środa, 2 czerwca 2021

[482] "Ten, którego pragnę" - Kennedy Fox

 

Już bardzo dawno nie czytałam książki, w której bohaterami są lekarze. Obecnie literatura kobieca została zdominowana przez gangsterów i milionerów, dlatego kiedy zobaczyłam książkę Kennedy Fox – „Ten, którego pragnę” – pomyślałam, że będzie to miła odmiana. Jakie wywarła na mnie wrażenie?

Evana nigdy nie pociągała praca na rodzinnym ranczu. Wolał zostać lekarzem i pomagać ludziom. Ciężko pracował na swoją pozycję i teraz cieszy się szacunkiem wśród pacjentów oraz kolegów po fachu. Rodzina Emily natomiast przepełniona jest światowej sławy specjalistami. Kobieta, chcąc uciec z cienia swojego ojca i nazwiska, postanawia rozpocząć karierę w mieście, gdzie nikt jej nie zna. Losy bohaterów krzyżują się na weselu brata Evana. To miała być tylko jednorazowa przygoda, jednak wkrótce okazało się, że mężczyzna ma być przez jakiś czas szefem Emily w szpitalu, w którym ta podjęła właśnie pracę. Nie będzie to jednak miła współpraca. Bell nie zapamiętała bowiem imienia swojego kochanka i podczas rozmowy z przyjaciółką wywnioskowała, że jej partner na jedną noc to żonaty drużba pana młodego. By odegrać się na niewiernym mężu, postanawia zabrać mu ciuchy, co postawiła nocującego w pensjonacie Evana w dość kłopotliwej sytuacji.

Bardzo podobał mi się klimat powieści Fox. Rodzina i przyjaciele Evana wprowadzili do niej mnóstwo ciepła i życzliwości. Nie tylko Emily, ale także czytelnicy, mogą poczuć się wśród nich jak u siebie. Uwielbiam, kiedy w książkach tworzy się taką rodzinną aurę, którą wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo uzyskać. Na szczęście autorka świetnie sobie z tym poradziła, dzięki czemu okazała się wiarygodna i realna, a nie sztuczna, co niestety często się zdarza. Z drugiej strony mamy rodzinę Emily pozbawioną swoistego uroku. Na szczęście pisarka nie poszła w skrajności i nie stworzyła w kontraście zupełnie dysfunkcyjnej jednostki społecznej. Dziewczyna wychowała się wśród ludzi, którzy starali się dać z siebie jak najwięcej, niestety życiowe wypadki i decyzje nie zawsze pozwalały stworzyć im dom pełen ciepła i miłości. Podobało mi się takie zestawienie i cieszę się, że autorka w obu przypadkach zachowała umiar.

Główni bohaterowie okazali się bardzo ciekawymi i sympatycznymi osobistościami. Oboje niemal od razu polubiłam, bo cechowali się inteligencją, uporem i ambicją, czyli tym co bardzo cenię nie tylko w postaciach literackich, ale także w prawdziwych osobach. Co więcej ich relacja należała do bardzo dobrze poprowadzonych. Oboje w naturalny sposób stworzyli więź, która w odpowiednim tempie ewoluowała i przerodziła się w głębokie uczucie. Nie tworzyli też sztucznych problemów, ale starali się razem stawić czoło przeciwnościom losu, co także bardzo mi się podobało.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to w moim odczuciu była strasznie nierówna. Raz akcja pędziła i zaskakiwała, by po chwili gwałtownie wyhamować. Momentami nie działo się nic ciekawego, przez co bardzo często traciłam zainteresowanie książką. Innym razem nie mogłam się od niej oderwać, bo ciekawiło mnie, co jeszcze spotka bohaterów. Trochę mnie to irytowało, szczególnie pod koniec, kiedy naprawdę niewiele się działo, by dopiero finalnie dostarczyć czytelnikowi mocnych wrażeń.

„Ten, którego pragnę” to historia dobra na kilka letnich wieczorów, jednak nie jest to coś, co zapamiętam na długo. Jest to raczej lektura na rozluźnienie, niewymagająca zaangażowania z naszej strony. Mimo wszystko cieszę się, że poznałam historię Emily i Evana, dzięki której poczułam niesamowite rodzinne ciepło.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza.

Sara 





4 komentarze:

  1. Recenzja bardzo zachęcająca. Pomyślę w przyszłości o e booku. Dziś bardzo aktywnie 47 minut na zewnątrz. Udało się przeczytać dwie książki biblioteczne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i podobała mi się ta historia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od czasu do czasy chyba każdy lubi pocytać taką książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać, że to się wydaje ciekawie skonstruowana powieść.

    OdpowiedzUsuń