czwartek, 1 listopada 2018

[81][PATRONAT] "Cmentarzysko" - A. Forge




Pierwszy raz z „Cmentarzyskiem” spotkałam się kilka miesięcy temu. Wówczas to dostałam propozycję objęcia patronatem tejże książki wraz z jej obszernym fragmentem, który ostatecznie przekonał mnie do sięgnięcia po całość. Zapowiadał on bowiem mroczną historię, którą bardzo chciałam poznać. Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z dziełem autorstwa Forge’a.



Szczerze mówiąc, spodziewałam się zupełnie czegoś innego po tej powieści. Nie jestem nią jednak rozczarowana, wręcz przeciwnie – książka zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Stanowi ona bowiem opowieść o pewnej dziewczynce mieszkającej w bardzo dziwnej miejscowości – Kostuszy. Właśnie tam znajdowało się tytułowe Cmentarzysko, którego mieszkańcy bali się jak diabeł święconej wody. Również Angelika nie pałała sympatią do tego miejsca. Niestety kiedy trafia pod opiekę nawiedzonej ciotki, zostaje zmuszona do odwiedzenia opuszczonego cmentarza. Tam poznaje wiele bardziej lub mniej przyjaznych istot i zostaje wmieszana w coś, czego do końca nie rozumie i w co z całą pewnością nie chciałaby się pakować. A to dopiero początek jej przygody.

„Cmentarzysko” przypomina mi nieco baśń, tyle że przedstawioną w krzywym zwierciadle. Nie ma w niej bowiem księżniczek i książąt, jest jednak Śmierć dzierżąca władzę nad swoim królestwem. Nie ma przepięknych pałaców, ale pojawia się za to Cmentarzysko i jego zmarli mieszkańcy. Jednak klimat i fabuła historii mają w sobie magię opowieści z dzieciństwa. Przyznam szczerze, że nie do końca umiem wyjaśnić, co baśniowego jest w tej historii. Możliwe, że w związku z tym w ogóle nie powinnam o tym pisać, ale to odczucie było ze mną przez większą część książki i chciałabym się z Wami nim podzielić.

 Możliwe że duży wpływ na „baśniowość” historii miała kreacja bohaterów drugo- i dalszoplanowych. Mianowicie postacie te były bardzo prosto opisane i przyklejano do nich etykiety. Nie robiono tego jednak w sposób, który mógłby sugerować brak umiejętności autora w kreowaniu postaci. Wręcz przeciwnie, wszystko idealnie do siebie pasowało. Weźmy na przykład postać Strażnika Cmentarzyska. Można by go określić kilkoma słowami – nieco dziecinny tchórz. Jednak jego postać dodawała powieści humoru, a na końcu odegrała dość sporą rolę i niejednego zaskoczyła. Do ciotki dziewczyny natomiast przyklejono etykietę nawiedzonej i przez cały czas ją tak nazywano. To też skojarzyło mi się z baśnią, bo tam ciągle pojawiają się określenia tego typu np. „zła królowa” czy „dobra wróżka”. Dodatkowo kobieta miała w sobie nutkę tajemnicy. Cały czas ubierała się w czerń, a twarz zasłaniała pogrzebowym welonem. Ponadto posiadała czarnego kota i olbrzymiego węża. Ta dwójka też nawiązuje do baśni czy bajek, bo przecież głównie tam występują mówiące zwierzęta, prawda?


Na uwagę zasługują też postacie pierwszoplanowe. Główną bohaterką jest tutaj Angelika, do której nie pałałam zbytnią sympatią przez większą część książki. Autor wykreował ją bezbłędnie na humorzastą nastolatkę. Dziewczynę interesował tylko czubek własnego nosa, brakowało jej szacunku i zrozumienia. Pyskata, humorzasta i nieco egoistyczna bohaterka pod wpływem różnych wydarzeń zaczęła się jednak zmieniać. Widać było, że cała przygoda pozwoliła jej uświadomić sobie kilka ważnych rzeczy. Jednocześnie nie stała się zupełnie inną osobą. Raczej nieco dojrzała emocjonalnie. Przemiana wewnętrzna tej postaci wyszła więc autorowi bardzo wiarygodnie.

Mamy tu też postać Śmierci, która niesamowicie mi się podobała. Była to jednocześnie postać wywołująca respekt i szacunek jak i ktoś, kto dodawał powieści humoru. Jej potyczki z rodzeństwem bywały przezabawne, a jej niezrozumienie dla podstawowych potrzeb dzieciaków niejednokrotnie stawało się przyczyną zabawnych sytuacji. 

Jeśli chodzi o akcje, to książka naprawdę nie pozwala się nudzić. Ciągle dzieje się coś nowego, a autor wykazał się olbrzymią wyobraźnią w tworzeniu przygód dla naszych bohaterów. Nie jest to też zdecydowanie nic banalnego ani szablonowego, co także działa na plus tejże powieści. Dodatkowo ani postacie ani my nie stoimy w miejscu. Podróżujemy po tym i innym świecie, poznajemy nowe postacie oraz zwiedzamy różne wymiary. Mało tego wszystko jest świetnie opisane i posiada swoje własne zasady funkcjonowania.




Jedyne co przeszkadzało mi w tej powieści to jej prosty język. Ponadto widać w tekście cechy typowe dla początkujących autorów. Na przykład bywało, że pisarz tłumaczył rzeczy zrozumiałe, najpewniej w obawie, że czytelnik nie do końca zrozumie coś, co chwile wcześniej zrobiły czy powiedziały postacie. Czasami też autor zaniedbywał opis przeżyć wewnętrznych postaci lub też opisywał je tak prosto, że nie umiałam wczuć się w sytuację bohatera. Mimo wszystko widać, że Forge ma talent i jeśli trochę popracuje nad swoim warsztatem, to na pewno uda mu się te mankamenty wyeliminować.

„Cmentarzysko” to dobra książka, którą czyta się bardzo szybko i z zaciekawieniem. Może nie jest idealna, ale mimo wszystko Forge odwalił kawał dobrej roboty i myślę, że może być z siebie dumny. Oczywiście zachęcam do sięgnięcia po ten tytuł i przeżycia magicznej przygody wraz ze Śmiercią i dwójką niesfornych dzieciaków!

Za możliwość przeczytania i patronowania książki dziękuję Wydawnictwu Kłobook.

2 komentarze:

  1. Zaciekawiłaś mnie tą recenzją :) muszę też powiedzieć, że bardzo fajne logo ma to wydawnictwo o nazwie już nie wspomnę ;P
    powieść zapowiada się bardzo ciekawie i możliwe, że kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie dla mnie... nie czuję "mięty" :P

    OdpowiedzUsuń