wtorek, 13 kwietnia 2021

[441][PRZEDPREMIEROWO] "Mala M." - Paulina Świst/ Lilka Płonka

 


Za twórczość Pauliny Świst zabieram się już od bardzo dawna. Czytałam mnóstwo pozytywnych opinii o jej książkach, a z każdą kolejną miałam coraz większą ochotę po którąś z nich sięgnąć. W końcu w moje ręce trafiła „Mala M.” napisana we współpracy z Lilką Płonką i właśnie tak rozpoczęła się moja przygoda z tymi autorkami.

Jedna impreza u najlepszej przyjaciółki może nieźle namieszać w życiu. Mala przekonała się o tym na własnej skórze, kiedy wpadła w oko prawdziwemu bogu seksu. W pół godziny doznała większych rozkoszy niż przez całe swoje ponad trzydziestoletnie życie. Jednak kobieta budzi się następnego dnia w swoim domu i nie ma pojęcia, kim był niebieskooki nieznajomy. Na jego miejsce za to pojawia się jej szarmancki, uroczy i miły sąsiad. Obaj mężczyźni namieszali jej w głowie, jednak jej problemy z nimi są niczym w porównaniu z tym, z czym musi mierzyć się jej przyjaciółka Zuzanna.

Boże, jak ja się uśmiałam przy tej książce! Wczoraj w nocy miałam przeczytać tylko jeden rozdział, żeby nieco zapoznać się z powieścią, zobaczyć, jakie wywoła u mnie pierwsze wrażenie i … klops. Skończyłam o piątej w nocy, pękając ze śmiechu i mając ogromną nadzieję, że moja współlokatorka zza ściany nie postanowi odgryźć mi rano głowy za tą dość głośną wesołość. Głowę mam na miejscu, więc chyba twardo spała i nie słyszała moich napadów radości.

Mala… kobieta inteligentna, której rozum wyłącza się w najmniej odpowiednich momentach. Tak w kilku słowach opisałabym główną bohaterkę. Nie zrozumcie mnie jednak źle, nie jest to postać pusta czy irytująco głupia. Wręcz przeciwnie, jest to osoba, która dzięki swoim chwilowym zaćmieniom dostarczy nam niesamowitych i przezabawnych wrażeń. Pokochałam Malę od pierwszych stron! Jest bezpośrednia, potrafi w paru, czasami dosadnych słowach, podsumować sytuację i posiada ogromny dystans do samej siebie. Jeśli się w coś angażuje to całą sobą, co nie zawsze, a w zasadzie nigdy, nie wróży dla niej nic dobrego.

W historii występuje też dwóch przystojniaków – Piotr i Paweł. Pierwszy jest wyżej wspomniany niebieskookim bogiem seksu. Drugi – sąsiadem Mali. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się zaskoczenia, jeśli chodzi o te postacie. Zazwyczaj romanse są jednak przewidywalne i proste. Tylko że to nie jest zwyczajny romans. W zasadzie to nawet nie jest romans. Książka tak naprawdę nie ma jakieś wielkiej fabuły, ot opisany tydzień z życia kobiety, która poznała fajnych facetów. Jednak jakimś cudem jest rewelacyjna i zaskakująca. Początkowo wydawała się zwykłym czytadłem dla zabicia czasu, ale nagle zaczęły pojawiać się wątki sensacyjne, które o dziwo wypadały dobrze w połączeniu z tak prostą historią. Nie wydawały się wciśnięte na siłę, żeby dodać całości „głębi”, jak niekiedy bywa w książkach tego typu. Dzięki nim „Mala M.” nagle przybrała zupełnie inny, zaskakujący obrót. No nie spodziewałam się czegoś takiego.

Powieść Pauliny Świst i Lilki Płonki to przede wszystkim czysta rozrywka. Jak już wspomniałam, fabuła jest bardzo prosta, ale napisana w taki sposób, że czyta się ją z ogromnym zainteresowaniem. Mam wrażenie, że nawet instrukcja parzenia herbaty napisana przez ten duet, byłaby niesamowicie pasjonująca. Szczególnie, jeśli narratorem byłaby w niej Mala. Nie znajdziemy tu więc jakiś głębokich przemyśleń, roztrząsania problemów społecznych czy innych tego typu rzeczy. Otrzymamy jednak relację z życia pewnej zwariowanej kobiety, która doprowadzi nas do niekontrolowanych wybuchów śmiechu! Gorąco polecam Wam tę pozycję, a ja mam nadzieję, że niedługo duet podaruje nam kolejną niesamowitą historię.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.


Sara

 

5 komentarzy:

  1. Odpuszczam. Taką literaturę mam dawno za sobą ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i całkowicie się z Tobą zgadzam. W mojej recenzji napisałam,że mam nadzieję na kontynuację, gdyż zakończenie jest raczej otwarte.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie ta książka, pewnie kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam chyba jedną książkę z seri Paprocany i jakoś mnie nie porwało. Także chyba nie moje klimaty.
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też chciałabym się pośmiać. Będę mieć na uwadze tę nowość.j

    OdpowiedzUsuń