Ale później zaczęły pojawiać się recenzję tej książki i ostatecznie stwierdziłam, że jednak odpuszczę. Twoja recenzja upewniła mnie, że nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Opis też mnie skusił, no ale niestety :(
UsuńNa Instagramie widziałam wiele negatywnych opinii, więc myślę, że to nie książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, ja w ogole nie widzialam recenzji tej książki. Nie miał mnie kto ostrzec :(
UsuńA mnie się bardzo podobała. :D Początek nieco mnie nużył, ale po 100 stronie było już świetnie. :)
OdpowiedzUsuńTo super. Ja po 100 stronach chciałam nią rzucić o ścianę i zapomnieć o niej na zawsze :D
UsuńMogę polecić z czystym sumieniem książkę o dość podobnej tematyce - "Prezent" od L. Jensen.
OdpowiedzUsuńŚwietny thriller, wciągający od początku do końca :-)
Muszę się nią zainteresować, bo już mi ktoś ją polecał. Może ona spełni moje oczekiwania :)
UsuńO kurka, miałam w planach... A teraz? Sama nie wiem :/
OdpowiedzUsuńMoźe Tobie przypadłaby do gustu, ale z tego, co wiem, większość czytelników jest zawiedziona.
UsuńSprawdź bank spółdzielczy zakładanie konta na najlepsze konto internetowe
OdpowiedzUsuńhttp://balee.pl
OdpowiedzUsuń