niedziela, 17 maja 2020

[211][PRZEDPREMIEROWO] "Księżycowe miasto. Część I" - Sarah J. Maas




Chyba każdy czytelnik ma przynajmniej jednego pisarza, którego książki bierze w ciemno. U mnie kimś takim jest Sarah J. Maas. Nic więc dziwnego, że „Księżycowe Miasto” zamówiłam bez wahania, a gdy tylko przyszło, rzuciłam czytaną właśnie książkę i pogrążyłam się w lekturze najnowszej powieści autorki. 

Bryce Quinlan jest pół-Fae, która nie boi się czerpać z życia pełnymi garściami. W dzień pracuje u pewnej, budzącej powszechnie grozę, czarownicy i sprzedaje nie do końca legalne artefakty, a nocą imprezuje z przyjaciółmi, dopóki starczy im sił. Jednak pewnego dnia dochodzi do tragedii, która nie tylko wywraca jej życie do góry nogami, ale i szokuje całe miasto. Dwa lata później Bryce dostaje szansę, by zemścić się na wrogach i dopilnować, by sprawiedliwości stało się zadość. Czy zdoła ją wykorzystać?

„Księżycowe Miasto” to zupełnie nowa odsłona Maas. Po pierwsze nie należy tak do końca do fantastyki magii i miecza. Łączy bowiem ją dodatkowo z technologią, co tworzy bardzo ciekawe połączenie. Ponadto autorka dodała do swojej historii wątek kryminalny. Bohaterowie prowadzą śledztwo mające na celu odnalezienie złodzieja Rogu ze świątyni Luny oraz tajemniczego mordercy potrafiącego przywołać demona z jednego z najgłębszych kręgów Helu. Czegoś takiego nie było ani w „Dworach”, ani w „Szklanym tronie”.

Świat stworzony przez Maas to coś mistrzowskiego. Znajdziemy tu przeróżne stworzenia: zmiennokształtnych, wampiry, zjawy, wiedzmy, Fae, anioły i mnóstwo innych gatunków magicznych istot. Ponadto pisarka stworzyła też mnóstwo interesujących miejsc, chociażby Mięsny Rynek – brutalny i niebezpieczny, piękne Łąki Złotogłowiu czy najbardziej cywilizowany – Stary Rynek. Niby jedno miasto, a każda dzielnica posiada swoje własne prawa i niepowtarzalny klimat. Drabina hierarchii w tym niesamowitym świecie również niesamowicie mi się podobała. Początkowo nieco się w niej gubiłam, ale szybko wszystko stało się jasne. Poza tym świat stworzony przez Maas ma swoją historię. Dowiadujemy się z biegiem czasu o krwawych wojnach, początkach współżycia Fae z ludźmi oraz buntach.

Bryce przyszło żyć w czasach, gdzie zza morzem toczy się wielka wojna, a w Księżycowym Mieście działa grupa terrorystyczna, pragnąca przenieść ją także na drugi brzeg. Ludzie zbuntowali się bowiem przeciwko nierównemu traktowaniu ich przez istoty magiczne. Co ciekawe, Bryce jako mieszaniec też nie zawsze jest miło traktowana, jednak zarówno ona, jak i inni ludzie nie popierają działań zamachowca i mają go za fanatyka. Wszystko dlatego, że pozycja niemagicznych istot w Księżycowym Mieście nie jest taka zła, ponieważ panuje tu względna tolerancja. Tym samym Maas pokazuje nam, jakie podejście do tej samej sprawy ma grupa społeczna mieszkająca w zupełnie innych warunkach. Bardzo mi się to podobało.

O świecie wykreowanym przez Maas można by jeszcze długo opowiadać, jednak nie chcę psuć Wam przyjemności z lektury. Dlatego chciałabym napomknąć kilka słów o bohaterach, których pokochałam z całego serca. Bryce to silna, niezależna kobieta, którą cechują upór i spryt. Dziewczynę poznajemy jako zabawną imprezowiczkę uwielbiającą pić i bawić się z przyjaciółmi. Dwa lata później jest już zupełnie inna. Nazwałabym ją zdystansowaną, jednak dalej potrafiącą doprowadzić swoich towarzyszy do szału, czym niezmiernie mnie rozbawiała. Pół-Fae prawie wcale nie ma mocy, ale potrafi zastraszyć tych, którzy nią dysponują. Jednocześnie jednak ma świadomość własnej mizerności. Podobał mi się jej charakter. Myślę, że na razie jest moją ulubioną postacią żeńską wykreowaną przez Maas.

Hunt Athalar, Umbra Mortis, osobisty zabójca Gubernatora budzi powszechny strach. Niewiele jest takich, którzy odważą się spojrzeć mu w oczy, a jeszcze mniej tych, którzy ośmielą się mu sprzeciwić. Właśnie dlatego Bryce doprowadza go do szału. Dziewczyna nie czuje przed nim ani strachu, ani respektu. Jednak Hunt wcale nie jest taki, jak początkowo się wydaje. Oczywiście emanuje potęgą i należy do nieustraszonych wojowników, ale jednocześnie pije piwo, oglądając mecze. Jego kreacja szalenie mi się podobała, bo łączyła w sobie typowego twardziela wyjętego z książek fantasy oraz zwykłego mężczyznę, którego można spotkać na ulicy. Takie połączenie nadawało mu realizmu i sprawiało, że czytelnik szybko zaczynał pałać do niego sympatią.

Akcja powieści jest bardzo dynamiczna. Książka wciąga nas już od samego początku i nie wypuszcza ze swojego świata przez długie godziny. Mimo że jest dość obszerna przeczytałam ją w dwie noce i gdybym miała kolejną część, nie patrząc na to że jest czwarta rano, zaczęłabym ją czytać. Nawet „Dwory” i „Szklany tron” tak bardzo mnie nie zaciekawiły, jak ta seria i mam nadzieję, że Maas utrzyma tempo i pozostałe części również nie pozwolą się odłożyć.

Pisarka pierwszym tomem złamała mi serce, sprawiła, że jednych bohaterów pokochałam, innych znienawidziłam, wywołała u mnie salwy śmiechu i znalazła mi nowego crusha (którym o dziwo nie jest Hunt!). Na dodatek pozostawiła mnie z kacem książkowym. Z tego względu serdecznie polecam Wam tę książkę, a sama z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Za książkę dziękuję Uroboros.
Sara 

10 komentarzy:

  1. Po tak entuzjastycznej recenzji, na pewno wielu czytelników zdecyduje się sięgnąć po tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że pisarka ma bardzo bogatą wyobraźnię. To ogromny atut u kogoś, kto tworzy fantastykę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio często widuję tę książkę w Internecie, ale nie kusi mnie, żeby po nią sięgnąć, bo to niekoniecznie moje klimaty czytelnicze - nie za bardzo lubię się z szeroko pojętą fantastyką ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, dla mnie nazwisko Maas to sygnał, by omijać szerokim łukiem xD Watpię bym przeczytała, chyba że już naprawdę mocno będę ciekawa o czym wszyscy mówią.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, a ja autorkę znam, ale jeszcze nie miałam przyjemności zabrać się za lekturę żadnej z jej książek! Przyznaję, że opis tej pozycji czytałam i nie bardzo mnie zaciekawił, ale kurzy się u mnie na półce "Dwór cierni i róż", bo to podobno retelling Pięknej i Bestii i chyba w końcu będę musiała się za niego zabrać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na premierę drugiej części i od razu kupuję całośc. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jak dotąd jeszcze żadnej książki tej autorki, ale "Szklany tron" mam na swojej półce. Może tę również kiedyś przeczytam jak już nadrobię zaległości. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham ten gatunek, jest to pozycja jak najbardziej dla mnie :) Wspaniała recenzja, bardzo zachęcająca wygląda na to że sięgnę po ten tytuł jak tylko nadrobię zaległości :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się zaintrygowana:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ją w planach czytelniczych. Czekam tylko na jakąś fajną promkę i ją kupuje. Jestem bardzo ciekawa, czy ta,, dojrzalsza" Maas mi się spodoba?

    OdpowiedzUsuń