środa, 28 sierpnia 2019

[137] ''Chilli'' - Pola Rewako




Obecny świat nastawiony jest na czerpanie korzyści ze wszystkiego. Materializm, konsumpcjonizm, egoizm i ignorancja – to nasza rzeczywistość. Ludzie coraz mniej czasu poświęcają sobie i swoim bliskim, uczestniczą w wyścigach szczurów, pragną wszystkiego dla siebie, nie dbając o nic. Dużo się o tym mówi, ale większość stara się to ignorować lub nie zdaje sobie z tego do końca sprawy, dopóki ktoś nie wytknie im tego palcem. Tym kimś może być na przykład Pola Rewako, za pomocą swojej książki próbująca uświadomić nam, co tak naprawdę jest w życiu ważne.


Mea to studentka pierwszego roku psychologii, która pewnego dnia postanawia założyć anarchistyczną Grupę Demolka. Dzięki niej młodzi ludzie zrzeszają się i wychodzą na ulice Gdańska, by tam głosić swoje ideały. Głośno mówią, co im się nie podoba w obecnym, konsumpcyjnym świecie nastawionym tylko i wyłącznie na materialny sukces. Podejmują walkę o to, by ludzie przestali gonić za pieniądzem, a zaczęli w końcu żyć pełnią życia, cieszyć się z drobnych rzeczy i wyznawać prawdziwe wartości. Przeprowadzają kilka kontrowersyjnych akcji, by wyrwać ludzi z letargu, jednak czy to ma jakikolwiek sens? Mea ma cel i wie, jak go osiągnąć, ale czy uda jej się wybudować nowy świat, gdzie ludzie nie będą mieli dolarów w oczach? A może to tylko marzenia młodej, naiwnej dziewczyny?

„Chilli” to książka niezwykle złożona, skomplikowana. Opowiada o ważnych sprawach, jednak robi to w niekonwencjonalny sposób. Prezentuje nam bowiem postać Mei, której nie da się opisać jednym słowem. Dziewczyna jest wulgarna, szczera do bólu i niedostosowana do rzeczywistości, w jakiej przyszło jej żyć. Nie rozumie obecnego świata i tego, że ludzie zwracają największą uwagę na rzeczy materialne, a przyjaźń, miłość, zdrowie traktują jako dodatki.  Postanawia więc uświadomić całemu światu, że tak nie powinno być. Wraz ze swoją grupą organizuje akcje, podczas których nie prowadzi kazań czy pokojowych manifestacji. Ona wraz ze swoją bandą idzie przez miasto i niszczy wszystko, co napotka na swojej drodze. Sieje zniszczenie i zamęt, jednak kierują nią szlachetne pobudki. Chce bowiem, żeby ludzie uświadomili sobie, że rzeczy materialne nie mają znaczenia. Liczy się to, czego nie widać: życzliwość, relacje międzyludzkie, rodzina, rozwój duchowy. Jednak czy robi to we właściwy sposób? Czy zniszczenie naprawi świat?

Mea to postać niespotykana. Jest odważna i nie boi się wykrzyczeć ludziom ich błędów prosto w twarz. Jednak jej działania mają znamiona szaleństwa. Początkowo słuchając jej ideałów i planów, miałam wrażenie, że porywa się z motyką na słońce. Bo czy jedna rozkrzyczana nastolatka może zmienić świat i ludzkie poglądy na jego temat? Potem zobaczyłam ją w akcji i wówczas byłam już pewna, że młoda kobieta jest szalona. Zobaczyłam w niej jednak determinację, gniew i bezsilność. To wszystko pchnęło ją do radykalnych działań. I z jednej strony ją podziwiam za chęci i odwagę, z drugiej jednak uważam, że jej akcje nie mają najmniejszego sensu. Ponadto sama autorka kreuje swoją postać na kogoś nie do końca posiadającego zdrowy umysł. Dziewczyna bowiem ciągle wszczyna awantury, buntuje się i trudno jej nawiązać jakieś pozytywne relacje. Jedyną osobą, z którą się dogaduje jest Alfred. Problem polega jednak na tym, że chłopak nie istnieje. Jest jedynie wytworem jej wyobraźni. Samo to daje nam do myślenia. Po pierwsze utwierdza w przekonaniu, że dziewczyna potrzebuje opieki psychologicznej. Po drugie jednak uświadamia mi przykry fakt. Dopiero człowiek szalony, mający zaburzenia psychiczne dostrzega problemy tego świata i tylko on ma odwagę wykrzyczeć wszystkim ludziom prosto w twarz, że tak nie powinno być. To smutne i skłaniające do refleksji.

„Chilli” jest nieco odrealnioną książką. Praktycznie nic, co zostało w niej opisane, nie mogłoby wydarzyć się w rzeczywistości. Bohaterom zbyt łatwo wszystko wychodziło, ich pomysły były szalone, a ich konsekwencje opłakane. Czasami miałam wrażenie, że działają po omacku, bez sensu. Jednak wszystko to wydawało mi się logiczne, kiedy zaczęłam tę książkę analizować. Te wszystkie bezsensowne zachowania miały bowiem sens. Demolka była praktycznie bezsilna. Ich założenia były dobre, ale przekonanie do nich ludzi w praktyce mogło okazać się po prostu niewykonalne. Ich miotanie się i akcje pozbawione logiki pokazywały więc stopień ich frustracji i bezsilność. Wyładowywali swój gniew, demonstrowali swoje niezadowolenie w ten a nie inny sposób, bo mieli już dość. Chcieli coś zrobić, ale nie wiedzieli jak. Tonęli, więc chwytali się brzytwy. Nienawidzę książek, gdzie wydarzenia są odrealnione, ale o dziwo tutaj mi to nie przeszkadzało. Nie wynikały one bowiem z braku umiejętności pisarskich autorki, ale były celowym zabiegiem, co bardzo mi się spodobało.

„Chilli” wbrew pozorom nie jest tak banalną lektura, jak mogłoby się wydawać. Napisana jest lekkim językiem, a autorka ma bardzo przyjemny styl, przez co większość czytelników być może potraktuję tę pozycję, jak zwykłą obyczajówkę. Książka jednak niesie ze sobą dużo więcej wartości niż widać to na pierwszy rzut oka. Wcale nie jest tak prosta i przyjemna, jak mogłoby się wydawać. Mam nadzieję, że i Wy dostrzeżecie w niej drugie dno.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Jaguar 


Sara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz