środa, 15 marca 2023

[636] ,,Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni” – Jenni Fletcher

 


Jeśli ktoś obserwuje bloga i recenzje, które tutaj publikuje, to wie, że jestem wielką fanką Bridgertonów i ubolewam nad tym, iż książki z tej serii już przeczytałam. Dlatego z chęcią sięgam po wszystko, co chociaż trochę może przypominać dworski romans. Uwielbiam takie klimaty, jest to dla mnie całkowite przeciwieństwo świata, w którym żyje i uważam to za jedną z większych zalet takich historii.

Essie w wieku ośmiu lat została zaręczona z chłopakiem, którego widziała dosłownie raz w życiu i nie zapamiętała go zbyt dobrze. W jej wyobrażeniach był niemiły, wyniosły i złośliwy, więc nie zamierza z kimś takim wiązać się na całe życie. Kilka tygodni przed ślubem przyszli małżonkowie poznają się, a Essie postanawia zrobić wszystko, aby Aidan sam zerwał zaręczyny uznając ją za niegodną tytułu hrabiny. Mężczyzna zgadza się na rozstanie pod warunkiem, że Essie uda się znaleźć dla niego nową narzeczoną. Czy młoda kobieta sprosta temu zadaniu? A może w pewnym momencie uzna, że jednak chce budować przyszłość wraz z Aidanem?

Cieszę się, że ta książka trafiła w moje ręce, bo czytało mi się ją świetnie. Być może na początku miałam jakieś dziwne uczucia względem niej, wydawało mi się, że będzie ona nudna. Autorka nie od razu zamieszała, nie wprowadziła zbyt wielu urozmaiconych wątków, ale to na szczęście zaczęło się zmieniać i całość od razu bardziej mnie zaintrygowała.

Książka w kilku elementach przypominała mi Bridgertonów, ale raczej tych wspólnych wątków było niewiele, więc to bez wątpienia mi się spodobało. Oczywiście sam klimat socjety został zachowany i czułam go w każdym akapicie. Chodzi mi o kwestie swatania, szukania męża podczas sezonu, przyzwoitki i niską wiedzę seksualną młodych dziewcząt. Są to schematy, które właśnie nadają wyjątkowego klimatu tej powieści i w moich oczach dzięki nim jest ona bardziej intrygująca i wciągająca.

Bohaterowie są wykreowani genialnie. Essie jest młodą kobietą i widać w niej taką beztroską i szaloną duszę, która pragnie niezależności i chce poznawać świat. Ciągle zastanawiałam się na tym, co przyniesie kolejny rozdział i jakie pomysły na zniechęcenie do siebie Aidana będzie mieć Essie. Było wiele momentów, które naprawdę mnie rozbawiły, ale też nie jest to historia tylko i wyłącznie zabawna. Jest kilka wątków bardziej przygnębiających, jednak nie dominują one fabuły, bo wydaje mi się, że ta książka miała być raczej rozrywkowa niż dołująca. Przynajmniej ja sięgałam po nią z zamiarem dobrej zabawy i oczywiście nie zawiodłam się, spełniła w moje oczekiwania.

,,Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni” to książka bez wątpienia warta uwagi i jeśli ktoś jest fanem Bridgertonów, to na pewno będzie zadowolony. Jest to powieść dobrze napisana, czyta się ją szybko i przyjemnie. Ja w pewnym momencie tak wciągnęłam się w perypetie bohaterów, że nie potrafiłam odłożyć tej książki na później, musiałam znać zakończenie! Autorka doskonale przemyślała całą fabułę, nie brakowało w niej smutku, radości czy dynamicznej akcji, która dla mnie jest ważna w tego typu pozycjach. Dodatkowo został zachowany klimat socjety, który osobiście uwielbiam i mogłabym takie książki czytać całymi dniami! Jeśli jeszcze się wahacie i nie wiecie, czy powieść ta jest dobra i spełni wasze oczekiwania, to zachęcam Was do dania jej szansy, bo naprawdę warto!

 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Insignis


Patrycja


1 komentarz: