sobota, 10 listopada 2018

[83] "Zdradzieckie serce" - Mary E. Pearson





„Fałszywy pocałunek”, którego recenzję dodałam jakiś czas temu, przypadł mi do gustu i byłam bardzo ciekawa jego kontynuacji. Od razu po nią sięgnęłam i muszę przyznać, że jestem mocno zaskoczona. Nie tego się spodziewałam po Mary E. Pearson.

Lia i Rafe trafiają do Vendy, gdzie stają przed obliczem Komizara. Mężczyzna początkowo okazuje niezadowolenie na widok jeńców, jednak wkrótce znajduje sposób, by wykorzystać ich obecność na swoją korzyść. Zaczyna prowadzić niebezpieczne gry, a Lia nie ma zamiaru być w nich tylko biernym pionkiem, ale staje do nich jako gracz. W międzyczasie dziewczyna odkrywa szokującą prawdę o Vendzie i Morighan.

„Fałszywy pocałunek” był bardzo przyjemną lekturą, z którą miło spędziłam czas. Stanowił połączenie obyczajówki z powieścią przygodową, skutkując nierówną akcję, co zazwyczaj nie przeszkadzało. „Zdradzieckie serce” jest zupełnie inne. Te dwie książki są jak ziemia i niebo. Pearson stworzyła w drugim tomie historię tak ciekawą i poplątaną, że przyćmiła tę daną nam w części pierwszej. Co prawda zabrakło w niej kilku elementów „Fałszywego pocałunku”, które bardzo mi się w nim podobały, ale zastąpiła je wieloma innymi rzeczami, bardziej potrzebnymi i ciekawymi. 

Przede wszystkim pojawiła się dużo lepsza kreacja bohaterów. Pierwszy tom nastawiony był na tajemniczość, nie chciano zdradzać w nim tożsamości bohaterów i ich sekretów, przez co niewiele dowiedziałam  się o poszczególnych postaciach. Tutaj jest to o wiele bardziej rozbudowane. Poznajemy bowiem historię wielu bohaterów i to nie tylko tych głównych jak Kaden czy Rafe, ale także pobocznych – Sekretarza, Komizara czy też pewnej kobiety z Sanktuarium. Ponadto postacie posiadają wiele twarzy. Niektóre nawet toczą wewnętrzne boje i zastanawiają się, komu okazać swoją lojalność. Do tego każdy z nich ma bardzo złożoną osobowość. To wszystko sprawia, że ich kreacja jest o niebo lepsza niż w pierwszym tomie, a postacie dzięki temu są bardziej realne.

Zmieniła się także główna bohaterka. To tak naprawdę jedyna postać, o której wiemy niemal wszystko po przeczytaniu „Fałszywego pocałunku”. Nie ma więc w tej kwestii za wiele do dodania. To jednak nie znaczy, że dziewczyna idzie w odstawkę. Wręcz przeciwnie. Mogłam bowiem być świadkiem jej przemiany. Z nieco naiwnej romantyczki zmienia się w silną kobietę, skłonną do poświęceń i skorą do gierek. Dziewczyna zaczyna skupiać się na otoczeniu i wszystko analizuje. Stara się wygrać potyczkę z Komizarem, jednak nie jest to proste. Mężczyzna ma za sobą lata doświadczenia, ona dopiero się uczy. Podobało mi się to, bo nie zrobiło z Lii kogoś, kto nagle potrafi wszystkich oszukać. Zmiany u tej postaci zachodzą powoli i mają swoje przyczyny. Są też bardzo realnie wprowadzone, co jest ogromnym plusem.

Kolejną rzeczą, która rozwinęła się w tej części, to intrygi. Bohaterka nagle znajduje się w ich plątaninie i zaczyna się w nich gubić, gdyż nie sięgają one jedynie Sanktuarium, ale znacznie wykraczają poza granicę Vendy. Wraz z nią odkrywamy kolejne tajemnice i szokujące fakty, które obracają nasz światopogląd o sto osiemdziesiąt stopni. 

„Człowiek dzierżący wielką władzę chciał tylko jednego. Więcej władzy”

 Ogromnie podobał mi się także świat przedstawiony w powieści. „Fałszywy pocałunek” opowiadał nam o różnych miejscach, ale robi to bez szaleństw. Tam głównie podobała mi się mitologia krain i ich historia. Tutaj natomiast cała akcja osadzona jest w jednym miejscu, co wyszło powieści na dobre, bowiem dzięki temu lepiej poznajemy świat Kadena. Venda to kraj bogaty w głód i ubóstwo. Jego mieszkańcy często nie mają nic prócz nadziei na przeżycie. Dzieci muszą praktycznie od razu dorosnąć, bo nie ma tu czasu na beztroskie dzieciństwo. Kary wymierzane są natychmiastowo i bezlitośnie, nie ma bowiem więźniów, gdyż i tak nie byłoby czym ich nakarmić. Ludzie tutaj są brutalni i wyrachowani, pozbawieni kurtuazji. Tak też przedstawiony był ten świat w „Fałszywym pocałunku”. Venda jawiła się jako kraj barbarzyński, wrogi, pełen nieokrzesanych ludzi i brutalności. I w „Zdradzieckim sercu” tak właśnie jest ukazany, tylko że tutaj dostrzegamy też drugą stronę medalu. Tak, mieszkańcy Vendy jedzą bez okrzesania, ale czego się spodziewać po ludziach, którzy praktycznie nigdy nie mają pełnych żołądków? Złodziejom, nawet dzieciom, obcina się palce lub też całe dłonie za kradzież jedzenia. W ich oczach jest to jednak słuszna kara dla tych, którzy głodnym odbierają pożywienie. W armiach służą dzieci, lecz wojsko to ich jedyna szansa na opanowanie nowych, lepszych ziem i każda pomoc się przyda. Tak, Venda planuje atak na inne królestwa, lecz co im pozostało, skoro przymierają głodem, a znikąd pomocy? Czy biorąc pod uwagę sytuację Vendeńczyków, nadal mamy ich za barbarzyńców? A może są to jedynie ludzie, którzy za wszelką cenę chcą przeżyć?

„W Vendzie nie ma dzieci.” 

Brakowało mi jednak tej nutki oryginalności z „Fałszywego pocałunku”. Tajemnica tożsamości mężczyzn to było coś, co zachwycało w tej powieści. Ponadto połączenie obyczajówki z przygodówką, też wyróżniało w jakiś sposób tę powieść. „Zdradzieckie serce” jest o wiele bardziej ciekawe, ale nie ma w sobie aż tylu elementów zaskoczenia. To po prostu świetnie napisana powieść przygodowa z nutką magii. Niestety nie można mieć wszystkiego.

Drugi tom podobał mi się o wiele bardziej i mam nadzieję, że trzeci utrzyma poziom lub też go podniesie. Historia Lii wciągnęła mnie, a jej świat oczarował i chciałabym szybko do niego wrócić.

12 komentarzy:

  1. Tym razem książka nie wpisuje się w moje upodobania czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach! Świetnie, że okładka drugiego tomu współgra z tą z pierwszego. Zakupię serię, gdy pojawi się trzeci tom :)

    Pozdrawiam,
    ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współgra, ale osobiście żadna mi się nie podoba :D te kobiety są jak z plastiku xD

      Usuń
  3. Mi się strasznie podobał Fałszywy Pocałunek, ale właśnie nie wiedziałam czy jest sens sięgania po II tom skoro cała zagadka na której została oparta książka została wyjaśniona pod koniec pierwszego tomu. Ale skoro piszesz że II jest równie dobry to może się zdecyduję ;)tylko tego fajnego klimatu szkoda ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielka szkoda :/ Myślałam, że autorka wymyśli coś wzamian, ale ona po prostu się tego pozbyła. Szkoda

      Usuń
  4. Gdybym miała oceniać książkę po okładce to zapewne bym jej nie wzięła do ręki...ale po Twojej recenzji...zastanowię się:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też jestem zadowolona z drugiego tomu. Recenzja przede mną. Podzielam twoje zdanie :)
    Pozdrawiam Kinga

    www.libraryofvelaris.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam o niej ale na razie nie mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń