czwartek, 2 marca 2023

[625] "Do cna" - Katarzyna Bonda



Bardzo lubię twórczość Katarzyny Bondy, dlatego bez wahania sięgnęłam po jej najnowszą książkę – „Do cna”. Jest to już trzeci tom serii o Jakubie Sobieskim i w mojej opinii zdecydowanie najlepszy!


Wszystko wskazuje na to, że w Żyrardowie mieszka kanibal. Młody mężczyzna znika bez śladu, w parku porzucono reklamówkę pełną ugotowanych ludzkich kości. Antoni Stadnicki – zaginiony syn nowej zleceniodawczyni Sobieskiego, według słów matki pragnął być zjedzony. Jakub w pierwszych chwili myślał, że stał się ofiarą paskudnego żartu, kiedy usłyszał o problemie kobiety. Jednak postanawia wziąć tę sprawę, co z kolei prowadzi go w wir przeróżnych zdarzeń, tajemnic i kłopotów.

Jeśli chcielibyście przejść na wegetarianizm, a brakuje Wam samozaparcia czy motywacji, polecam przeczytać tę książkę. Nie należę do osób, którym łatwo coś obrzydzić, jednak przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej książki nigdy nie spojrzę na mięso tak samo jak wcześniej. Możecie sobie wyobrazić, że w XXI wieku żyją ludzie, którzy gustują w daniach zrobionych ze swoich bliźnich? Co więcej, istnieją osoby, które wręcz marzą o byciu zjedzonym? Bonda sobie to wyobraziła i na podstawie tego stworzyła powieść, która oddziałuje na umysł czytelnika, każąc się mu zastanowić nad tym, co oznacza człowieczeństwo.

Akcja powieści jest dynamiczna i pełna zaskakujących zwrotów akcji. Początkowo sprawa wydaje się niesamowicie skomplikowana, więc zarówno detektyw jak i czytelnik mają mętlik w głowach. Poszczególne elementy układanki w ogóle do siebie nie pasują i ciężko złożyć z nich logiczną całość. Wszyscy mają jakieś sekrety, a kiedy Jakub za bardzo się do nich zbliża, panikują i robią wszystko, by go do nich nie dopuścić. To sprawia, że zadanie detektywa jest niesamowicie trudne. Z czasem jednak gromadzimy coraz więcej przydatnych informacji, które absolutnie nic nam nie dają, bo autorka potrafi wyprowadzić na manowce jak mało kto.

Już po kilku powieściach autorki dotarło do mnie, że nie ma sensu próbować rozszyfrować sprawę samemu, ani typować mordercy. Pisarka nie należy do twórców, którzy chcą, by ich czytelnik angażował się w sprawę i szedł po nitce do kłębka. U niej zawsze wszystko ma niespodziewane rozwiązanie. Osobiście bardzo mi się to podoba, bo dzięki temu zawsze jest nutka zaskoczenia na koniec, jednak z drugiej strony trochę mi tego brakuje.

Ciekawym sposobem na wzbudzenie emocji w czytelniku były tytuły rozdziałów, które odnosiły się do przepisów na tak niewinne potrawy jak „Żeberka w miodzie” czy „Móżdżek w burakach”. Szybko jednak orientujemy się, że ta „niewinność” jest bardzo złudna, a gdy docieramy do rozdziału zatytułowanego „Niewiniątko pieczone w przaśnym chlebie”, czujemy jedynie rosnące przerażenie i niedowierzanie.

Dawno żaden kryminał nie wywołał we mnie takich emocji. Czułam gniew, niesmak, smutek, żal i całą gamę innych uczuć. Nie były one zbyt pozytywne, ponieważ działania kanibala nie zasługiwały na nic lepszego. Najgorsze w tej historii było jednak to, że ona naprawdę mogłaby mieć miejsce. Kiedy wprowadziłam się do Szczecina, usłyszałam o kanibalu z Niebuszewa, który mordował ludzi i robił z nich kiełbasy, wędliny, a następnie je sprzedawał. To sprawiło, że opisana w książce historia wydała mi się jeszcze bardziej makabryczna i przerażająca.

Myślę, że fanów autorki nie muszę przekonywać, ze warto sięgnąć po jej najnowszą powieść. Natomiast tym, którzy jeszcze wahają się, czy rozpocząć przygodę z jej twórczością – jak najbardziej polecam, chociaż moja rada jest taka, by czytać tę serię chronologicznie.

Sara


3 komentarze:

  1. Ja jeszcze nie poznałam twórczości tej autorki, ale oczywiście mam w planach to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię kryminały Bondy. Ten już czeka na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słabo znam twórczość Bondy. Może kiedyś sięgnę po tę serię.

    OdpowiedzUsuń