środa, 15 lipca 2020

[246] ‘’Iść, szedł, poszedł” – Jenny Erpenbeck




Nigdy nie przepadałam za autorami pochodzącymi z Niemiec i tamtejsza literatura raczej nie wpisuje się w moje gusta. Zdecydowanie bardziej ciągnie mnie na wschód i jestem wielką fanką pisarzy pochodzących z Rosji. Mimo wszystko, współczesna scena wydawnicza, jest nieco bardziej elastyczna i nie ma znaczenia to, skąd pochodzi autor książki, ponieważ wszyscy piszą w sposób podobny, poruszają podobne tematy, które są wspólne dla jakiejś części świata, chociażby dla państw wysoko rozwiniętych. Nie bez powodu o tym wspominam, ponieważ Jenny Erpenbeck w swojej książce porusza dość istotny aspekt obecny we współczesnym świecie.


Richard jest emerytowanym profesorem i jeszcze nie potrafi wypełnić sobie całej masy wolnego czasu, ponieważ to dla niego zupełna nowość, bo zawsze był człowiekiem zapracowanym. Spotkanie z uchodźcami w Berlinie daje mu wiele tematów do refleksji i sprawia, że pragnie poszukać odpowiedzi na pytania u źródła, czyli młodych ludzi z Afryki, którzy starają się od lat o azyl i możliwość pracy w Europie.

Na początku muszę wspomnieć o czymś, co od razu rzuca się w oczy. Drugi raz w życiu spotykam się z książką, gdzie występują dialogi, ale w treści nie pojawiają się myślniki, które rozpoczynają konkretne wypowiedzi. Jest to coś zdecydowanie niecodziennego, ale też uważam, że bardzo szybko można przyzwyczaić się do takiej, a nie innej formy książki. Zwłaszcza, że nie jest to zwykła powieść, a literatura piękna.

Książka ta zaczyna się dość nostalgicznie, ponieważ autorka poświęca trochę miejsca na opis emocji, które towarzyszą bohaterowi w momencie przejścia na emeryturę. Na tym etapie możemy doskonale poznać Richarda i jego osobowość, chociaż mowa tu bardziej o warstwie emocjonalnej i światopoglądowej. O życiu prywatnym tego bohatera dowiadujemy się zdecydowanie mniej, ale też nie uważam, że konieczne było rozbudowanie tej postaci skoro książka ewidentnie miała zwracać uwagę na całkowicie inne rzeczy. Wystarczy, że znamy po części jego poglądy, najważniejsze wydarzenia z życia oraz zwyczaje, które są istotne w jego codziennym życiu.

Akcja toczy się w Niemczach i po tym dość długim wstępie, mogę w końcu rozwinąć najważniejszy temat wynikający z tej książki. Jest to opowieść o sporej grupie uchodźców, którzy przebywają na terytorium Niemiec i starają się tam o lepsze życie i jakiekolwiek prawa pozwalające podjąć im uczciwą pracę. Jest to, z mojego punktu widzenia, bardzo istotny temat, ponieważ to właśnie dzieje się teraz na świecie. Oczywiście kilka lat temu znacznie więcej mówiło się o masowym napływie uchodźców do Włoch lub Niemiec, ale to, że media znudziły się tym tematem, nie oznacza, że on po prostu jest już nieaktualny, nic bardziej mylnego.


Nie jestem pewna ile informacji znajdujących się w tej książce jest prawdziwych, ale podziękowania znajdujące się na końcu, pozwalają mi sądzić, że jednak opisane historie były inspirowane prawdziwymi. Autorka stworzyła postać profesora, który zaczyna interesować się uchodźcami, chce poznać ich historie, punkt widzenia i zrozumieć mechanizmy działające w krajach, z których musieli uciekać. Jednocześnie staje się on dla nich przyjacielem, pomaga im bezinteresownie i dostrzega w nich ludzi, którzy po prostu uciekli od wojny oraz konfliktów, żeby przeżyć i zarobić pieniądze chociażby dla rodzin nadal pozostających na terytoriach ogarniętych biedą i chaosem.

Autorka pokazała różnych bohaterów, ale też pojawiły się różne historie. Każdy mężczyzna był inny, miał inną przeszłość i inne pragnienia. Zdaję sobie sprawę, że w pewnym sensie książka ta miała pokazać, że nie warto jest odcinać się od wszystkich potrzebujących azylu z obawy, że mają nieczyste intencje. Oczywiście osobiście nie opowiadam się po żadnej stronie, raczej reprezentuje neutralny stosunek wobec tego tematu i nawet nie chcę w tej recenzji wprowadzać osobistych opinii, a zwrócić uwagę na to, co autorka chciała przekazać poprzez opisanie tych wszystkich historii.

Nie należy się bać tej książki, chociaż jest to literatura piękna. Jest ona trochę tajemnicza i bardzo klimatyczna, ale jednocześnie autorka postarała się napisać ją w sposób lekki, przystępy i odpowiedni dla każdego czytelnika. Mi ta książka podobała się naprawdę bardzo i cieszę się, że na nią trafiłam. Autorka dość dokładnie zgłębiła opisywany temat i pokazała różne strony medalu, a także wierzę, że konsultowała całą treść ze specjalistami.

,,Iść, szedł, poszedł”, to świetna lektura dla osób, które interesują się współczesną literaturą piękną. Sama od jakiegoś czasu coraz częściej sięgam po ten gatunek i doceniam tajemniczość tego typu książek, ponieważ idealnie wpasowują się w moje gusta. Autorzy bardzo często poruszają ważne i trudne tematy obecne w naszej rzeczywistości, dzięki czemu mogę poznawać różne punkty widzenia, co dla mnie jest najważniejsze.





Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga

Patrycja

7 komentarzy:

  1. To zdecydowanie książka dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie zachęcam do sięgnięcia po nią! :D

      Usuń
  2. Też lubię tajemniczość w ksiąkach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu recenzji, sądzę, że powieść przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sam tytuł jest już bardzo fajny

    OdpowiedzUsuń