środa, 27 września 2023

[758] "Nienawidzę, że cię kocham" - Ali Hazelwood

 


Miałam przyjemność czytać wcześniej „Love on the brain” Ali Hazelwood i byłam zachwycona. Przede wszystkim podobało mi się, że została osadzona w naukowym świecie, do którego sama mam nadzieję kiedyś należeć. Jako osoba studiująca kierunki biologiczne i biegająca w fartuchu, świetnie odnalazłam się w jej historii, dlatego bez wahania sięgnęłam po „Nienawidzę, że cię kocham”, czyli zbiór trzech krótkich nowelek osadzonych w świecie nauki.

Mara, Sadie i Hannah to najlepsze przyjaciółki, których łączy to, że wszystkie są naukowczyniami. I właśnie nauka sprawia, że każda z nich rusza w różne strony świata, gdzie wszystkie dochodzą do podobnych wniosków – w miłości i nauce przeciwieństwa się przyciągają.

Pierwsza nowelka nosi tytuł „Pod jednym dachem” i opowiada historię Mary, która odziedziczyła w spadku połowę wielkiego domu ciotki Liama, w którym to mężczyzna od dłuższego czasu mieszkał. Jest przystojny, ale chodzi ciągle naburmuszony, a za punkt honoru wziął sobie uprzykrzenie Mary życia. Ona jednak nie ma zamiaru tak łatwo się poddać…

„Skazani na siebie” opowiada o Sadie, która pewnego razu utknęła w windzie z facetem, który złamał jej serce. Zdecydowanie nie ma zamiaru wykorzystywać tego jako pretekstu do naprawy ich relacji, bez względu na to, ile razy Eryk ją przeprosi…

Z kolei „Poniżej zera” dotyczy Hannah – młodej inżynierki pracującej dla NASA. Doznała groźnego urazu, utknęła w lodowej rozpadlinie na kole podbiegunowym, a na domiar złego misji ratunkowej podejmuje się jej odwieczny rywal. Czy coś jeszcze może pójść nie tak?

„Nienawidzę, że cię kocham” zawiera mnóstwo motywów, które uwielbiam, a przede wszystkim jeden z moich faworytów – enemies to lovers. Samo to sprawiło mi mnóstwo frajdy. Autorkę kojarzyłam również z motywem „slow born” i po cichu na niego również liczyłam, ale niestety w opowiadaniach najwyraźniej ciężko go zawrzeć. Zamiast powoli budowanej relacji między bohaterami, dostaliśmy coś zupełnie innego. Trochę było mi tego szkoda, bo dużo bardziej wiarygodne wydają się historie, w których bohaterowie poznają się, zmieniają, stopniowo zakochują. Rozumiem jednak, że opowiadania rządzą się swoimi prawami i gdyby miały zawierać wszystkie elementy dobrego „slow born”, musiałyby być książkami a nie nowelkami.

Niemniej książka sprawiła mi dużo frajdy i bardzo się cieszę, że została wydana w Polsce. Świetnie się bawiłam z bohaterkami. Z każdą z nich w pewien sposób i w różnych aspektach mogłam się utożsamić, szczególnie że wszystkim nam jest bliski świat nauki. Bywały jednak momenty, kiedy zachowanie bohaterek mnie irytowało, na szczęście nie zdarzały się one zbyt często.

Najbardziej zaciekawiło mnie chyba pierwsze opowiadania, ale wszystkie trzymają podobny poziom i są interesujące. Dlatego jeśli lubicie twórczość autorki oraz kochacie motyw enemies to lovers, myślę, że te nowelki to coś dla Was.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu You&Ya.

Sara


2 komentarze:

  1. Ja też lubię motyw enemies to lovers. Myślę, że ta książka mogłaby mnie wciągnąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wolę dłuższe historie, takie krótkie zawsze mnie rozczarowują, bo właśnie za szybko to wszystko idzie.

    OdpowiedzUsuń