„Scarlet”
to drugi tom „Sagi księżycowej”, na który już od miesięcy czekałam z
utęsknieniem. Pierwsza część – „Cinder” – po prostu mnie w sobie rozkochała i
na długo nie pozwoliła o sobie zapomnieć, tak więc moja radość była nie do
opisania, kiedy dostałam jej kontynuację i to przed oficjalną premierą! Co tam
matura? Natychmiast rzuciłam się na nową zdobycz i zamknęłam w pokoju na cały
dzień. Czy czuję się usatysfakcjonowana lekturą? Dowiecie się tego z tejże
recenzji!
„Nie dlatego jestem głupkiem, że próbuję cię chronić[...]. Jestem głupkiem, bo prawie uwierzyłem w to, że może to cokolwiek zmienić.”
Scarlet
została wychowana przez babcię i wraz z nią prowadziła gospodarstwo rolne. Tak
było jednak tylko do czasu, kiedy nagle kobieta zniknęła i wszyscy stracili z
nią kontakt na ponad dwa tygodnie. Przerażona dziewczyna postanowiła zgłosić
zaginięcie starszej pani, ale według funkcjonariuszy prawa nie było ku temu żadnych
przesłanek i jej wniosek został odrzucony. Jednak kiedy pojawiają się nowe
okoliczności, dziewczyna nie ma zamiaru czekać i bierze sprawy w swoje ręce. Wraz
z tajemniczym Wilkiem wyrusza na poszukiwania babci i przy okazji wplątuje się
w intrygę nie z tego świata.
Natomiast
Cinder w tym samym czasie zajęta jest ucieczką z więzienia i ukrywaniem się.
Niespodziewanie w niedoli towarzyszy jej były kadet amerykańskiego lotnictwa i
złodziej, któremu pomogła wydostać się z więzienia. Losy obu dziewczyn w końcu
się krzyżują, a księżycowa księżniczka musi podjąć decyzję, co robić dalej:
ukryć się w jakimś bezpiecznym miejscu czy podjąć walkę z Levaną, na którą
wszyscy liczą.
„Ilu ludzi pomagało ją ratować i chronić? Ilu ludz
trzymało w tajemnicy jej sekret? Ilu ryzykowało własne życie w przekonaniu, że
jej warte jest więcej?”
Muszę przyznać, że myślałam, iż druga część będzie należeć tylko i wyłącznie do Scarlet, a Cinder pojawi się dopiero, gdy te się spotkają. Nieco mnie to martwiło, bo zdążyłam polubić mechaniczkę cyborga. Na szczęście pomyliłam się. Cinder może nie było aż tak dużo jak drugiej nastolatki, ale stanowiła równoważną do niej postać. Prócz tego fragmentarycznie pojawiał się także cesarz Kai, co po prostu wprawiło mnie w zachwyt. Prócz nich poznajemy jeszcze kilku innych bohaterów, niesamowicie ciekawych i oryginalnych. Kreacja wszystkich jest szczerze mówiąc lepsza niż w pierwszej części. Postacie są wyraziste i odróżniają się na tle innych. Na przykład Wilk – tajemniczy młodzieniec, który wydaje się nieśmiały i płochy, ale jednocześnie ktoś, kto szybko stał się królem ringu. Chłopak wydaje się po prostu uroczy, ale jak się później okazuje… pozory mogą mylić. Thorne, niespodziewany towarzysz Cinder, również zasługuje na uwagę. Facet jest naprawdę cudowny. Został wykreowany na kogoś mało bystrego oraz strasznie gadatliwego, ale jednocześnie bezpośredniego i potrafiącego wyplątać się z każdej sytuacji. Tego człowieka po prostu nie da się nie polubić, choć momentami bywa dla Cinder męczący. Sama Cinder nieco mnie zawiodła, ale jednocześnie spodobała. Autorka bowiem nie uczyniła z niej herosa, który da się pociąć za słuszną sprawę. Księżniczka ma zaledwie szesnaście lat i jest przerażona tym, czego się od niej oczekuje. Jedyne czego zawsze pragnęła to wolności, a nagle dowiaduje się, że jej życie zostało zaplanowane, a obcy ludzie szukają jej, bo chcą wykorzystać ją do obalenia złej królowej. Trudno się więc dziwić, że nastolatka nie rzuca się z uśmiechem na ustach na pożarcie rekinom, tylko dlatego że tak trzeba. Na początku miałam jej za złe egoizm, ale w sumie jest on zrozumiały. Taka reakcja jedynie sprawie więc, że postać Cinder nabiera na autentyczności i nie zasila szeregów schematycznych nieustraszonych młodocianych superbohaterów.
„Wiem, wiem, wydaje się trochę... - zrobił zeza i
zakręcił palcem koło ucha - ale po jakimś czasie człowiek uznaje, że to nawet
urocze.”
Muszę
przyznać, że początkowo nie mogłam przyzwyczaić się do Scarlet. Wyczekiwałam z
utęsknieniem fragmentów poświęconych Cinder i to ich byłam bardziej ciekawa.
Wynika to jednak z tego, że z reguły przywiązuje się do bohaterów i trudno mi
się pogodzić z tym, że mam ich mniej niż poprzednio. Jednak w pewnym momencie
złapałam się na tym, iż mam ochotę przerzucić kilka stron mówiących o losach Cinder,
by poznać dalszy ciąg przygód Scarlet. W końcu doszło do tego, że sama nie
wiedziałam, którą dziewczynę wolę i miałam mętlik w głowię. Strach pomyśleć
więc, co będzie przy czwartej części, gdzie prawdopodobnie będą aż cztery
bohaterki!
Fabuła
w drugiej części staje się jeszcze bardziej rozbudowane i intrygująca w
porównaniu do poprzedniego tomu. Autorka zaczyna mamić czytelnika, zdobywa jego
zaufanie, a potem go oszukuje nagłym zwrotem akcji. W swoją historię wplątuje
bowiem niejedną intrygę, a rozwiązanie pierwszej tajemnicy ujawnia istnienie
kolejnych. Czytelnik naprawdę zaczyna się więc zastanawiać, komu bohaterka
powinna ufać, a komu nie. Wszystko ma bowiem swoje drugie dno, przez co powieść
staje się o wiele bardziej rozwinięta. Poza tym ciągle coś się dzieje, więc
fani szybkiej akcji znajdą tu coś dla siebie. Dużym plusem powieści jest też
to, ze jest nieprzewidywalna. Kiedy już wydaje się nam, ze odgadliśmy co się później
stania, autorka nas zaskakuje. Kolejnym przejawem jej manipulacji czytelnikiem
jest też to, że w historii pojawiają się początkowo rzeczy mogące wydawać się
bezsensowne. Później jednak okazuje się, że wszystko ma sens i do tego ogromne
znaczenie! Taki zabieg tutaj jest co prawda delikatny, ale cieszę się, że się
pojawił, bo należy do jednych z moich ulubionych.
Uwielbiam
twórczość Marissy Meyer i nie mam pojęcia, jakim cudem uda mi się doczekać
premiery kolejnej części, o której nawet się jeszcze nie mówi. Takie wspaniałe serie
powinno się wypuszczać od razu, a nie dręczyć czytelnika oczekiwaniem. Niestety
tylko ono mi pozostało. Mi i wszystkim, którzy tak jak ja pokochali ten cykl.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.
PREMIERA: 18 KWIETNIA
Wielbiciele gatunku będą zachwyceni.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ^^
UsuńUwielbiam fantastykę i z przyjemnością sięgnę po tę książkę. Od dawna mam wielką ochotę na nią, a nowe wydanie jeszcze bardziej mnie zachęca! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com
O tak nowe wydanie jest cudowne ^^
UsuńNiestety nie czytałam Cinder, bo zuepłnie mnie do tej ksiązki nie ciągnęło, jednak zbliżają się wakacje, wieć kto wie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
O tak! Wakacje warto wykorzystać na przeczytanie tej serii ^^
UsuńPrzeczytałam tylko końcówkę recenzji,bo książka właśnie do mnie dotarła i nie chce sobie psuć frajdy :-) Podobnie jak Ciebie, pierwszy tom mnie całkowicie oczarował i wiem, że "Scarlet" również mnie zachwyci :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie przyjemnej lektury!
UsuńTwoja recenzja zachęca do sięgnięcia po tę serię. Mam ją w planach, ale teraz kusi mnie jeszcze bardziej. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się! Mam nadzieję, że Ci sję spodoba :)
UsuńUwielbiam fantastykę, a blog jest genialny, pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części, ale mam na uwadze serię :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Mam więc nadzieję, że szybko wpadnie Ci w ręce ^^
UsuńSwego czasu czytałam "Cinder" i choć to powieść młodzieżowa, muszę przyznać, że mi się spodobała;)
OdpowiedzUsuńJa lubię od czasu do czasu powieści młodzieżowe, ale w niedużej ilości :D
UsuńFantastyka to niekoniecznie mój gatunek, ale coraz bardziej skłonna jestem dać tej serii szansę :)
OdpowiedzUsuńWarto zaryzykować! Nuż się spodoba :D Szczególnie, że tu w sumie magii nie ma, raczej wszystko wytłumaczone naukowo :D
UsuńTo dobrze, że ostatecznie wszystko nabiera sensu. Znaczy się, autorka wiedziała co robi :) Całą serię mam w planach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodoba ^^
Usuń