poniedziałek, 13 lipca 2020

[245] "Upiór w ruderze" - Andrzej Pilipiuk




Już od kilku lat nosiłam się z zamiarem sięgnięcia po którąś z książek autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Świetną okazję do tego stworzyła mi jednak dopiero premiera jego najnowszej powieści zatytułowanej „Upiór w ruderze”. Jakie wywołała we mnie wrażenia?


Liszków, 1812. Panna Lukrecja oraz panna Kornelia wraz ze służącą o imieniu Marcysia postanowiły wybrać się na przechadzkę. Ich oczom po pewnym czasie ukazała się zniszczona szopa, do której zajrzały wiedzione ciekowością. Ku ich ogromnemu zdziwieniu w środku znajdowała się armata ze wszystkim, co potrzebne do jej odpalenia. Niewiele myśląc, panienki rozkazały służącej napakować pakuł i prochu do lufy, a następnie włożyć kulę i wystrzelić. Właśnie w ten sposób wszystkie trzy w jednej chwili znalazły się w sądzie, gdzie anioł miał ocenić ich czyny i zdecydować, dokąd trafią po śmierci. Na szczęście zasłużyły sobie na zbawienia, jednak wcześniej miały przez pięćset lat pokutować za swoje grzechy. Wróciły więc do swojego pałacu w Liszkowie, gdzie dbały, by żaden okupant nie spał zbyt spokojnie.

„Upiór w ruderze” to zbiór ośmiu historii, które stanowią pewnego rodzaju wehikuł czasu. Opowiadają bowiem o losach Polski i czynią to w bardzo oryginalny i ciekawy sposób. Pokazują, jak na przestrzeni ponad dwustu pięćdziesięciu lat zmienił się nasz kraj oraz mentalność i światopogląd ludzi go zamieszkujących. Wszystkie historie mają kilka wspólnych mianowników. Przede wszystkim miejscem akcji za każdym razem jest Liszków. We wszystkich pojawia się nawiedzony pałac oraz duchy trzech niewiast. Ponadto każda opowieść łączy się fabularnie z poprzednią, dzięki czemu mamy wrażenie ciągłości.

Książka urzekła mnie swoim klimatem. Jak wcześniej wspomniałam, stanowi swoisty wehikuł czasu, który przenosi nas kolejno do czasów II wojny światowej, sowieckiej okupacji, budowania w Polsce komunizmu oraz lat 80. i 90. ubiegłego wieku. Każda z tych epok odznacza się własnym klimatem, który autor doskonale oddał w swojej książce. Czuć zmieniającą się rzeczywistość w poszczególnych czasach. Możemy obserwować jak na przestrzeni lat ewoluują ludzkie poglądy i jak żyło się ludziom podczas obu okupacji oraz później. Z reguły wolę, gdy akcja powieści rozgrywa się w XXI wieku, jednak tym razem wspaniale bawiłam się, podróżując po dziesięcioleciach polskiej historii i odkrywając je na nowo. Każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu wie coś o wydarzeniach składających się na tło historyczne książki. W szkole uczono nas o Napoleonie oraz o wojnach i czasach powojennych. Jednak to były jedynie suche fakty, które w bardzo niewielki sposób obrazowały nam ówczesną rzeczywistość. „Upiór w ruderze” prezentuje nam to wszystko w bardziej „ludzki” sposób, bo właśnie na ludziach się skupia. Pokazuje, w jakim strachu i niepewności żyli Polacy. Jak bardzo cierpieli, kiedy coraz więcej im odbierano i to pod groźbą kary śmierci czy więzienia. To daje nam zupełnie inny obraz tego, czego dowiedzieliśmy się w szkole.
Ponadto bardzo dużo uwagi w powieści poświęca się ideologii poszczególnych czasów. Pokazane w niej zostały różne postawy poszczególnych osób u władzy. Jedni szli z partyzantami na ugodę, inni kierowali się młodzieńczą ambicją czy też zaślepieniem. Część ciemiężycieli Liszkowa była fanatykami, którzy albo ulegli propagandzie, albo wierzyli w słuszność sprawy. To przerysowanie niektórych kreacji w pewien sposób ukazuje śmieszność pewnych poglądów. Z drugiej uświadamia nam, jak jeden otumaniony propagandą człowiek może zniszczyć życie setkom albo nawet i tysiącom ludzi.

Ponadto książka to świetna historia sama w sobie. Dużo się tu dzieje i ciężko oderwać się od lektury. Poza tym bardzo spodobał mi się styl autora. O ciężkich czasach i trudnych sprawach pisze on z niesamowitą lekkością i humorem. Niemal prześmiewczo opisuje niektóre zdarzenia, co nie tylko bawi czytelnika, ale uświadamia mu śmieszność pewnych wydarzeń historycznych oraz ideologii. Cieszę się, że zdecydowałam się sięgnąć po tę pozycję, bo dzięki niej zupełnie inaczej spojrzałam na historię Polski i zrozumiałam pewne sprawy odrobinę lepiej. Polecam Wam ją więc z czystym sumieniem i mam nadzieję, że i Wam się spodoba!

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
Sara


9 komentarzy:

  1. Tytuły książek Pilipiuka są świetne. Serio. Muszę wreszcie poznać pióro autora. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałem "Wampira z M3" bodajże i byłem zachwycony :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda na jedną z lepszych książek tego autora!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zdjęcia, naprawdę! Myślę, że po samą książkę też warto sięgnąć, bo wygląda na ciekawą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę dać wreszcie szansę książkom tego autora autora. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba nie za bardzo jest ona w moim stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie jestem po lekturze tej książki - i bawiłam się przy niej zacnie! Świetnie skonstruowana historia, zabawne dialogi i ogólny sens... jestem jak najbardziej na tak:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń