sobota, 17 kwietnia 2021

[443] ‘’Rytm zagubionych serc” – Karolina Rudnik



Obiecałam sobie czytać dużo powieści polskich autorek, zwłaszcza tych debiutujących. Jak widać realizuje swój cel i już na swojej półce czekają kolejne książki, których autorami są Polacy. Dzięki zbieraniu materiałów do pracy licencjackiej uświadomiłam sobie wiele mechanizmów rynkowych i tym bardziej dostrzegłam wszystkie trudy, z którymi muszą się mierzyć autorzy. To tym bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinnam dawać szansę pisarzom polskim, nawet jeśli istnieje duże prawdopodobieństwo, że większością książek się zawiodę. Na razie jednak trafiałam na same ciekawe powieści i oby tak dalej.

Łucja zatraca się w imprezach i używkach, które pozwalają jej chociażby na chwilę zapomnieć o dramatach z przeszłości. Ciężko jest jej poradzić sobie z tym, co ją spotkało, ponieważ nie ma odpowiedniego wsparcia, a w domu zmaga się z napiętą sytuacją. Wszystko się zmienia, gdy poznaje na imprezie pewnego mężczyznę. Kamil nie jest typem, który lubi pakować się w związki. Właśnie próbuje uwolnić się od swojej byłej dziewczyny. Gdy spotyka Łucję zaczyna czuć, że ta znajomość może przekształcić się w coś więcej niż tylko przelotny romans. Kamil obawia się jednak, że jego przeszłość może zniszczyć rodzącą się relację.

Rzeczą, która mnie trochę… denerwowała? Może to zbyt agresywne słowo, ale w tej chwili inne nie przychodzi mi niestety do głowy. Wracając do kwestii jedynej wady, którą dostrzegłam… Chodzi o to, że autorka praktycznie w każdym rozdziale zawierała informację o trudnej przeszłości obojga bohaterów. Ciągle przewijały się te słowa, ale bardzo długo autorka nie wyjawiała chociażby strzępka informacji. To sprawiło, że ciągle byłam ciekawa tego, co skrywają bohaterowie, napięcie bez wątpienia zostało zbudowane i to oczywiście jest zaletą. Jednak z tym wszystkim wiąże się inna istotna kwestia.

W momencie, gdy autorka postanowiła w końcu zdradzać tajemnice, to byłam trochę rozczarowana. Czekałam na coś naprawdę zaskakującego i wbijającego w fotel, bo Karolina Rudnik mocno akcentowała dramatyczną przeszłość bohaterów. Oczywiście ich losy są naprawdę ciężkie, ale oczekiwałam czegoś więcej. Tutaj jednak warto zwrócić uwagę, że Kamil i Łucja wiele przeszli, ale autorka nie wprowadziła tu żadnej mafii i innych podobnych wątków. Postawiła na autentyczność i realizm, a to doceniam jeszcze bardziej niż wplatanie dwudziestoletnich osób w niestworzone historie.

Książka ta jest bardzo lekka, z kilkoma nutkami mocno emocjonalnymi. Autorka opisuje rodzące się uczucie między bohaterami, jest to dynamiczne, ale jednocześnie naturalne i takie historie właśnie lubię. Już patrząc na okładkę i czytając opis można odnieść wrażenie, że książka ta jest właśnie tak przyjemna i nie ma w niej nic nierealnego i wyolbrzymionego. Zdecydowanie bardziej wolę takie historie i jestem ciekawa rozwoju autorki, mam nadzieję, że podąży właśnie w tym kierunku.

Książka ta została napisana w pierwszej osobie liczby pojedynczej i z dwóch perspektyw. To oczywiście pozwala znacznie lepiej wczuć się w emocje bohaterów i może trochę wejść w skórę Łucji oraz Kamila. Ten typ narracji jest oczywiście ostatnio bardzo popularny i chociaż średnio za nim początkowo przepadałam, tak teraz uważam go za najbardziej adekwatny do tego typu powieści.

Nie chcę przesadzać i zbyt mocno wychwalać autorki, bo jakoś nie mam tego w zwyczaju. Jednak czytając ,,Rytm zagubionych serc” przypomniałam sobie powieści takie jak ,,Nasze życzenie” oraz ,,Tysiąc pocałunków” autorstwa Tillie Cole. Oczywiście powieść Karoliny Rudnik nie jest aż tak wzruszająca i doprowadzająca do płaczu, ale klimat jest bardzo podobny. Mam nadzieję, że to trochę zmotywuje autorkę, bo strasznie mam ochotę na piękny romans, który sprawi, że będę załamana i zalana łzami.



,,Rytm zagubionych serc” to książka naprawdę warta uwagi i jednocześnie mogę śmiało powiedzieć, że jest to dobry debiut, czekam na kolejne książki Karoliny Rudnik. Cieszę się, że fabuła tej powieści jest tak realistyczna, delikatna i wpasowująca się w mój gust. Być może autorka mogła lekko dopracować pewne kwestie, ale to nie zmienia mojej opinii na temat tej historii. Po prostu polecam tę powieść i to z pełnym przekonaniem.



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Szósty Zmysł



Patrycja 

6 komentarzy:

  1. Będę mieć Patrycjo książkę na uwadze. Ciekawie ją zrecenzowałaś . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo lubię dawać szanse debiutom, nie wiem czego się po nich spodziewać i przyjemnie jest poznać nowego autora, także może się skuszę :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno przy kolejnych książkach będzie już tylko lepiej. Lubię w powieściach narrację pierwszoosobową, tak jak napisałaś, ona pozwala lepiej poznać bohaterów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię dawać szansę polskim autorom, także tym debiutujący, często można trafić na naprawdę ciekawe pomysły na fabułę, świeży powiew.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie ta książka przekonuje do siebie. Chętnie przeczytam, skoro nie ma tam nierealistycznych wątków i problemów.

    OdpowiedzUsuń