piątek, 29 marca 2019

[100] "Mroczna miłość" - T.M.Frazier




Erotyki to gatunek, od którego nie wymagam zbyt wiele. Sięgam po niego tylko wtedy, kiedy chcę się odstresować lub potrzebuję czegoś lekkiego i mało wymagającego, a czasami wręcz schematycznego. Od czasu do czasu jednak trafiam na książki, które mnie zaskakują. Wybijają się bowiem poza skalę i pokazują, że ten gatunek może zarówno sięgać dna, jak i chmur. Tak było w przypadku „Mrocznej miłości”. Jeśli jesteście ciekawi, czy wspomniany tytuł wywołał u mnie pozytywne czy też negatywne wrażenie, zapraszam do przeczytania recenzji.

Abby przez lata wychowywała się w rodzinach zastępczych, aż w końcu pod swoje skrzydła przygarnęła ją Babunia. Jej jedyna żyjąca i interesująca się losem dziewczyny krewna dała swojej wnuczce tyle dobra i miłości, ile tylko zdołała. Nic więc dziwnego, że wiadomość o jej śmierci zwala Abby na kolana. Pogrążona w żałobie dziewczyna z dnia na dzień traci wszystko, a jedyne co jej pozostaje to ucieczka, gdyż za nic w świecie nie chce wrócić do rodziny zastępczej. Zmuszona zostaje do nocowania w starym aucie Babuni oddanym jakiś czas wcześniej na złomowisko. Tam znajduje ją pewien mężczyzna, który na powitanie przystawia jej pistolet do głowy. Jake, bo tak ma na imię intruz, to niebezpieczny przestępca parający się zabijaniem na zlecenie. Paradoksalnie jednak okazuje się najbardziej empatyczną osobą w pobliżu Abby. Czy zdoła jej jednak pomóc? 

Muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrego erotyka. Sama nawet nie wiem, co tak naprawdę mnie w nim urzekło. Na pewno ogromną sympatią obdarzyłam bohaterów tej opowieści i o nich chciałabym na początku Wam opowiedzieć. Po pierwsze – Abby. Jest to siedemnastoletnia dziewczyna, typowa córka alkoholiczki i ćpunki. Łatwo można więc się domyślić, że życie jej nie rozpieszczało, a matka zamiast ją wychowywać i o nią dbać, niszczyła ją dzień po dniu. Traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa sprawiają, że Abby nie może znieść ludzkiego dotyku, a liczne blizny ciągle przypominają jej o przeszłości. Mimo wszystko dziewczyna się nie poddaje. I to najbardziej mnie w niej urzekło. Wiele bohaterek romansów, mimo że są kreowane na silne postacie, tak naprawdę bardzo często użalają się nad sobą przez długi czas i dopiero później starają się pozbierać. Abby jest inna. Dostaje cięgi od losu, ale mimo wszystko wstaje i idzie dalej. Jej jedyny celem staje się przeżycie. Doskonale została pokazana w książce jej obojętność. Spotkało ją już tak wiele złego, że bohaterka zaczęła ignorować kolejne przykre wydarzenia. W rezultacie w kulminacyjnym momencie, kiedy doświadczyła największego zła w swoim życiu, otrząsnęła się i poszła dalej. Odcięła się emocjonalnie od świata. Co więcej zostało to przedstawione w powieści naprawdę wiarygodnie. Nie miałam wrażenia, że autorka po prostu potraktowała sprawę po macoszemu i zrobiła z postaci skorupę bez uczuć. Wszystko okazało się logiczne i uargumentowane. Szalenie mi się to podobało, bo było powiewem świeżości w tego typu literaturze, gdzie główne bohaterki zazwyczaj są albo ofiarami losu, albo szarymi myszkami, albo Mary Sue.

Jake to natomiast osobowość bardzo ciężka do opisania. Z jednej strony to morderca czerpiący satysfakcję z zabijanie, z drugiej niesamowicie ciepły i uprzejmy człowiek. Ma on dwie twarze i dwie osobowości, na dodatek skrajnie różne, co czyni go bardzo ciekawą postacią i dość nietypową. Nie jest to pluszowy miś uchodzący za bezwzględnego lwa. To raczej ktoś, kto gdyby miał inne życie, byłby przykładnym obywatelem i złotym chłopcem. Jednak nie było mu dane wychować się w normalnych okolicznościach, przez co zagnieździł się w nim mrok, który co jakiś czas wychodzi na światło dzienne. Autorka świetnie to ukazała w swojej powieści, czym niesamowicie mi zaimponowała.

Kolejnym olbrzymim atutem powieści jest to, że pisarka nie boi się pisać o rzeczach skrajnych i traumatycznych. Jej historia staje się dzięki temu naprawdę dużo bardziej realna. Przykładowo zazwyczaj kiedy bohaterka wpada w kłopoty, ktoś ją ratuje lub sama znajduje magiczny sposób, by się ochronić. W prawdziwym życiu bardzo trudno o takie sytuacje. I autorka zdaje się być tego świadoma, dlatego pozwala krzywdzić swoją bohaterkę. Jakkolwiek to brzmi – podobało mi się to.

Jedyne, co raziło mnie w oczy, to fakt, że osoba posiadająca awersję do bycia dotykaną, nagle przestaje ją mieć bardzo szybko w obecności ukochanego mężczyzny. Oczywiście nikt prócz niego nie może jej dotknąć, ale jego ingerencja w jej strefę komfortu nie wywołuje u niej najmniejszego dyskomfortu. Ta jedna rzecz była tak niewiarygodna i naciągana, że aż zdziwiłam się, iż w ogóle ujrzała światło dzienne. Pozostawiła po sobie lekki niesmak i bardzo ciężko mi ją wybaczyć, jednak zdecydowanie można ją przełknąć.

Książki dla kobiet zazwyczaj nie wywołują u mnie większego zachwytu, jednak „Mroczna miłość” naprawdę mnie zaskoczyła i to bardzo pozytywnie. Wszystko dzięki temu, że autorka nie bała się odejść od schematyczności erotyków i dała coś od siebie. Serdecznie polecam tę powieść wszystkim, którzy oczekują od romansów czegoś więcej niż zwykłej odskoczni. 


Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Taniej Książce.

2 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie tą książką, tytuł zapisuje, ale nie mam pojęcia kiedy znajdę chwilę, aby ją przeczytać.
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama nie wiem. Jest mała szansa, że po nią sięgnę, ale będąc szczerą jest ona minimalna. Jednakże cieszę się, że Tobie książka ta przypadła do gustu i nie rozczarowała.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń