piątek, 2 sierpnia 2019

[129] ''Zbyt blisko" - Natalie Daniels





Nigdy nie miałam do czynienia z Natalie Daniels, ale miałam okazję słyszeć o jej powieściach i byłam zaintrygowana. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że tworzy ona książki o tematyce, którą uwielbiam całym sercem i po którą najbardziej lubię sięgać. Niewielu autorów podejmuje się pisania czegoś z pazurem, niejednoznacznego i mocno skomplikowanego, a raczej ostatnio chyba stawiają na bezpieczne gatunki i tematykę, która jest uniwersalna. Jednak ja szukam coś całkiem innego i miałam nadzieję, że znajdę to ,,coś” w powieści, o której dziś się rozpiszę.

Przyjaźń Ness i Connie narodziła się w parku, gdzie wspólnie bawiły się ich dzieci. Ustaliły, że są sąsiadkami, co sprawiło, iż zaczęły widywać się znacznie częściej. Bardzo szybko pojawiła się między nimi przyjaźń, zaczęły się sobie zwierzać, ale w pewnym momencie ich relacja zaczęła zmierzać w złym kierunku. Gdy Connie ląduje w szpitalu psychiatrycznym, nie pamięta większości wydarzeń z bliskiej przeszłości, rozpoczyna pracę z psychiatrą, która pomaga jej dotrzeć do okrutnej prawdy.

Szczerzę muszę się przyznać, że trochę minęło zanim dotarłam do końca tej książki i zastanawiam się właśnie, dlaczego tak długo ją czytałam. Winę zwalam chyba na okropna pogodę, upały i bóle głowy z nimi związane. Jednak ostatnie dwa dni były owocne i sprawiły, że w końcu udało mi się skończyć ,,Zbyt blisko” i mogę napisać dla Was kilka słów.

Książka z pewnością jest tajemnicza. Zaczyna się spokojnie od opisu początku relacji dwóch matek, co wcale nie jest dziwne, bo wiele kobiet poznaje się na placach zabaw czy w parku i zaczyna łączyć ich wspólny temat, jakim są ich pociechy. Tutaj jednak autorka wyraźnie zaczyna przygotowywać nas na zamieszanie i dzięki temu zostałam naprawdę zaintrygowana i zaciekawiona. Wstęp zrobił dobrą robotę i stanowił taki zapalnik, który zostaje zapalony po kilku pierwszych stronach.  


Autorka bardzo ostrożnie dawkowała informacje i dzięki temu przez całą książkę wyczuwalne było napięcie i ani przez chwilę nie odnosiłam wrażenia, że poznałam rozwiązanie zagadki przed końcem powieści. Aura tajemniczości i zagadek psychologicznych, towarzyszyła mi podczas czytania, co naprawdę mi się podobało, ponieważ lubię jeśli książka wywołuje we mnie jakieś emocje. Ludzka psychika jest bardzo skomplikowana, więc można dzięki niej stworzyć naprawdę fascynujące wątki, a Natalie Daniels bez wątpienia podołała zadaniu, jakie sobie sama wyznaczyła. Stworzyła powieść z krwi i kości, dążyła do określonych celów i starannie dobierała wszystkie wątki, dzięki czemu całość jest logiczna i przyjemna w odbiorze.

Podoba mi się forma tej książki, ponieważ jest dość urozmaicona. Pojawiają się wątki z teraźniejszości, gdzie głównie pojawia się Connie oraz Emma – jej psychiatra. Powoli dowiadujemy się o przeszłości, z ust najważniejszych postaci, tych kluczowych. Connie przypomina sobie przeróżne wydarzenia i relacjonuje je własnymi słowami, w których jest dużo emocji, ale też widać, że nie jest do końca poczytalna, pląta się, wpada w szał i ulega presji otoczenia, co stanowi ważny element jej osobowości stworzonej przez autorkę. Fajne są również listy z pamiętnika córki Connie, która swoimi oczami relacjonuje swoje życie oraz pokazuje uczucia związane z przemianą swojej matki.

Nie mogę nadziwić się kreacji bohaterów. Głównie mam tu na myśli Connie, która początkowo jest nam przedstawiona jako zwykła kobieta i matka. Później autorka pozwala przeniknąć nam do jej myśli, emocji i pokazuje jak choroba rozwija się powoli, ale obejmuje wszystkie aspekty życia. Jak dla mnie, to autorka zdecydowanie podołała zadaniu i stworzyła bohaterkę, która przyciąga do książki, wzbudza różne emocje i fascynuje. Emma również mnie zainteresowała, chociaż na początku była typowym lekarzem psychiatrą, ale z Connie połączyła ją podobna historia i dzięki temu obie miały wspólny pierwiastek, który sprawił, że w pewnym sensie stały się bratnimi duszami.

Książka ta być może nie należy do najbardziej dynamicznych, ale ma w sobie coś intrygującego i  nie mogę powiedzieć, że mnie rozczarowała. Właściwie to była fajna lektura, z świetnie wykreowanymi bohaterami, a autorka gra z czytelnikiem w grę psychologiczną, która naprawdę wciąga. Nie mogę powiedzieć, że książka ta wzbiła się na wyżyny i że nie czytałam lepszych, bo tak nie jest. Znam ciekawsze, bardziej dynamiczne i zagmatwane, ale ta również wysoko wypada w moim rankingu. Na tyle, że mogę z czystym sercem polecać ją dalej.

Na koniec mogę dodać tylko, że książka ta właściwie wywołała we mnie chęć do wielu refleksji. Na temat zdrad w związkach. Na temat wybaczania najbliższym i tak dalej. Jednak autorka nie mówi tutaj wprost o chorej i toksycznej przyjaźni, gdzie jedna osoba prawie przejmuje tożsamość drugiej, ale ja to dostrzegłam. To też jest ważny problem, bo jeśli w porę nie zobaczymy problemu, to w końcu przerośnie on nas i trudno będzie doprowadzić do staniu, gdzie wszystko będzie w porządku.

,,Zbyt blisko” to książka warta uwagi i mogę Wam ją polecić, ponieważ spełniła moje oczekiwania, chociaż z pewnością czytałam kilka lepszych powieści. Mimo wszystko, nie przynudzała, ciekawiła mnie i autorka niesamowicie wykreowała bohaterów, dzięki czemu emocje były prawdziwe i autentyczne.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka





Patrycja

3 komentarze:

  1. Lubie tego typu książki. Nie muszą w nich dominować szybkie zwroty akcji, ani tragiczne wydarzenia. Tajemnica, gra psychologiczna, powolne dochodzenie do zaskakującego zakończenia jest tym co mnie fascynuje. Będę miała te powieść na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie obracałam się w takim typie książek, lecz nie powiem, zainteresowała mnie. Czuję, że któregoś dnia trafi w moje ręce!
    Zapraszamy do nas <3
    Z biblioteczki wiedźm

    OdpowiedzUsuń
  3. O, widzę zatem coś kompletnie innego niż morze zalewającej nas ostatnio literackiej nudy. Zdecydowanie do przeczytania!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń