środa, 20 lipca 2022

[533] ‘’Oświadczyny” – Julia Quinn

 


Za mną kolejna powieść z serii Bridgertonowie i muszę przyznać, że nadal jestem tak samo wkręcona w ten świat, jak kilka miesięcy temu przy poznawaniu pierwszego lub drugiego tomu. Dalej zastanawiam się dlaczego wcześniej nie trafiłam na te książki, ponieważ gustowałam w tego typu klimatach, a jednak nie miałam o nich pojęcia. Teraz nadrabiam zaległości i już kolejny tom czeka na półce!

Eloise ma dwadzieścia osiem lat i podejmuje decyzje, że chce w końcu wyjść za mąż. Ta chęć założenia rodziny pojawiła się u niej w momencie, gdy jej najlepsza przyjaciółka została żoną jej brata. Postanowiła zaryzykować i w tajemnicy ,,uciec” poznać mężczyznę, z którym od wielu miesięcy prowadziła udaną korespondencję. Phillip Crane oświadczył się Eloise w jednym z listów, ponieważ uznał, że z racji wieku i staropanieństwa kobieta zgodzi się zostać jego żoną i jednocześnie matką dla niesfornych dzieci. Oboje mieli plan na to małżeństwo, ale niespodziewali się, że relacja ta początkowo będzie tak trudna, pełna uniesień, nieporozumień i rodzących się uczuć. Wszystko się zmienia, gdy do domu Phillipa wkraczają bracia Eloise, a przyszli małżonkowie uświadamiają sobie, że ich związek naprawdę może zostać zawarty z miłości, a nie tylko z obowiązku.

Eloise jest drugą w kolejności bohaterką, którą uwielbiam – zaraz po Penelope. Zawsze, gdy wkręcę się w jakiś wykreowany świat, wręcz utożsamiam się z bohaterami. Właśnie z tego powodu chciałam, aby Eloise również zaznała szczęścia, bo w głębi duszy zdawałam sobie sprawę, że autorka w końcu wprowadzi zmiany w tej postaci. Wszyscy, którzy znają poprzednie tomy wiedzą, że Eloise słynie z tego, że odrzuciła wiele propozycji małżeństwa, że nie lubiła ,,sezonu”, że niechętnie stroiła się w te wszystkie suknie. To był jednak jej bunt przeciwko utrwalonym rolom kobieta-mężczyzna w socjecie.

Książkę tę czytało mi się szybko, przyjemnie i jak zawsze wciągnęłam się od pierwszych zdań w historię. Tym razem początki rozdziałów rozpoczynały się od krótkich cytatów pochodzących z listów, które pisała Eloise do różnych osób, ale głównie do rodziny. To ciekawy zabieg, ale na pewno trafiony i pasujący do fabuły, ponieważ Eloise jest bohaterką, która uwielbia pisać listy. Dzięki nim poznała również swojego przyszłego męża.

Opisana historia jest bardzo romantyczna i wręcz bajkowa. Sposób poznania się bohaterów nie jest typowy, ale dzięki temu ta książka wyróżnia się wśród innych. Autorka nie zapomniała, że Eloise jest odważna, momentami chaotyczna, ale też tryska energią i dużo mówi. Natomiast Phillip został wykreowany całkiem inaczej – jako chłodny i doświadczony mężczyzna, który nie radzi sobie z emocjami i wychowywaniem dzieci po śmierci żony. Ich relacja ostatecznie jest pełna wzlotów i upadków, które tak naprawdę wynikały z tego, że oboje znali się tylko dzięki kilkunastu listom.

Jeśli mam być szczera – nigdy nie powiedziałabym, że Eloise właśnie tak będzie żyć. Wyobrażałam sobie ją jako wolnego ducha, podróżniczkę czy kobietę walczącą o zmiany w rolach płciowych. Oczywiście widziałam u jej boku mężczyznę, ale zdecydowanie bardziej nowoczesnego, czego nie można powiedzieć o Phillipie. Cieszę się jednak, że autorka zachowała pewną spójność, bo socjeta to naprawdę specyficzne środowisko, które w Polsce nie jest mocno znane, ponieważ nie występowało w naszej historii.

,,Oświadczyny” to kolejna książka Juli Quinn, która zdobyła moją sympatię. Jestem wielką fanką Bridgertonów i nawet jeśli powieść ta miała jakieś wady, to ja ich nie dostrzegłam. Zbyt mocno jestem pochłonięta wykreowaną przez autorkę rzeczywistością i cieszę, że Eloise również dostała swoje szczęśliwe zakończenie. Przede mną kolejny tom i już nie mogę się doczekać aż po niego sięgnę!


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz