sobota, 4 lipca 2020

[240] "Kotolotki" - Ursula K. Le Guin




Z twórczością Ursuli K. Le Guin miałam już wielokrotnie przyjemność się zapoznać. Jej książki zawsze kojarzyły mi się z poważną i niełatwą literaturą, do której należy podejść z otwartym umysłem i cierpliwością. Jednak tym razem zdecydowałam się sięgnąć po zupełnie inne wydanie tej pisarki. W moje ręce wpadła bowiem książka dla dzieci jej autorstwa – „Kotolotki”.



„Kotolotki” to zbiór wszystkich czterech części cyklu opowiadającego o niesamowitych kotkach posiadających skrzydła. W jego skład wchodzą następujące opowiadania: „Kotolotki”, „Powrót kotolotków”, „Wspaniały Alexander i kotolotki” oraz „Jane rozkłada skrzydła”. Są to urzekające historie zdolne trafić do serc zarówno najmłodszych czytelników jak i ich rodziców.

Pierwsze opowiadanie dotyczy dzieciństwa Rogera, Harriet, Jamesa i Thelmy oraz ich matki. Kocięta przyszły na świat w mieście, które nie było przyjaźnie nastawione do dziwnych stworzeń. Inne zwierzęta nie akceptowały kotolotków, bo uważały je za zbyt odmienne. Ich rodzicielka kochała je jednak całym sercem, dlatego kazała wyruszyć im w podróż ku lepszej przyszłości. Jednak w lesie także spotkała ich nietolerancja oraz zazdrość. Ptaki na przykład uważały je za zbyt niebezpieczne i złościły się, że przybysze tak jak one posiadają zdolność latania. Czwórka rodzeństwa głodowała i słabła z każdym dniem. Na szczęście na ich drodze stanęły dobre Ręce, które zaopiekowały się nimi. Historia ta opowiada o ogromnie matczynej miłości, która nie jest ani trochę egoistyczna. Matka kociąt wolała wyprawić je w świat, by zapewnić im lepszą przyszłość niż zatrzymać je przy sobie. Ponadto opowiadanie uczy nas tolerancji i akceptowania odmienności innych. Pokazuje, co dzieje się, kiedy nie okazujemy ich osobom z naszego otoczenia.

W „Powrocie kotolotków” Harriet i James postanawiają odwiedzić swoją matkę, jednak gdy docierają na miejsce, okazuje się, że ich rodzinny kontener gdzieś przepadł. Ponadto budynki wokół są zamieniane w gruz przez buldożery. Rodzeństwo postanawia przeczekać noc w ukryciu i poszukać matki rano. Na ich drodze pojawia się jednak czarna kotka, która tak jak one posiada skrzydła. Maleństwo jest jednak wystraszone i nie mówi. Znajduje się też w wielkim niebezpieczeństwie. Ta historia skłania nas przede wszystkim do refleksji na temat tego, jaki wpływ na środowisko i istoty je zamieszkujące ma człowiek. Przystosowujemy świat według swoich potrzeb, nie martwiąc się o naszych mniejszych braci. Na co dzień nawet ich nie dostrzegamy, przez co pozbawiamy ich domów i bezpieczeństwa.

„Wspaniały Alexander i kotolotki” to opowiadanie o kocie, który posiadał niezwykle dużą pewność siebie. Pewnego dnia postanowił podbić świat i dokonać wielkich rzeczy, gdyż uważał się za niesamowicie odważnego i wspaniałego. Niestety nie wszystko poszło po jego myśli i omal nie został przejechany przez samochody, a potem rozerwany przez psy. Na szczęście na pomoc przyszły mu kotolotki, które zabrały nowego kolegę do swojego gospodarstwa, gdzie znalazł dom. Jest to więc historia o młodzieńczej brawurze i lekkomyślności. Uczy pokory i pokazuje, że zbyt przesadny zachwyt otocznia czyjąś osobą może doprowadzić do zguby tej postaci. Warto więc mierzyć siły na zamiary i nigdy nie popadać w zbytni samozachwyt.

„June rozwija skrzydła” to historia czarnej kotki ze skrzydłami, która przełamuje swoje lęki i postanawia wyruszyć w świat. Jednak jej niezwykłość sprawia, że interesują się nią źli ludzie i na siłę starają się zrobić z niej gwiazdę, by na niej zarobić. Jej nieostrożność pakuje ją w kłopoty, na szczęście udaje jej się z nich wykaraskać. Ostatnia historia opowiada więc o poszukiwania swojego miejsca na ziemi oraz o tym, jak egoistyczni bywają ludzie. Otaczają kogoś opieką i manipulują nim, by uwierzył, że się o niego troszczą, a tak naprawdę jedynie po kryjomu przeliczają korzyści płynące ze znajomości z nim. Uczy ostrożnego dobierania sobie przyjaciół.

Wszystkie części cyklu po pierwsze są ciekawymi historyjkami dla dzieci, które dostarczą im bardzo wiele rozrywki. Z drugiej jednak strony zawierają bardzo istotne wartości i poruszają ważne tematy, o których na co dzień nie zawsze się mówi. Ponadto wszystkie opowieści napisane zostały lekkim piórem, co pokazało mi Le Guin w zupełnie innym świetle.

„Kotolotki” to wspaniałe opowieści, które na pewno spodobają się zarówno dzieciom jak i ich rodzicom. Mimo że od dawna jestem dorosłą osobą, świetnie bawiłam się przy tej pozycji i bardzo cieszę się, że trafiła ona w moje ręce.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

SARA

8 komentarzy:

  1. Przeczytałem recenzję jednym tchem. Świetna pozycja, a i Wydawnictwo mówi samo za siebie. A ja polecam trylogię "Wojna w Jangblizji" Agnieszki Steur, cała trylogia jest wspaniała. Ta recenzja mi przypomniała moją internetową przyjaciółkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już tą książeczkę. Bardzo ją polubiłam i na pewno będę do niej wracać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytałabym takie opowieści :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham koty, ale nie wiem, czy odnalazła bym się w tej książce. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta książeczka czeka na swoją koeljkę u mnie :) Mam ją wprawdzie jako e-booka, ale to mi nie przeszkadza :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam, ale widze, ze musze koniecznie nadrobić

    OdpowiedzUsuń
  7. To niezłe zaskoczenie "spotkać" tę autorkę na gruncie prozy dla dzieci i młodzieży. Ale super, że się sprawdziła i w tej kategorii. Super, bo nie każdy potrafi pisać zarówno dla czytelników starszych jak i młodszych.

    OdpowiedzUsuń
  8. To autorka, z którą warto się zapoznać!

    OdpowiedzUsuń