wtorek, 26 września 2023

[751] "Omens Bite. Dary bogiń" - Kristin Cast, Phyllis Christine Cast

 


„Spells trouble. Wiedźmi czar” miało swoje plusy i minusy, jednak czytało się tę książkę naprawdę dobrze i z przyjemnością sięgnęłam po kolejną część serii „Sióstr z Salem”. „Omen Bite” swoim poziomem zdecydowanie dorównuje poprzedniemu tomowi i również zapewnił mi kilka godzin wspaniałej rozrywki.

Opis wydawcy: Bliźniaczki Mercy i Hunter są potomkiniami Sary – wiedźmy z Salem, założycielki rodu Goode i miasteczka Goodeville. Od wieków kolejne pokolenia wiedźm opiekowały się drzewami rosnącymi u bram do podziemnych światów. Po tragicznej śmierci matki Mercy i Hunter muszą przejąć pieczę nad starożytnymi portalami oddzielającymi ich świat od królestw, w których rządzi mitologia i istnieją najmroczniejsze stworzenia. Prastare drzewa zaczyna toczyć nieznana choroba. Przez pękające bramy przedostają się mityczne istoty zagrażające miastu. Siostry – zamiast się zjednoczyć – popadają w konflikt. Coraz bardziej samotne i przerażone, uginając się pod brzemieniem odpowiedzialności, próbują – każda osobno – zapieczętować bramy na nowo.

Ta seria jak na razie przypomina mi swoim klimatem i stylem książki, które czytałam kilkanaście lat temu jako nastolatka. Czytanie ich jest więc dla mnie nieco sentymentalnym powrotem do czasów gimnazjum, w którym uciekałam w świat magii, by uciec przed rzeczywistością.

Książka opowiada o siostrzanej więzi, przeznaczeniu, odpowiedzialności, dorastaniu. Nie wszystko jest tutaj jednak radosne i kolorowe. Mercy i Hunter przechodzą dość poważny kryzys. Ciężko im się dogadać, każda z nich próbuje inaczej poradzić sobie z wydarzeniami z poprzedniego tomu i często przy okazji krzywdzi tę drugą. Obie są zaciekłe, nie potrafią odpuścić, co generuje kolejne konflikty. Obserwowanie ich siostrzanej kłótni wywoływało dużo emocji. Czasami był to żal, że siostry nie potrafią się porozumieć, kiedy indziej irytacja, gniew, bo sprawy można byłoby załatwić w inny, mniej konfliktowy sposób, a one wykopywały topór wojenny.

Sama historia okazała się wciągająca i ciekawa. Nie należy do bardzo skomplikowanych jest raczej dość prosta, ale to w niczym nie przeszkadza. Od czasu do czasu warto sięgnąć po coś takiego, by odpocząć od bardziej zawiłych historii. Niemniej czyta się ją z zaciekawieniem. Ciężko porównać ją do poprzedniego tomu pod tym względem, bo „Spells trouble” recenzowałam kilka miesięcy temu i nie wszystko pamiętam, jednak myślę, że obie książki są na bardzo podobnym poziomie. Jeśli podobał Wam się pierwszy tom, z dużym prawdopodobieństwem spodoba się Wam także ten.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Jaguar.

Sara


1 komentarz:

  1. Też uwielbiałam takie książki jako nastolatka i z przyjemnością sięgam po nie jako dorosła.

    OdpowiedzUsuń