Niedawno swoją premierę miała najnowsza
książka Kariny Bonowicz – „Księżyc jest pierwszym umarłym”. Powieść ta
rozpoczyna cykl zatytułowany „Gdzie diabeł mówi dobranoc”. Muszę przyznać, że
oba tytuły są bardzo chwytliwe i intrygujące. To one skusiły mnie, żeby sięgnąć
po tę pozycję i przekonać się, co fanka mrocznych baśni braci Grimm ma nam do
zaoferowania.
Według starej legendy żyło sobie dawniej
w wiosce czworo przyjaciół, których miejscowi wygnali, gdyż bali się ich
czarów. Ruszyli więc oni w drogę i rozeszli się w cztery strony świata, jednak
mimo to dotarli w to samo miejsce, do czarciego kamienia. Tam wywołali diabła i
dobili z nim targu, czego skutki przez wieki odczuwali ich potomkowie. Czy nowe
pokolenie w końcu odzyska spokój i będzie mogło wrócić do normalności? Z czym
będą musieli się zmierzyć, by zażegnać ciążące na nich przekleństwa? Czy małe
miasteczko na odludziu może być areną ciekawych wydarzeń dla grupki
nastolatków?
Początek książki niezbyt mnie zachwycił. Przez kilkanaście pierwszych stron miałam nieodparte wrażenie, że po raz kolejny czytam o tym samym. Siedemnastolatka,
która musi przeprowadzić się z Warszawy na koniec świata do krewnej, o której
nie miała pojęcia? Brzmi znajomo, prawda? Jednak nie zniechęciłam się tym i
czytałam dalej. To była dobra decyzja, bo historia z kartki na kartkę stawała
się coraz bardziej ciekawa i w końcu zaczęła odbiegać od schematów. Oczywiście
kilka dobrze znanych czytelnikowi motywów pojawiło się w powieści, jednak były
one raczej miłym dodatkiem, a nie niepotrzebnym wypychaczem. Sama nawet nie
wiem, w którym momencie książka mnie pochłonęła. Lekkie pióro autorki, ciekawi
bohaterowie i dynamiczna akcja, to wszystko sprawiło, że powieść czytało się z
zapartym tchem i z szybkością błyskawicy.
Główna bohaterką książki jest Alicja –
siedemnastoletnia sierota. Należy ona do specyficznych postaci i sama nie wiem,
czy właściwie ją polubiłam czy też nie. Dziewczyna posiada w sobie kilka cech,
które bardzo cenię. Mianowicie jest wygadana, nie pozwala sobą manipulować i na
wszystko ma zawsze przygotowaną odpowiedź. Z drugiej strony jednak bardzo
przypominała mi rozkapryszone dziecko. Wszystko przez jej nastawienie do życia.
Większość rzeczy od razu jej się nie podoba i nastawiona jest zawsze na
najgorsze. To strasznie momentami mnie irytowało. Później jednak bohaterka
zaczęła się zmieniać. Doceniała wysiłki innych, porzuciła swoje negatywne
nastawienie i stała się o wiele bardziej sympatyczna niż na początku. Jej
kreację koniec końców uznaję więc za prawie udaną. Jedyne co mi w niej nie
pasowało to obojętność dziewczyny do śmierci swoich rodziców. Już od pierwszych
stron rzuciło mi się to w oczy. Można by się spodziewać, że nastolatka będzie
załamana i zrozpaczona, a ona jedynie była zirytowana kolejną przeprowadzką na
koniec świata. Później pojawiło się nieco smutku, ale w zasadzie to miałam
wrażenie, że śmierć najbliższych była jej zupełnie obojętna, co niezbyt mi się
podobało.
Koniec końców seria Kariny Bonowicz
zapowiada się niesamowicie ciekawie. Ma w sobie pewne niedociągnięcia, ale nie
odbierają one radości z lektury. Mam nadzieję, że w kolejnych tomach autorka całkowicie
się ich pozbędzie. Serdecznie polecam Wam lekturę tej powieści i mam nadzieję,
że będziecie z niej zadowoleni tak samo jak ja.
Ostatnio dość często napotykam tę książkę na blogach. Jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńFabuła tej książki wciąga! Ja zdecydowanie nie polubiłam głównej bohaterki, ale jestem ciekawa, jak cała historia się skończy.
OdpowiedzUsuń