O Annie Bishop bardzo dużo słyszałam, a
większość opinii o jej książkach była pochlebna. Mimo to nigdy nie miałam czasu
zabrać się za którykolwiek z jej cykli. Nic więc dziwnego, że gdy usłyszałam o
najnowszej powieści tej autorki rozpoczynającej nową serię fantasy, bez wahania
sięgnęłam po nią. Mowa oczywiście o „Filarach świata” mających premierę już za
trzy dni. Czy książka przypadła mi do gustu?
Tir Alainn oddzielone zostało od świata
śmiertelników zasłoną, przez którą mieszkańcy magicznej krainy podróżują tylko
w poszukiwaniu dobrej zabawy. Niestety miejsce to powoli zaczyna zanikać, a
stare klany Fae giną wraz z nim. Nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje i czy
jest to proces odwracalny. Mimo to dwóch dowódców Fae postanawia dowiedzieć
się, jak ocalić swój świat przed zagładą.
Ari to ostatnia z wielopokoleniowej
rodziny czarownic. Jej ród od wieków opiekuje się Starym Miejscem, a ona kontynuuje
rodzinny obowiązek. Wiedźma jest bardzo samotna, a mieszkańcy okolicznego
miasteczka nie darzą ją sympatią. Na domiar złego niedługo może stać się
kolejną ofiarą Młota na czarownice.
„Filary świata” to jedna z ostatnich książek, jakie przeczytałam w ubiegłym roku. Okazała się jednak jedną z najlepszych. Już dawno nie trafiłam na fantasy, które miałoby w sobie coś moralizującego. Głównie powieści w tym gatunku skupiają się na szalonych przygodach, mnóstwie niebezpieczeństw i oszołamiających pokazach magii. Jeśli już mówią o czymś więcej to zazwyczaj skupiają się na pokazaniu czytelnikowi mocy miłości, przyjaźni czy poświęcenia. To dość utarty schemat, który praktycznie występuje w każdej powieści fantasy. Tutaj jednak poruszone zostały zupełnie inne problemy. „Filary świata” mówią o egoizmie i jego skutkach, o poszukiwaniu swojego miejsca i pragnieniu akceptacji, o narcyzmie i pogardzie dla innych. Skupiają się one na problemach, które dotyczą praktycznie wszystkich ludzi w rzeczywistości. To bardzo miła odmiana, sprawiająca, że powieść Anne Bishop staje się czymś oryginalnym i wartym przeczytania.
Świat przedstawiony w powieści
podzielony został na dwie części: tą w której żyją zwykli śmiertelnicy oraz Tir
Alainn. Ten drugi zamieszkały jest przez Fae i należy do krain mlekiem i miodem
płynącej. Jego mieszkańcy nie muszą starać się o urodzaj, walczyć z siłami
natury czy martwić się jakimikolwiek katastrofami naturalnymi. Do tego Fae
dysponują magicznymi zdolnościami, którym nie dorównują nawet umiejętności
wiedźm ze świata ludzi. Mówi się też, że są oni Dziećmi Matki. Te wszystkie
czynniki sprawiły, że Fae stali się narcystyczni i pyszałkowaci. Według nich
wszystko co dobre należy się im, a ludzie powinni być szczęśliwi i czuć się
wyróżnieni, jeśli oni na nich spojrzą. Takie właśnie myślenie szybko okazuje
się bardzo zgubne. Lekceważenie słabszych i wywyższanie się ponad nich
doprowadza do zaślepienia oraz staje się przyczyną upadku Tir Alainn. Fae muszą
nauczyć się pokory, inaczej ich świat czeka zagłada.
Ari to bardzo sympatyczna postać. Mieszka
sama niedaleko pobliskiego miasteczka i stara się zapewnić sobie wyżywienie na
trudniejsze pory roku. Sadzi więc roślinki, dba o nie, a gdy czegoś jej brakuje
stara się to wymienić na coś innego. Niestety nie jest to łatwe. Mieszkańcy
miasteczka nie darzą jej bowiem sympatią. Większość się z niej śmieje i uważa
za dziwadło, przez co dziewczyna jest bardzo samotna. Niedawno straciła też
matkę i babcię, a wszystkie ich obowiązki spadły teraz na nią. Mimo to Ari nie
użala się nad sobą. Przyjmuje wszystkie ciosy losu po kolei i stara się żyć
dalej i robić to, co do niej należy. Jest to bardzo cierpliwa i sumienna
dziewczyna, która nie boi się spojrzeć przeciwnością prosto w twarz. Podziwiam
u niej te cechy, bo sama pewnie na jej miejscu już dawno rzuciłabym wszystko i
dała sobie spokój. Jednak Ari nie może tego zrobić, bo jej obowiązkiem jest
dbanie o Stare Miejsce. Na domiar złego jej drogi zostały skrzyżowane z jednym
z przywódców Fae. Wpadła w oko Światłemu, który znudzony nadskakującymi mu
kobietami jego gatunku postanowił odpocząć chwilę w świecie śmiertelników.
Serce Fae jednak nie potrafi przywiązać się do jednej osoby na zbyt długo, a
miłość to dla niego abstrakcja. Czy Światły zainteresuje się Ari na tyle, by ta
mogła czuć się przy nim szczęśliwa i kochana?
W książce mamy do czynienia z trójkątem
miłosnym, który bardzo mi się spodobał. Z reguły uważam ten motyw za oklepany i
nudny, ale w „Filarach świata” ani trochę taki nie jest. Co prawda opiera się
on na schemacie, ale w krótkim czasie z niego wychodzi i żyje własnym życie. Jak
można się domyśleć dotyczy on Ari. W dziewczynie podkochuje się bratanek
barona, który traktowany jest na dworze swojego wuja jako tania siła robocza.
Od wielu lat przyjaźni się on z wiedźmą, ale jeszcze nigdy nie wyznał jej, co
naprawdę do niej czuje. W końcu postanawia to zmienić. Za rywala ma Światłego,
jednego z dwóch przywódców Fea, którego rasę ludzie traktują prawie jak bogów. Jak
można się domyśleć mężczyzna ma wszystko, co tylko sobie zapragnie, a do tego
powala wyglądem. Po jednej stronie stoi więc chłopak, nie mający praktycznie
nic prócz miłości, z drugiej człowiek posiadający wszystko włączając w to
kamienne serce. Fae znani są bowiem z tego, ze nigdy nie pozostają w związkach
do śmierci. Są z kimś dopóki im się to nie znudzi, a potem rozchodzą się każdy
w swoją stronę. Ciężko więc nazwać tego typu relację miłością. Decyzja kogo
wybrać należy do Ari i szczerze mówiąc, zaskoczyła mnie.
Mamy tutaj wątek osamotnienia i
dyskryminacji dotyczący nie tylko młodej czarownicy. Wśród Fae jest bowiem
jedna osoba, która nigdzie nie jest mile widziana, bowiem jest Zbieraczką. Jej
rola polega na tym, że pomaga przejść duszom przez zasłonę do świata, gdzie
będą mogli żyć po śmierci. Jej pojawienie się może oznaczać więc koniec dla
danego człowieka czy Fae, przez co ta nie jest mile widziana ani w Tir Alainn,
ani u śmiertelników. Nawet jej własny klan nie za bardzo chce się z nią bratać,
przez co kobieta czuje się wyobcowana. Niesprawiedliwość, jaka jej dotknęła,
sprawia, że jest mi przykro. Bez niej wielu błąkałoby się jako duchy po świecie
i nigdy nie trafiło do miejsca odpoczynku, ale nikt zdaje się o tym nie myśleć,
gdy ją widzi. Zamiast szacunku ma dla niej co najwyżej chłodną tolerancję. Jest
to bardzo smutna postać, której z całego serca życzyłam, by w końcu znalazła
swoje miejsce na ziemi.
„Filary świata” to książka na najwyższym
poziomie. Łączy bowiem w sobie wszystko to, co typowe dla gatunku fantasy,
czyli porywającą akcję i ciekawą fabułę z przesłaniem, które zmusza człowieka
do refleksji na temat swojego zachowania. Porusza problemy dość ważne, ale
jednocześnie takie, o których inne powieści fantasy nie mówią. Bohaterowie
Bishop są postaciami z krwi i kości, a ich profile psychologiczne należy do
bardzo rozwiniętych. Moje pierwsze zetknięcie z twórczością pisarki uważam za
bardzo udane i z niecierpliwością wyczekuję kolejnych tomów tej serii.
PREMIERA: 16.01.2019
Miałam ją czytać, ale koniec końców sobie odpuściłam ze względu na brak czasu a mnóstwo pozycji do przeczytania :c
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Szkoda :( Dla mnie to był must have
UsuńKilka dni temu skończyłam czytać i zakochałam się w tej historii. Mnie również zaskoczyło, którego chłopaka wybrała Ari. Taka niepozorna powieść, a skrywa w sobie świetne, drugie dno, które nie często spotyka się w fantasy. Nie mogę doczekać się kontynuacji. :)
OdpowiedzUsuńMnie bardziej zdziwiło, że w końcu jakiś autor wybrał "tego gorszego" a nie boga w ludzkiej skórze :D
UsuńNie przepadam za tym gatunkiem i z reguły nie czytam ale kto wie może po lekturze tej książki inaczej spojrzałbym na tego typu książki? ;)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że tak :) Warto spróbować. Chociaż jeśli to nie Twój gatunek, to może nie warto tracić czasu na niego i poświęcić go temu, co kochasz czytać ;)
UsuńHm.... zajrzeć w bibliotece nie zaszkodzi :)
UsuńBardzo zachęciła mnie twoja recenzja. Czytałam książki tej autorki. Seria "Inni" podobała mi się bardzo i ją praktycznie pochłonęłam. Natomiast tom pierwszy "Czarnych kamieni" musiałam porzucić, tak zły był, po prostu niesmaczny. Ta historia mi się jednak podoba i na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam od tego tomu i nie mam porównania z innymi seriami autorki, alw mam nadzieję, że Ci się spodoba ;)
UsuńBardzo zachęcająco brzmi, ale czasu mało na wszytskie ksiązki :/
OdpowiedzUsuńA więc tytuł zapisany!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie moje must read. Zakochałam się w Bishop od czasu cyklu Inni i nie mam wątpliwości, że ta książka będzie czytana jak tylko ją dorwę. ;)
OdpowiedzUsuń