czwartek, 9 lipca 2020

[242] ‘’Małe kobietki” – Alcott May Louisa




Muszę przyznać, że mam mocno mieszane uczucia, co do klasyków literatury, ale staram się również po nie sięgać od czasu do czasu. Nie robię tego oczywiście na siłę, aby coś komuś udowodnić, ale po prostu wybieram tylko niektóre klasyki i prowadzę naprawdę mocną selekcję, bo wiem, co może mi się spodobać, a co raczej mnie znudzi. Uwielbiam ,,Mistrza i Małgorzatę”, ale kompletnie nie potrafię przekonać się do twórczości Sienkiewicza czy Gombrowicza. Byłam jednak bardzo ciekawa ,,Małych kobietek” oraz innych książek z tego cyklu i dzięki uprzejmości wydawnictwa, mam okazję zrecenzować dla Was dziś pierwszą część, ale zapewniam, że niedługo pojawią się kolejne recenzje dotyczące ,,Dobrych żon” oraz ,,Małych mężczyzn”, a w przyszłości może jeszcze uda mi się sięgnąć po ,,Chłopców Jo”!


Rodzina Marchów żyje skromnie, ale między domownikami panują stosunki oparte na przyjaźni, miłości i szacunku. Kobiety muszą radzić sobie same, ponieważ głowa rodziny, pastor Pascal, decyduje się na służbę jako kapelan na wojnie secesyjnej. Jego żona musi poradzić sobie z czterema córkami, co nie jest najłatwiejszym zachowaniem, ponieważ dziewczynki są bardzo żywiołowe. Skromne finanse nie pozwalają im na życie na wysokim poziomie, co zmusza dwie najstarsze córki do podjęcia pracy, aby wspomóc budżet domowy.

Na wstępie warto wspomnieć, że książka ta nie jest żadną nowością, ale jest to klasyk napisany bardzo dawno temu. Akcja książki rozgrywa się w latach 60. XIX wieku, a więc w czasach, gdy Ameryka Północna musiała zmagać się z wieloma konfliktami. Ważne jest również to, że autorka pisze o czasach sobie współczesnych i naprawdę cieszę się, że wydawnictwo ponownie postanowiło dać kolejne życie jej książkom. Uwielbiam wydania ilustrowane, z grubymi oprawami, zwłaszcza, jeśli mam styczność z literaturą piękną. Mam w głowie zawsze taką myśl, że książki stare i tak bardzo lubiane, należy traktować z odpowiednim szacunkiem.

Muszę przyznać, że w trakcie czytania poczułam niesamowity klimat, który emanuje z tej książki. Na pewno związane jest to z tym, że jednak akcja osadzona jest w naprawdę odległych czasach, a ja uwielbiam takie książki. Jestem ogromną fanką chociażby ,,Ani z Zielonego Wzgórza” i w pewnym sensie ,,Małe kobietki” są bardzo podobne, ale nie chodzi mi tu o treść, a raczej o sam klimat i przekaz zawarty w treści. Z pewnością jeśli jesteście fanami piegowatej i rudej dziewczynki, to polubicie również bohaterki ,,Małych kobietek”.


Książka ta naprawdę idealnie przenosi czytelnika w odległe czasy, które w końcu są dla nas niedostępne i nawet trochę abstrakcyjne. Owszem, można uczyć się na historii o wojnie secesyjnej, ale ona jest tylko tłem w tej fabule. Ważniejsze są relacje między siostrami i matką oraz ich przeżycia. Autorka doskonale wprowadza czytelnika w ich życie, robi to powoli, ale sukcesywnie i po kolei poznajemy każdą z sióstr. W tej książce każda dziewczynka jest indywidualnym bytem, bo są one siostrami, ale mają różne charaktery i muszą pracować nad różnymi wadami. Jednak ich przygody są naprawdę fascynujące i po prostu wciągające. Cieszę się, że za pośrednictwem tej książki mogłam poznać trochę rzeczywistość zwykłych ludzi żyjących w tych czasach. Podoba mi się to, jakie zasady panowały w domu czy w życiu towarzyskim, każdego obowiązywała jakaś etykieta i wszyscy starali się być mili oraz poukładani. Zawsze czuję się niesamowicie podczas czytania tego typu historii.

Powieść ta oczywiście jest świetną rozrywką, ale też ma czegoś uczyć. Autorka w głównej mierze napisała ją chyba dla współczesnych dziewcząt, co wywnioskowałam z treści. Zawarła w środku wiele prawd życiowych, ale też pokazała cechy, nad którymi powinna pracować młoda kobieta. Pokazała szczęśliwą rodzinę, która wspiera się we wszystkim, co istotne i uważam, że nawet współczesna młodzież może wiele nauczyć się od bohaterek. Drugą sprawą jest to, że raczej młode kobiety żyjące w XXI wieku nie będą chciały przeczytać tej książki, bo różni się ona od tego, co serwują współcześni autorzy. Wierzę jednak, że seria ta znajdzie swoich fanów w różnych kategoriach wiekowych, bo ja już nie mogę się doczekać aż sięgnę po kolejne części.

Wersja ta jest ilustrowana i warto poświęcić również kilka linijek tej kwestii. Same grafiki są czarno-białe, przypominają takie trochę dokładniejsze szkice. Nie są one duże, nie ma ich jakoś szczególnie dużo, ale za to są naprawdę klimatyczne, pokazują bohaterów oraz niektóre wydarzenia opisane w książce. Z pewnością podoba mi się to, że na twarzach bohaterów widać autentyczne emocje.

,,Małe kobietki”, to książka, która na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci i jestem pewna, że jeszcze do niej wrócę. Nie jestem przekonana, czy udało mi się w tej recenzji pokazać, jak bardzo jestem zachwycona lekturą, ale musicie wiedzieć, że dla mnie ta powieść jest naprawdę wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju i serdecznie Wam polecam zapoznanie się z całą serią, bo ja na pewno tak uczynię!



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG

Patrycja

16 komentarzy:

  1. Zmobilizowała się mnie do tego, aby sięgnąć po tę książkę, bo leży już dosyć długo w mojej biblioteczce. Serdeczne dzięki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moja recenzja Cię zmobilizowała!

      Usuń
  2. Świetna recenzja . Przeczytałem jednym tchem. I te secesyjne "klimaty". Tytuł zapisuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, cieszę się, że recenzja została tak super odebrana! ;)

      Usuń
  3. Ja akurat "Mistrza i Małgorzaty" nie znoszę. Dla mnie ta książka jest kompletnie psychodeliczna i bez sensu ;) Ale w ogóle z literatury rosyjskiej, to nic mi się nie podobało chyba jeszcze... Od klasyków rosyjskich począwszy, a na współczesnej prozie skończywszy. :)

    Co do "Małych kobietek", to mam tę książkę w planach już od dawna, ale jakoś wciąż się nie składa. Niemniej wydaje się jak najbardziej w moim typie, więc to tylko kwestia czasu, zanim dorwę ją w swoje łapki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja mam odwrotnie, uwielbiam literaturę rosyjską! Całkowicie wpisuje się w moje gusta ;)
      A do sięgnięcia po ,,Małe kobietki" zachęcam - kompletnie nie przypomina niczego z klasyków rosyjskich :D

      Usuń
  4. tytułu nie znam ale wydaje się godna uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam. I...przyznam, że tak jak nie jestem przesadną fanką Ani z Zielonego Wzgórza, tak i tutaj... strasznie to wszystko bajkowe i takie...naiwne? Ech, może ja po prostu wyrosłam z tego typu literatury lekko moralizującej;) Ciekawa jestem tego wydania uzupełnionego grafikami. Sama czytałam wersję na czytniku.
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wspomniałam w recenzji, że autorka tę książkę pisała raczej dla młodych kobietek, więc wydaje mi się, że nie ma nic złego w tej bajkowości ;)

      Usuń
  6. Czytałam, choć nie tę wersję wydania, i pamiętam, że bardzo mi się podobało. Też muszę sięgnąć po dodatkowe książki, a już szczególnie po "Małych mężczyzn". Swoją drogą, wydanie MG jest chyba tym najładniejszym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na mnie już czekają inne części od wydawnictwa MG i też uważam, że są cudowne! ;)

      Usuń
  7. Klasyk. Dla samej ciekawości, bym ja przeczytała

    OdpowiedzUsuń
  8. Film bardzo mi się podobał i to również on przekonał mnie, abym sięgnęła po tę książkę. To wydanie jest przepiękne, więc pewnie na nie się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię powieści z XIX wieku, ale tej jeszcze nie czytałam. Będę musiała nadrobić, choć raczej nie w najbliższym czasie.

    OdpowiedzUsuń