„Legendy i latte” to bardzo przyjemna powieść, która daje poczucie komfortu przy czytaniu. Zaliczana jest do nowego podgatunku fantastyki nazywanego cozy fantasy. Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale poszperałam trochę w odmętach Internetu i muszę powiedzieć, że to coś fantastycznego! Omawiana przeze mnie powieść idealnie wpasowuje się w ten podgatunek i jego wielbiciele na pewno będą zachwyceni!
Travis Baldree
ma niesamowity dar snucia opowieści. To ten typ pisarza, który potrafi opisać
proces parzenia herbaty w taki sposób, że czytelnik będzie czytał o nim z
zaciekawieniem. Ostatnimi czasy rzadko trafiają mi się książki, których autorzy
by to potrafili, dlatego jestem po prostu oczarowana. Jego styl totalnie do
mnie przemówił i z przyjemnością sięgnęłabym po kolejną jego powieść.
„Legendy i
latte” obalają stereotypy. Sukkuby, elfy, orki, gobliny, magowie czy zwierzołaka
są typowymi dla fantastyki postaciami. Zazwyczaj są przedstawiani jako podstępne
demony, wielcy wojownicy czy bezmyślne potwory. Tutaj jednak nie ma miejsca na
szablonowość. Sukkub nie chce pożreć niczyjej duszy, a jedynie szuka pracy jako
kelnerka, orczyca nie jest bezmyślnym wielkoludem, a inteligentną właścicielką
nowopowstałej kawiarni. Mag nie jest wielkim czarodziejem, ale zaledwie
studentem, który prowadzi żmudne badania. Takie odwrócenie ról niesamowicie mi
się podobało. Bardzo polubiłam wszystkich bohaterów i z zaciekawieniem czytałam
o ich codziennych przygodach.
Mamy tutaj również
reprezentację LGBT. Romans między orczycą i sukkubem jest bardzo subtelny.
Uczucie między nimi rodzi się powoli, zabarwione jest niepewnością. To było po
prostu urocze, kiedy obie kobiety próbowały zrozumieć, co tak naprawdę je
łączy. Ich przyjaźń ewoluowała bardzo stopniowo w coś więcej i było to naprawdę
czarujące.
Jeśli szukacie
fantastyki pełnej bitew, wariackich przygód i intryg, to niestety nie jest to
powieść dla Was. Natomiast jeśli potrzebujecie opowieści, która otuli Was niczym kocyk i pozwoli odpocząć po ciężkim dniu albo wymagającej serii – ta pozycja
sprawdzi się idealnie.
Za książkę dziękuję
Wydawnictwu Insignis.
Sara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz