piątek, 8 stycznia 2021

[389] "Miasto iluzji. Pistolety" - Konrad Grześlak

 


„Pistolety” to pierwszy tom serii „Miasto iluzji” autorstwa Konrada Grześlaka. Czytałam różne opinie na temat tej książki i muszę stwierdzić, że większość jest dość skrajna. Z ciekawości postanowiłam sama sięgnąć po tę pozycję i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Co z tego wynikło?

Marcin Bielawski porzucił pisanie scenariusza po śmierci swojego wspólnika – Artura Sosnowskiego. Osiem lat później dostaje nieoczekiwaną propozycję dokończenia go. Problem polega na tym, ze historia miała być zapisem życia jego zmarłego kolegi. Mężczyzna postanawia rozpocząć własne prywatne śledztwo, by dowiedzieć się, co stało się z Arturem. Jego kompanem zostaje pewien dziennikarz tabloidu – Andrzej Rulewski. Kiedy trafiają na obiecujący trop, okazuje się, że sprawa może być dużo bardziej skomplikowana niż im się początkowo wydawało.

„Miasto iluzji” to świetny i idealny tytuł serii. „Pistolety” zabierają nas bowiem w niby zwyczajny świat, jaki znamy doskonale, jednak pokazują nam go od drugiej strony. Tej przepełnionej kłamstwami i manipulacjami. Tutaj nic nie jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Autor po kolei obnaża coraz to nowe sekrety podmiejskich domów. Jego bohaterowie przedzierają się przez warstwę pozorów, niedopowiedzeń i oszust, by dowiedzieć się prawdy o wydarzeniach sprzed ośmiu lat. Akcja powieści jest dość dynamiczna, ale wydaje mi się też nieco nierówna. Raz pędzi jak szalona, innym razem staje się nieco zbyt monotonna. Niemniej pisarzowi udało się utrzymać moje zainteresowanie od samego początku do ostatniej strony. Czasami nieco przygasało, jednak już po chwili wybuchało potężnym płomieniem.

Fabuła początkowo wydawała się mi strasznie absurdalna. Kto rzuca wszystko dla sprawy sprzed lat? Jednak z biegiem czasu coraz bardziej rozumiałam głównego bohatera i jego działania. Mężczyzna okazał się zmęczonym codziennością człowiekiem, męczony monotonią i wiecznym narzekaniem ciężarnej żony. Może jego reakcja była nieco przesadzona, ale w sumie doskonale go rozumiem. Wręcz podziwiam, że miał w sobie tyle odwagi, by podążyć tą, nie ukrywajmy, szaleńczą drogą.

Autor poruszył w swojej powieści bardzo wiele wątków i stworzył podwaliny pod naprawdę obiecującą serię. Początkowo ciężko było się połapać w tym wszystkim i uporządkować wydarzenia w głowie, ale później czytelnik zostaje wciągnięty w coraz to nowe intrygi i zapomina o początkowych trudnościach. Tajemnice powoli wychodzą na jaw, a niektóre do samego końca pozostają nieodkryte, co zapowiada bardzo dobrą kontynuację. Autor powoli kulminował wydarzenia, by na koniec zostawić nas z niemałą zagwozdką. Myślę, że wszystkie niedokończone wątki mogą zaskoczyć nas w drugim tomie swoim rozwinięciem lub też zakończeniem i już nie mogę się doczekać, by się przekonać, czy mam rację.

„Pistolety” to debiut autora i nie ukrywam, czuć to dość wyraźnie. Zdarzają się potknięcia mniejsze lub większe. Pisarz nadrabia jednak bardzo przyjemnym stylem i odrobiną humoru, którą zgrabnie wplata w swoją opowieść. Początkowo miałam wrażenie, że autor ma za dużo pomysłów i wszystkie chce natychmiast wykorzystać, jednak później nieco się to unormowało i dzięki temu udało mi się wciągnąć w tę historię. Uważam, że książka zasługuje na uwagę, ma bowiem potencjał i wystarczy nieco ją doszlifować, by stała się jeszcze lepsza. Widać, że autor ma talent i sądzę, że większość niedociągnięć zostanie zredukowana, a może całkowicie wyeliminowana w drugim tomie.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga.

Sara

5 komentarzy:

  1. Wielka szkoda, że na początku fabuła wydaje się taka absurdalna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś już widziałam tę książkę. Szkoda, że autor do końca nie miał pomysłu na fabułę. Możliwe, że był to zabieg zamierzony. Trudno powiedzieć. Nie pozostało mi nic innego jak samej przeczytać i się przekonać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię dawać szanse debiutom. Pomimo wad, które wymieniłaś może po nią sięgnę, choć raczej prędko to nie nastąpi.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Z przyjemnością umówię się z książką na spotkanie, klimatycznie bardzo mi podchodzi. :) Na debiuty potrafię patrzeć mniej srogo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zawsze debiut okazuje się już czymś na miarę dzieła. Dobrze jednak dawać nowym twórcom szanse.

    OdpowiedzUsuń