poniedziałek, 30 listopada 2020

[355] "Berło ziemi" - A.C. Gaughen

 


„Berło ziemi” zapowiadało się naprawdę fenomenalnie. Od samego początku zostałam zaintrygowana okładką, która w mojej ocenie jest przecudna, oraz opisem obiecującym wspaniałą przygodę w fantastycznym świcie. Miałam więc wobec niej bardzo duże oczekiwania – czy słusznie?

Shalia urodziła się na pustyni i tam miała nadzieję pozostać po kres swoich dni. Los postanowił jednak pokrzyżować jej plany. By położyć kres wieloletniej wojnie z sąsiadującym królestwem, dziewczyna zgadza się wyjść za króla – Calixa. Wraz z nim udaje się do stolicy, by od tej pory bezradnie przyglądać się poczynaniom swojego męża, którego życiowym celem jest zniszczenie Żywiołów. Czy uda mu się zrealizować swój plan? Czy Shalii uda się ukryć przed nim swoją prawdziwą naturę?

Jeśli mam być szczera, to oczekiwałam po tej książce dużo więcej niż dostałam. „Berło ziemi” nie jest złą powieścią, ale posiada bardzo mało cech, które wyróżniałoby je na tle innych pozycji z tego gatunku. Gaughen podąża drogą utartych schematów; zakazana magia, dziewczyna obdarzona mocą, niebezpieczny romans – to wszystko już było i nie jest niczym odkrywczym. Na dodatek nie zostaje to przedstawione w żaden oryginalny sposób. To sprawia, że książka jest dość przewidywalna. Zaskoczyła mnie zaledwie parę razy i to w mało spektakularny sposób. Muszę jednak przyznać, że czytało się ją dość szybko i cały czas udało jej się podtrzymać moje zainteresowanie. Nie było momentu, w którym miałam ochotę ją odłożyć i już więcej do niej nie wrócić.

Na uwagę zasługuje jednak kreacja bohaterów. Szczególnie Calix wyróżnia się oryginalną kreacją. Początkowo wydaje się miłym, troskliwym mężczyzną, jednak po pewnym czasie zarówno czytelnicy jak i bohaterka odkrywają jego prawdziwą naturę. Król nienawidzi sprzeciwu, bywa okrutny, brutalny i bezwzględny. Nie jest to jednak typowy bohater romansów – drań z wielkim sercem, który zmienia się dla swojej księżniczki. Calix nie liczy się z nikim i z niczym. Nie jest w stanie się zmienić, bo jego serce bije jedynie dzięki nienawiści i chęci zemsty. Podobało mi się, że autorka wykreowała go na prawdziwy czarny charakter i nawet ślub z Shalią nie był w stanie go zmienić. Co więcej pisarka obdarzyła go przeszłością, która wyjaśnia jego zachowanie w teraźniejszości, co dodatkowo dodało postaci realizmu i wyrazu.

Przyzwyczaiłam się, że główne bohaterki powieści fantasy to silne heroski o wielkim sprycie, odwadze i determinacji. Shalia taka nie jest, a przynajmniej nie w oczywisty sposób. Przez większość książki wydawała się strasznie nijaka, bezbarwna. Ulegała królowi we wszystkim, chowała się w kąt i nie wychylała się zbytnio. Później, stopniowo, zachodziła w niej przemiana. Stała się bardziej zdecydowana, odważna, ale i rozsądna. Prowadziła cichą walkę z władcą i mimo że często napotykała mur z jego strony, czasami udało jej się postawić na swoim.

Jest jednak coś w tej powieści, co mocno we mnie uderzyło. Wiele razy słyszałam i czytałam o kobietach w nieszczęśliwych związkach czy o dawnej pozycji żon władców i arystokracji. Pierwszy raz jednak w pełni zrozumiałam, co to znaczy. Calix nie liczył się ze zdaniem Shalii. Miała być dekoracją, która zgadza się z nim we wszystkim i nigdy mu się nie sprzeciwia. Kobieta nie mogła liczyć na niczyją pomoc – służba, rodzina męża, straż oni wszyscy odwracali oczy i udawali, że niczego nie widzą ni słyszą. Dziewczyna była zdana jedynie na siebie i tak naprawdę niewiele mogła zmienić, by poprawić swoją sytuację. Najbardziej przerażające jest jednak to, że takie związki kiedyś były powszechne i zdarzają się nawet dziś. Wiele kobiet żyje w toksycznych relacjach z partnerami, bojąc się ich zostawić. Mężczyźni robią im pranie mózgu, zastraszają, odbierają chęci do walki. To smutne i straszne.

„Berło ziemi” to dobrze napisana książka, ale liczyłam na wiele więcej. Nie żałuję jednak, że poświęciłam czas tej powieści, bo dobrze mi się ją czytało. Niemniej mam nadzieję, że autorka w następnej części da mi więcej powodów do zachwytu i stworzy coś bardziej oryginalnego i dynamicznego.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Uroboros.

Sara


4 komentarze:

  1. Dobra fantastyka zawsze w cenie. Świetna stylizacja Saro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o nie, ja też nie lubię takich słabych bohaterek w fantasty, szkoda, bo można by to fajnie rozbudować

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś nie zwróciłam uwagi wcześniej na tę pozycję. Szkoda że bohaterka taka trochę... W tle. Przeciętna. Może drugi tom będzie lepszy

    OdpowiedzUsuń
  4. Bohaterowie i poruszane w książce wątki relacji międzyludzkich, nie zawsze zdrowych, brzmią intrygująco, jednak nie na tyle, by przekonać mnie do sięgnięcia w najbliższym czasie. Zapytam jednak siostrę, czy by nie chciała przeczytać - szukała akurat czegoś do czytania, a gustuje w takich klimatach :) Pozdrawiam! włóczykijka z Imponderabiliów literackich

    OdpowiedzUsuń