czwartek, 9 maja 2019

[106] "Zawód wiedźma" - Olga Gromyko




Mnóstwo osób polecało na blogach czy swoich stronach facebookowych powieści Olgi Gromyko. Znalazłam niezliczoną ilość pozytywnych recenzji, więc postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście cykl „Kronik Belorskich” na nie zasłużył. W tenże sposób sięgnęłam po pierwszy tom  sagi zatytułowany „Zawód wiedźma”. Czy zachwyty wokół tej książki okazały się zasłużone? A może całkowicie zawiodłam się na twórczości autorki? Zapraszam do zapoznania się z recenzją!

Wolha Redna to wyjątkowo uzdolniona czarownica. Spryt i cięty język cechy rozpoznawcze. Ponadto rudowłosa kobieta wykazuje ponadprzeciętną inteligencję oraz talent do wszelkich magicznych praktyk. Ponadto jest to też jedyna przedstawicielka płci pięknej na typowo męskim wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa. Wolha świetnie odnajduje się w świecie mężczyzn i na każdym kroku udowadnia, że „słaba płeć” wcale nie musi być słaba. Jej tak liczne atuty wzbudzają zainteresowanie mistrza, który postanawia przydzielić jej do sprawy, której nie udało się rozwiązać czarodziejom o dużo większym doświadczeniu niż ona. Rzecz tyczy się Dogewy – krainy wampirów i innych stworzeń. To tam ginie coraz więcej istot, a każdy, kto próbuje temu zaradzić ginie bezpowrotnie. Czy rudowłosej czarownicy uda się rozwiązać zagadkę i pomóc mieszkańcom tegoż kraju? Czy też jej spryt i inteligencja nie wystarczą, by zmierzyć się ze złem, które pochłonęło już trzynaście istnień?

Pierwsza rzecz, która rzuca się czytelnikowi w oczy to humor wypełniający książki od pierwszej do ostatniej strony. Gromyko jest mistrzem pisania humorystycznych scen i dialogów, wywołujących uśmiech a nawet śmiech czytelnika. Do tego posiada bardzo lekkie i przyjemne pióro, dzięki któremu czytanie jej powieści sprawia niebywałą radość i zajmuje bardzo niewiele czasu (niestety). Co prawda zazwyczaj sięgam po dark fantasy, ale mimo wszystko świetnie bawiłam się przy lekturze pisanej tak swobodnie i przyjemnie. Była to całkiem miła odmiana dla mnie.

Bohaterowie powieści Olgi Gromyką są naprawdę wspaniale wykreowani. Każda z nich ma swój charakter i osobowość, a ponadto wywołuje w czytelniku określone uczucia. Jedne z miejsca można pokochać, inne znienawidź, a jeszcze inna najchętniej w ogóle by się pominęło. Lubię jak w literaturze fantasy pojawiają się nowe stworzenia, których nikt jeszcze nie wymyślił, a niestety tu raczej jest takich mało. Nie jest to jednak minus, bo wszystkie istoty przedstawione są tak świetnie, że natychmiast zapomina się o tym, że są znane od początków fantastyki.

Ponadto należy wspomnieć także o świecie przedstawionym zawartym w powieści. Należy on bowiem do tych, które z przyjemnością by się odwiedziło i długo z niego nich nie wracało. Może nie ma tutaj zapierających dech w piersi opisów krajobrazu czy czegoś w tym stylu, ale mimo wszystko przedstawienie otoczenia jest bardzo dobre i nieco nawet powiedziałabym baśniowe. Jest to więc zdecydowanie coś, co lubię i o czym przyjemnie mi się czyta.

Książka „Zawód wiedźma” to bardzo lekka i przyjemna powieść, z którą miło spędzi się kilka jesiennych wieczorów. Przede wszystkim przepełniona jest niebanalnych humorem, dzięki czemu stanowi idealny lek na chandrę typową dla obecnej pory roku. Ponadto lekki język i przyjemny styl autorki zapewnią nam rozrywkę i relaks po ciężkim dniu spędzonym w pracy czy szkole. Serdecznie polecam, a sama czym prędzej zabieram się za kolejną część sagi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz