środa, 31 stycznia 2018

[42] [PATRONAT] "Signum Sanguinem. Geneza" - Evanna Shamrock





„Signum Sanguinem. Geneza” to już trzecia książka Evanny Shamrock, stanowiąca jednocześnie prequel cyklu. Można jednak czytać tę powieść niezależnie od reszty – tak właśnie postąpiłam ja i w niczym mi to nie przeszkadzało. O czym jest ta historia? Czy warto po nią sięgnąć? Zapraszam do przeczytania recenzji.

„Geneza” przedstawia czytelnikowi losy rodziny Zimmermannów – niezwykłej rodziny, której członkowie zostali wybrani do realizacji pewnej ważnej misji. Ich los został przeklęty i naznaczony tajemniczą przepowiednią. Andrzej i Aniela postanowili jednak zaufać Wszechmogącemu i podążyć wyznaczoną im drogą. Ich syn natomiast będzie musiał sprostać wydarzeniom, które mogłyby złamać niejednego człowieka. Czy uda im się wypełnić misje? Kim byli rodzice chłopaka zanim się poznali? Jakie tajemnice skrywa każdy z nich?

„Będzie takim potworem, jakiego ludzie chcieli ujrzeć, stwarzając go od podstaw z pomocą niechętnych spojrzeń, nienawistnych czynów i okropnych słów. Potworem, który uśmierci własnych stwórców.”

Książka podzielona jest na trzy części, przy czym każda przydzielona została do innej postaci. Na początku poznajemy wydarzenia z perspektywy Andrzeja, następnie Anieli, na końcu zaś Joaquina. Muszę przyznać, że taki podział okazał się bardzo korzystny, ponieważ czytelnik zyskał możliwość lepszego zapoznania się z cała historią. Dzięki dwóm pierwszym bohaterem poznajemy podstawy funkcjonowania świata wykreowanego przez autorkę, a także zaznajamiamy się z postaciami, które ta powołała do życia w swojej powieści. Możemy również dostrzec, na czym polega różnica między tymi złymi a tymi dobrymi i to od „środka”. Dzięki temu że Aniela i Andrzej należeli początkowo do różnych zgromadzeń, doskonale je poznajemy i orientujemy się, na czym dokładnie polegają działania każdego z nich. Natomiast część poświęcona Joaqinowi wprowadza nam do historii więcej akcji. Możemy obserwować losy chłopaka, który na swojej drodze spotyka wiele ciekawych postaci, a także doświadcza czasami naprawdę niebezpiecznych sytuacji. Szczerze mówiąc, najmniej z tych wszystkich części podobała mi się ta należąca do Anieli. Mało się w niej działo i miała bardzo opisowy charakter, przez co wszystko się dłużyło i mogło być momentami nużące. Później jednak bardzo szybko akcja ruszyła do przodu i tak mnie wciągnęła, że miałam problemy z oderwaniem się od książki.


„— Czego śmiecisz, gówniarzu? Jesteś bezużyteczny.
— Pewnie tak samo czuje się twój mózg — westchnął z politowaniem Joaquín Emil.”

Bohaterowie w „Genezie” są bardzo oryginalni. Wyróżniają się z tłumu, ale jednocześnie poznając ich, nie ma się wrażenia, że autorka na siłę starała się uczynić z nich kogoś niezwykłego. Ich inność wynika nie tylko z ich natury i wrodzonych cech, ale także z przeszłości danych postaci. Każde z nich dźwiga ze sobą własny bagaż doświadczeń, który sprawia, że odstają od reszty społeczeństwa. Przez to, co ich spotkało, nie potrafią dostosować się do standardów normalności wyznaczonych przez innych ludzi. Ponadto bardzo często czytając jakąś książkę mam wrażenie, że autorzy na siłę próbują unieszczęśliwić swoich bohaterów i zsyłają na nich same katastrofy. Joaquin co prawda nie miał lekkiego życia, ale wszystkie jego problemy wynikały z siebie i miały logiczne podłoże. To naprawdę mi się spodobało i sprawiło, że historia zyskała w moich oczach.

„— Jesteś idiotą… — zaczął Jojo, zdecydowanym ruchem chwytając Dexa za bluzę. — Jesteś idiotą, jeśli myślisz, że ja nie czułem się podobnie! — wrzasnął, potrząsając nim jak lalką.
Zdezorientowany Dex zerknął na wściekłego chłopaka, nic już nie rozumiejąc.

W „Genezie” mamy także nietypowy wątek miłosny. Części z Was pewnie się on nie spodoba, ale na pewno wielu też on przyciągnie. Mianowicie uczucie rozwija się tutaj między przedstawicielami tej samej płci – Joaquinem i Dexem. Mało jest autorów, którzy decydują się na poruszenie wątku LGBT na kartkach swoich powieści, przez co jest on pewnego rodzaju nowością w literaturze i sprawia, że dana historia wyróżnia się na tle innych. Przyznaje, że początkowo nieco się zdziwiłam takim obrotem sprawy, ale w zasadzie bardzo mi się ta para spodobała. Chłopcy idealnie do siebie pasowali i stanowili zgrany duet. Jednocześnie autorka ograniczyła opis fizycznej strony ich relacji do minimum, dzięki czemu czytelnik w żaden sposób nie poczuje się zniesmaczony.

Buntowniczy głos Jojo załamał się, on zaś zwolnił uchwyt, gapiąc się w ziemię.
— Idiotą, który przez cały ten czas był moim oparciem...”

To, co dodatkowo spodobało mi się w „Genezie” to fakt, że historia Joaquina nie jest tylko przyjemną historyjką o niezwykłym chłopcu. Niesie ona bowiem również kilka ważnych przesłań. Przede wszystkim pokazuje do czego może prowadzić nadmierna troska rodziców. Chłopak wychowywał się pod czujnym okiem Anieli i Andrzeja, którzy roztoczyli nad nim ochronny klosz. Z całych sił próbowali zapewnić mu bezpieczeństwo, ale miało to też negatywne skutki. Ich syn stał się aspołeczny, nie potrafił odnaleźć się w społeczeństwie. Ponadto odbiło się to również na jego zdolności odczuwania uczuć i okazywania ich. Co więcej chłopak już od najmłodszych lat tak bardzo chciał nie zawieść rodziców, że w jego sercu zaczął rodzić się strach przed ich gniewem. To prowadzi nas do kolejnego poruszonego w powieści problemu. Mianowicie synowi Zimmermannów od dzieciństwa zaczął towarzyszyć pewien głos. Należał on do Stracha. On pozwalał bohaterowi w pełni posługiwać się swoim darem, a także pakował go w wiele kłopotliwych sytuacji. To pokazuje, jak duży wpływ na człowieka i jego zachowanie ma uczucie przerażenia czy zagrożenia życia. Prezentuje do czego zdolny jest ktoś, kim targa ta emocja. Strach natomiast wzbudza nienawiść, a działanie pod jej wpływem może nieść ze sobą bardzo przykre konsekwencje.

„Nie był zabójcą. Walczył z tym, czego nie mogło znieść społeczeństwo. A społeczeństwo nie znosiło nieróbstwa, bezużytecznych osób, psujących wizerunek miasta. On nie zabijał, tylko pozbywał się balastu. To samo zrobił ze zdrajcą zgromadzenia. I postąpi tak z każdym, kto stanie mu na drodze. Nawet, jeśli tym kimś jest kobieta.”

Powieść Evanny Shamrock jest dopracowana i napisana bardzo starannie. Widać, że autorka miała pomysł oraz dokładny plan tego, co ma znaleźć się w jej powieści. Stworzyła niezwykłą historię, która wzbudza w czytelniku przeróżne emocje. Momentami bawi, innym razem wzbudza w nas złość czy smutek. „Geneza” to książka niebanalna, wciągająca i niepozwalająca się od siebie oderwać na bardzo długo!

Za możliwość przeczytania oraz patronowania książki dziękuję autorce.

10 komentarzy:

  1. Oo, zostałam zaciekawiona. Głównie ze względu na oryginalnych bohaterów. Nie przeszkadzają mi też związki homoseksualne, więc myślę, że przypadłby mi do gustu wątek romantyczny. Lubię gdy autorzy starannie przemyślą swoją książkę i dzięki temu tworzą coś niezwykłego :)
    Pozdrawiam,
    Od książki strony

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję patronatu! Jestem ciekawa tej książki i to bardzo :)

    Pozdrawiam,
    toukie z http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/ 💕

    OdpowiedzUsuń
  3. Fabuła prezentuje się kusząco :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, fajnie, że pisarze mają coraz więcej odwagi i zaczynają dostrzegać, że na świecie też jest społeczność lgbt :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam wcześniej ani o autorce, ani o książce, ale muszę przyznać, że Twoja recenzja naprawdę mnie zaintrygowała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę! Też wcześniej o niej nie słyszałam, ale już niedługo będę mogła poznać jej wcześniejsze książki z czego bardzo się cieszę :)

      Usuń