„Waleczny” to już czwarty tom cyklu „Zaginiona flota” Jacka Campbella. Seria ta okazała się jedną z najlepszych, jakie odkryłam w minionym roku. Z niecierpliwością czekałam na kolejne części. Niestety nie mogłam od razu zabrać się za ich czytanie i dopiero teraz znalazłam dla nich czas. Czwartą część przygód Black Jacka pochłonęłam jednak bardzo szybko, mimo objętości i dziś przychodzę, by Wam o niej opowiedzieć.
Flota Sojuszu przedziera się przez światy Syndykatu. Jak dotąd ocalały po stuletniej hibernacji legendarny dowódca doskonale radzi sobie w potyczkach z wrogiem, wygrywając jedną po drugiej. W sercach nieprzyjaciół zaczyna rodzić się nie tylko strach, ale i mimowolny szacunek. Za to oficerowie floty zamiast cieszyć się ze zwycięstw, zazdroszczą Geary’emu zimnej krwi i geniuszu wojennego. Ponadto coraz więcej z nich obawia się, że ich głównodowodzący postradał rozum i podejmuje zbyt wielkie ryzyko. Nie dostrzegają, że tylko dzięki szaleńczym pomysłom Black Jacka jeszcze żyją. Geary musi więc mierzyć się nie tylko z siłami wroga, ale także ze spiskiem, jaki zawiązał się w jego szeregach i przybiera na sile. Czy mężczyźnie uda się utrzymać swoją pozycję i jedność floty?
Muszę
przyznać, że początek książki wydał mi się schematyczny. Zaczynałam sądzić, że
autor popadł w rutynę i zacznie powielać wzorce, jakie zaprezentował w
poprzednich częściach i nie da od siebie nic więcej. Na szczęście po
kilkudziesięciu stronach to się zmienia i ponownie mogłam wsiąknąć w lekturę i
cieszyć się zarówno dobrze poprowadzoną akcją, jak i ciekawą fabułą. Co więcej,
powoli zawiązują się nowe spiski i intrygi, co dodatkowo mnie intrygowało.
Uwielbiam motyw zdrady w tego typu książkach, bo może ona w bardzo ciekawym
kierunku poprowadzić całą historię. Campbell postanowił go wykorzystać i jak na
razie świetnie go prowadzi, pokazując, jakie skutki dla danej społeczności może
mieć egoizm jednostki.
Geary nie traci
ani trochę w moich oczach. Nadal szalenie lubię tę postać. Uwielbiam
obserwować, jak radzi sobie z problemami i nowymi sytuacjami, przed którymi
stawia go życie. Zachowuje przy tym zimną krew i bystry umysł, co wcale nie
jest takie łatwe. Jednocześnie nie odniosłam wrażenia, że Campbell robi z niego
niezwyciężonego herosa. Geary ma także typowo ludzkie odruchy, a stres wywiera
na nim ogromny wpływ, dzięki czemu postać wydaje się niesamowicie realna. Jego
wszystkie sukcesy są w pełni uzasadnione i zasłużone.
W tym tomie
widzimy także inną stronę głównodowodzącego. Wartości, którym hołduje, nie
pozwalają mu być bezlitosnym nawet wobec wrogich planet. Jeżeli chodzi o
ludność cywilną, bohater nie przechodzi obok niej obojętnie. Pokazuje to
czytelnikowi, jakim człowiekiem jest Geary. Co więcej, dość mocno obrazuje to
różnicę między zachowaniem dawnych a obecnych pokoleń. Te drugie zapewne potraktowaliby
cywili jak żołnierzy, czyli jak wrogów. Black Jack dostrzega w nich ludzi,
którzy tak jak jego planeta ponoszą konsekwencje wojny.
„Waleczny” to
kolejny dobrze napisany tom cyklu, który czytałam z niekłamaną przyjemnością. Cieszę
się, że skończyłam go w momencie, kiedy wydane zostały dwie następne części, bo
zakończył się dość intrygująco i czuję potrzebę natychmiastowego sięgnięcia po
kontynuację. Mam nadzieję, że i Wy skusicie się na kolejne tomy cyklu, a jeśli
go jeszcze nie znacie, to gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po niego,
szczególnie jeśli lubicie ten gatunek.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów.
Sara
Nie znam tego cyklu, ale zdecydowanie nie odnalazła bym się w jego lekturze.
OdpowiedzUsuńNie znam cyklu, ale zaciekawiłeś mnie. Dawno nie czytałam książki utrzymanej w tego typu klimacie. Chyba czas to zmienić :D
OdpowiedzUsuńRównież nie znam tego cyklu, ale nie mówię ostatecznie nie. Dobra fantastyka zawsze w cenie. Pozdrawiam u końca mroźnego weekendu :)
OdpowiedzUsuńNie moja bajka, raczej nigdy nie trafi w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam