piątek, 14 lutego 2020

[174] "Nikczemni" - V. E. Schwab




Czytaliście kiedyś książkę, w której żadnego z bohaterów nie można było nazwać dobrym? Czy do Waszych rąk trafiła kiedykolwiek powieść tak mroczna, że wydawało się Wam, że jeszcze chwila a sami zatracicie się w jej ciemności? Jeśli nie mieliście wcześniej okazji zapoznać się z tego rodzaju literaturą, polecam „Nikczemnych” autorstwa V. E. Schwab.

Victor i Eli byli najbliższymi przyjaciółmi. Ufali sobie do tego stopnia, że powierzyli sobie wzajemnie swoje życie. To wydarzenie jednak zamiast zjednać obu mężczyzn, rozdzieliło ich i zerwało wiążącą ich więź. Oboje pracowali bowiem nad badaniami mającymi wyjaśnić fenomen powstawania osób PonadPrzeciętnych. By stać się takim człowiekiem, trzeba było doznać największej traumy, jaka może przytrafić się ludziom. Trzeba umrzeć. Zafascynowani studenci postanowili wprowadzić swoje założenia w życie, jednak za cenę ponadprzeciętności przyszło im słono zapłacić. Teraz po dziesięciu latach każdy z nich ma swój własny cel. Eli oddał się prywatnej krucjacie, natomiast Victor całe swoje życie podporządkował jednemu marzeniu – zemście na byłym przyjacielu. Który z nich wyjdzie ze starcia żywy?

Akcja powieści rozgrywa się na różnych płaszczyznach czasowych i tyczy się przeróżnych osób. Pierwsza jej część dzieje się w przeszłości i dostarcza czytelnikom informacji na temat minionych losów bohaterów. Opowiada, kim byli wcześniej oraz w jaki sposób stali się zupełnie kimś innym. Nie robi tego jednak chronologicznie. Rozdziały przeplatają się ze sobą, w konsekwencji czego poznajemy dzieje postaci sprzed parunastu lat, kilku miesięcy czy nawet jednego dnia poprzedzającego ten właściwy. Druga część książki natomiast skupia się na konkretnym dniu, do którego wszystko zmierza. Z reguły podchodzę dość nieufnie do takiego poplątania fabuły z obawy przed niemożnością zrozumienia konkretnych wydarzeń. Tutaj jednak autorka świetnie sobie z tym poradziła i to co mogło stać się największą wadą książki, stało się niewątpliwie jej zaletą. Takie prowadzenie fabuły wzbudzało bowiem w czytelniku ogromną ciekawość, przez co po złożonej sobie obietnicy „tylko jeden rozdział i idę spać”, leży on w łóżku pogrążony w lekturze do piątej rano w ogóle nie odczuwając upływu czas.

Największym fenomenem książki są jednak jej bohaterowie. Ciężko wyodrębnić tu główną postać, bowiem każda jest ważna i stanowi nieodparty element historii. Najważniejszymi osobami wydają się jednak Victor i Eli, bowiem to pomiędzy nimi toczy się walka. Obaj mężczyźni są niesamowitymi postaciami. Przed swoją przemianą byli żądni wiedzy, ambitni, aroganccy i zdeterminowani by odnieść sukces. Po wszystkim nadal tacy są, jednak doświadczenie bliskiej śmierci wyrwało im cząstkę ich samych. Przestali się bać, stracili sumienie. To sprawiło, że odrodzili się jako ludzie potwornie niebezpieczni. Eli zrozumiał, że osoby PP stanowią coś nienaturalnego i uznał ich istnienie za obrazę Boga. Jednocześnie sam uznał swoją nową moc za jego dar i uważał się za boskiego wysłannika. Od tej chwili prowadził własną krucjatę mającą ocalić zwykłych ludzi przed tymi nadzwyczajnymi. Victor natomiast cały czas walczy z chęcią krzywdzenia innych, jednak nie waha się ich torturować, by zdobyć to, czego pragnie. Ciężko więc jednoznacznie stwierdzić, który z nich jest lepszy, bo oboje dawno temu stracili serce.

Prócz nich mamy także trzy inne bardzo ważne postacie. Pierwszą z nich jest Mitch – olbrzym, którego ludzie przez wygląd zawsze traktowali jak oprycha i tępego osiłka. W rzeczywistości jednak ten wielbiciel mleka czekoladowego był intelektualistą i osobą dość wrażliwą. Podobało mi się takie przełamanie stereotypów i pokazanie, jak ludzie często szufladkują innych kierując się właśnie nimi. Kolejną ciekawą postacią były dwie siostry – Serena i Sydney. Obie na skutek nieszczęśliwego wypadku stały się osobami PonadPrzeciętnymi. Pierwsza z nich wraz z zyskaniem nowych zdolności straciła podobnie jak inni cząstkę siebie. Stała się perfidna i oddaliła od ukochanej siostrzyczki, o którą zawsze się troszczyła. Sydney znała ją jako ciepłą i kochaną krewną, jednak my widzimy w niej jedynie zimną, wyprutą z emocji manipulantkę. Najciekawszą osobowością jest tutaj jednak jej młodsza siostra. Sydney jako jedyna PP wydaje się taka sama jak wcześniej. Zamiast serca nie ma bryłki lodu i to strasznie mnie fascynuje. Zastanawiam się, co jest tego powodem i mam nadzieję, że zostanie to wyjaśnione w następnych tomach.

Na chwilę chciałabym jeszcze wrócić do Eliego. W tej historii nikt nie jest tym „dobrym”, jednak on wydaje się być największym antagonistą i to bardzo osobliwym. Zazwyczaj złoczyńcy są po prostu źli. Często ich wewnętrzna ciemność jest wyjaśniona trudnym dzieciństwem czy jakąś traumą. Mimo wszystko w swoim życiu kierują się złymi pobudkami: pragnieniem władzy, potęgi czy chociażby zemsty. Eli taki nie jest. Jego motywy są wręcz dobre, a przynajmniej w jego mniemaniu. Osoby PP bardzo często przeżywają piekło. Po tym, jak cudem udaje im się pokonać śmierć, tracą to, co dotychczas kochali. Przez utratę cząstki siebie, odpychają innych, rujnują swoje rodziny czy zdrowie, bardzo często stając się nieszczęśliwi. Eli, w jego odczuciu, kierując się miłosierdziem usuwa takie osoby, bowiem uważa je po pierwsze za cienie ludzi, a po drugie za wynaturzone potwory. Subiektywnie patrząc na jego zachowanie potępiamy je, jednak gdy spróbujemy go zrozumieć, wcale nie wydaje się już taki zły. Nie robi niczego dla własnej korzyści, najchętniej chowa się w cieniu i oddaje swojej misji, którą wykonuje ponoć w imię Boga. Taka kreacja „złoczyńcy” szalenie mi się podobała i stanowiła coś oryginalnego i odświeżającego.

„Nikczemni” to niesamowita powieść zagłębiająca się w ludzką psychikę i poruszająca problem moralności. Stanowi coś oryginalnego w literaturze fantastycznej i nadaje jej nowego znaczenia. Nie spodziewałam się po tej książce czegoś tak dobrego, bowiem do tej pory autorkę znałam jako pisarkę lekkich młodzieżowych historii fantasy. Ogromnie mnie jednak tym razem zaskoczyła i mam nadzieję, że kolejne części tej serii okażą się równie dobre.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu We need YA.

Sara

3 komentarze:

  1. To niesamowita seria, jedna z moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedź na Twoje pierwsze pytania brzmi tak. Tylko z tą różnicą, że byli to zwykli ludzie w powieści z gatunku thriller / kryminał. W wolnej chwili z chęcią zajrzę do tej książki.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie szczęście, że obie części tej serii stoją już dumnie na mojej półce i czekają na czytanie :D

    OdpowiedzUsuń