czwartek, 2 lipca 2020

[237] ‘’Mąż zastępczy” – Joanna M. Chmielewska




Ostatnio chyba trochę bardziej otworzyłam się na literaturę obyczajową oraz piękną i zaczynam odkrywać jej zasady. Do tej pory nie miałam szczęścia do tego gatunku, ale aktualnie mogę śmiało przyznać, że trafiam na same dobre powieści, które są ciekawe i jednocześnie bardzo uspokajające i wyciszające. To również szansa na poznanie twórczości wielu polskich autorek, które do tej pory pomijałam, chociaż czytałam wiele pozytywnych opinii o ich książkach. Możecie się więc z mojej strony spodziewać większej ilości recenzji literatury obyczajowej oraz pięknej!


Piotr przez sąsiadów jest postrzegany jako ,,złota rączka”, a on bardzo chętnie im pomaga w potrzebie. Gdy jego żona postanawia się wyprowadzić i zacząć nowe życie u boku szefa Piotra, ten załamuje się i tkwi długi czas w martwym punkcie szukając nowej pracy. Postanawia jednak wziąć się w garść i otwiera firmę świadczącą usługi dotyczące drobnych napraw, męskich prac domowych i innych zadań. Nazywa się ,,mężem zastępczym”, co okazuje się naprawdę dobrym wyborem, a praca bardzo szybko zaczyna sprawiać mu satysfakcję. Ciągle jednak ma nadzieję, że Karolina do niego wróci, zwłaszcza widząc, jak dobrze sobie radzi.

Tytuł tej książki z pewnością brzmi intrygująco, zupełnie jak jej opis. Po przeczytaniu pomyślałam sobie, że autorka ciekawie to sobie wymyśliła. Z pewnością zdawała sobie sprawę, że pisząc książkę ,,Mąż zastępczy”, można na różne sposoby interpretować ten tytuł, a bardzo dużo osób zostanie skutecznie zaintrygowanych. W treści zawarła moment, gdy Piotr wpada na pomysł założenia firmy i zaczyna obmyślać przeróżne kwestie organizacyjne. Uważa, że nazwa ,,Mąż zastępczy” jest idealna, chwytliwa i na pewno okaże się strzałem w dziesiątkę. Cóż, jak widać w obu przypadkach te dwa zestawione ze sobą słowa okazały się dobrym wyborem.

Fabuła jest naprawdę ciekawa i podoba mi się koncepcja autorki. Z jednej strony czytelnik ma wrażenie, że całość tej powieści to będą opowieści związane z wizytami u klientów i tak jest, ale mimo wszystko, pojawia się drugie dno. W życiu Piotra zaczyna się układać, ale do rozwiązania jest jeszcze sprawa jego małżeństwa, tajemniczych telefonów czy dziewczyny z dzieciństwa. To wszystko może wypaść nam z pamięci podczas czytania o przygodach związanych z nietypowymi zleceniami, ale autorka wraca systematycznie do tych wątków i powoli je rozwija. Dzięki temu całość jest znacznie ciekawsza, bardziej wciągająca i pojawia się element tajemnicy, który przywiązuje do lektury.


Autorka za pomocą klientów Piotra, pokazała różne typy ludzi i to mi się naprawdę podoba. Każdemu poświęca kilka stron, opisuje cechy charakteru i inne ważne elementy. Prowadzi świetną analizę, która z pewnością ma swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Jej bohaterowie są zwykli, ale każdy na swój sposób jest również wyjątkowy i unikatowy. Mi bardzo spodobała się postać starszej pani, która wzywała Piotra, aby ściągał z drzewa jej kota. W pewnym sensie utożsamiłam się z nią, chociaż nie mam kota i nie potrzebuję pomocy w codziennych czynnościach. Po prostu poczułam z nią niewytłumaczalną więź.

Oczywiście nie myślcie sobie, że powieść ta jest do bólu poważna, opisująca pasmo cierpienia w przeróżnych wymiarach i tak dalej. Jest wręcz odwrotnie. Autorka wprowadza wiele elementów humorystycznych, niektórzy bohaterowie wręcz kipią entuzjazmem, co skutkuje tym, że czytelnik po prostu zaczyna się śmiać. Pewne zlecenia, które otrzymywał Piotr, były przezabawne, ale też sporo osób wprowadzało ten pierwiastek radości, nawet w przypadku, gdy ich sytuacje życiowe absolutnie nie były komfortowe. Oni mimo to potrafili doszukać się pozytywów w małych rzeczach i to na pewno jest rzecz, którą warto naśladować, nawet gdy jest to ciężkie do wykonania.

Książka ta jest po prostu życiowa i autorka za pomocą różnych bohaterów opisuje sytuacje, które mogą przydarzyć się każdemu z nas. Jednocześnie stara się, aby czytelnik ciągle był zaintrygowany, pokazuje przeróżne emocje i czasem jest smutno, a czasem bardzo wesoło. Zgrabnie ubiera myśli w słowa i to również jest wielką zaletą, bo dzięki temu całość jest tak bardzo wciągająca, poruszająca i intrygująca!

,,Mąż zastępczy”, to powieść, która mnie mile zaskoczyła i cieszę się, że na nią trafiłam. Jest to książka, która porusza przeróżne tematy, jej bohaterowie są różnorodni, a ich historie inspirują do zmian. Mam nadzieję, że zaufacie mojej opinii i dacie szansę tej pozycji, bo jest tego warta i fani tego typu literatury bez wątpienia nie zawiodą się na niej!



Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu MG

Patrycja

13 komentarzy:

  1. Myślę, że w wolnej chwili mogłabym przeczytać tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przecztam, gdy tylko będzie taka okazja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ochotę na coś zabawnego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka w takim razie powinna być dobrym wyborem ;)

      Usuń
  4. A ja z kolei literaturę obyczajową lubię bardzo, ale z polskimi autorami (zwłaszcza tymi od prozy najnowszej) mam nie lada problem. W ostatnich latach zafundowali mi kilka dość solidnych rozczarowań, co poskutkowało tym, że stałam się nieufna wobec wszystkich "jak leci". Próbuję oswajać tę traumę i leczyć się z niej, ale robię to bardzo powoli i ostrożnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie i wiele lat omijałam obyczajówki szerokim łukiem, ale powoli zmieniam nastawienie ;)

      Usuń
  5. Ja kiedyś dużo czytałam obyczajówek, teraz trudno mi znaleźć coś, co mi się spodoba :) Tę książkę czytałam kilka lat temu i dobrze ją wspominam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zdarza mi się trafiać na kiepskie obyczajówki, ale teraz mam zaufanych autorów i staram się wybierać lektury adekwatnie do swoich zainteresowań! ;)

      Usuń
  6. Ciekawą propozycję czytelniczą przedstawiasz, zapowiada się nader interesująco, i choć rzadko sięgam po powieści obyczajowa, tak ta zaczyna mnie do siebie przekonywać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że moja recenzja cię przekonuje ;)

      Usuń
  7. Cieszę się, że coraz częściej dajesz szansę rodzimym autorom. Co jak co, ale oni też mają wiele smakowitości do zaoferowania, co właśnie zauważasz. ;)
    A co do książki, to przyznam, że „mąż zastępczy” brzmi dwuznacznie, jednakże dzięki Twojej recenzji wiem, jak to właściwie wygląda z naszym bohaterem i co tak właściwie jest tutaj oferowane. No i obawiałam się później samych smutnych scenerii, snucia się z kąta w kąt, bo żona, bo zdrada, bo miłość, a tutaj humorystyczne wstawki. Już mi się to podoba!

    OdpowiedzUsuń