niedziela, 1 kwietnia 2018

[54] "Signum Sanguinem. Światło" - Evanna Shamrock




„Światło” to drugi tom serii pod tytułem „Signum Sanguinem”, której autorką jest Evanna Shamrock. Pisarka po raz kolejny postanowiła zabrać nas do pełnego mroku i tajemnic Auditium, gdzie sprawa zniknięć ludzi jeszcze nie została wyjaśniona. Czy powrót do świata Naznaczonych był przyjemny? A może tym razem pióro Evanny Shamrock nie przypadło mi do gustu, a książka nie spełniła moich oczekiwań?

W zakładzie karnym w Auditium ginie Andrzej Zimmermann. Badający tę sprawę skłaniają się ku temu, by uznać jego śmierć za samobójstwo, jednak więzienny psycholog ma przeczucie, że coś tutaj nie gra. Na własną rękę podejmuje się śledztwa, które może okazać się dla niego zgubne. Natomiast Naznaczeni zaczynają borykać się z problemami, które osłabiają więź między nimi. Zniknięcie Jojo i odejście jednego z członków, a także skrywane uczucia to tylko niektóre z nich. Czy uda im się wypełnić swoje przeznaczenie i odnaleźć Zagubionych, kiedy ich relacja jest tak bardzo niepewna? Co będą musieli poświęcić, by mieć szansę wygrać ze złem? Czy Jojo żyje, a jeśli tak, to gdzie jest? Co było powodem śmierci Zimmermanna?

Na początek wszystkich czytelników, którzy nie widzieli recenzji pierwszego tomu serii odsyłam pod ten link („Signum Sanguinem. Mrok – Revamped”). Zachęcam także do zapoznania się z moją opinią dotyczącą trzeciej części; można ją znaleźć tutaj: „Signum Sanguinem. Geneza”.

„Zawsze płaczemy za tym, czego nie mamy i za tym, co straciliśmy. Dziwne, prawda? Ale wiedz też, że wciąż pojawiają się nowi ludzie, którymi trzeba się zająć… Których trzeba pokochać. Jesteś w stanie przelać uczucia na kogoś, kto jeszcze ich nie otrzymał?”

Sięgając po „Światło”, myślałam, a wręcz byłam pewna, że dostanę coś na poziomie dwóch poprzednich tomów, które czytałam. Tak się jednak nie stało. Okazało się bowiem, że druga część serii jest… po prostu genialna! Zdecydowanie przerosła moje oczekiwania, przez co wręcz nie mogłam się od tej książki oderwać. Co prawda ciężko było mi się wdrożyć w historię przez pierwsze kilkanaście stron, ale winą za to obarczam warunki, w jakich zmuszona byłam je czytać. Kiedy te się zmieniły, po prostu utonęłam w historii.

„Idź być głosem swojego boga. On daje ci wybór, nawet jeśli na to nie zasługujesz. Zresztą... Życie i śmierć to tylko punkt widzenia...”

W „Świetle” znalazłam wszystko to, co podobało mi się w „Mroku” i „Genezie”. Po pierwsze bardzo bogaty profil psychologiczny postaci, czyli coś co po prostu uwielbiam. Bohaterowie są genialnie wykreowani, a ich psychika ma ogromny wpływ na ich losy, decyzje czy zachowanie. Nic nie dzieje się od tak, wszystko ma znaczenia i to podobało mi się ogromnie. Po drugie autorka nadal utrzymała w swojej powieści atmosferę tajemniczości, dzięki czemu trzyma czytelnika w napięciu prawie do samego końca. Ciągle pojawiają się nowe poszlaki i pytania, przez co historia nigdy nie staje w miejscu. Po trzecie nadal mamy do czynienia z wielogatunkowością książki, chociaż to powoli się zmienia, o czym jeszcze później wspomnę. Po czwarte – delikatny wątek miłosny, który się rozwinął, ale nadal pozostaje w tle wydarzeń i nie jest najważniejszy w historii.

W „Świetle” pojawia się jednak coś więcej niż to, co znałam z wcześniej czytanych tomów. Na przykład aura tajemniczości nieco przeszkadzała mi w pierwszym tomie, bo nie należę do cierpliwych czytelników. Tu ona się utrzymała, ale jednocześnie dostaliśmy także odpowiedzi na nurtujące nas i bohaterów pytania, a cała akcja została doskonale rozwiązana. Nie ma tu też charakterystycznego dla pierwszej części chaosu w opowieści. Wszystko jest w miarę uporządkowane. Nadal jednak polecam zacząć przygodę z tą serią od „Genezy”, a dopiero wziąć się za „Mrok” i „Światło”. Ja tak zrobiłam i myślę, że dzięki temu miałam dużo więcej przyjemności z lektury, bo wszystko stało się bardziej klarowne. Oczywiście ci wykazujący się cierpliwością mogą spokojnie czytać książki według numeracji tomów.

„Być człowiekiem to znaczy czuć coś, radość albo ból. Czujesz cokolwiek? Czy jesteś tylko maszyną, która nigdy nie zasypia i nie umie okazać emocji?”

Wspomniałam, że seria cechuje się wielogatunkowością. Pierwsza i trzecia część posiadała między innymi wiele elementów obyczajówki, powieści młodzieżowej, przygodowej, fantasy czy kryminału. Tutaj wszystko bardziej się krystalizuje i historia zaczyna zmierzać bardziej ku dwóm ostatnim z wymienionych gatunków. Do tego dochodzi nutka opowieści grozy. To było zdecydowanie coś, co mi się spodobało.

Kolejną bardziej rozwiniętą rzeczą w „Świetle” jest walka dobra ze złem. Jest ona jakby dwutorowa, gdyż z jednej strony bohaterowie mają konkretnego, „zewnętrznego”  wroga – Demona Śmierci, którego muszą pokonać, z drugiej jednak bitwa toczy się także w nich samych. Postacie muszą pokonać swoje wewnętrzne demony, niedoskonałości, by być w stanie wypełnić powierzone im zadanie. Tak więc są zmuszeni stawić czoła własnym lękom, poczuciu osamotnienia, egoizmowi, strachowi czy pysze.  Konflikt wewnętrzny postaci był już co prawda lekko zarysowany wcześniej, jednak tutaj wysuwa się on na pierwsze miejsce i jest jednym z czynników determinującym akcję. To zdecydowanie jeden z największych atutów powieści, który po prostu mnie oczarował.

„Wszystko, czego dotknie prawdziwa miłość, staje się nieśmiertelne.”

Poznajemy też lepiej bohaterów, którym wcześniej mało zostało poświęcone uwagi. Przede wszystkim mam tu na myśli Maxa i Aggie. W tym tomie bowiem dowiadujemy się co nieco o ich przeszłości, rodzinie, stosunku do siebie samych. Dzięki temu lepiej ich poznajemy i rozumiemy ich postępowanie. Obserwujemy także zmiany zachodzące w Eliaszu po śmierci jego ukochanej babci. Chłopak ewidentnie nie radzi sobie ze stratą bliskiej mu osoby, jest zagubiony i przygnębiony, co odbija się na innych. Dostajemy też nieco więcej informacji na temat Kamila. Poznajemy powód, dla którego chłopak już się nie uśmiecha, uzyskujemy szansę odkrycia jego przeszłości, która odcisnęła na nim piętno. To czego mi w „Świetle” brakowało to Jojo. Chłopak cały czas był obecny jako główny bohater, ale jednocześnie stał się także postacią drugoplanową, „przyczajoną”.  W zamian jednak pojawia się nowa, cudowna osoba, do której zapałałam niebywałą sympatią. Mowa mianowicie o Oliverze Acrisie – psychologu więziennym, podejmującym na własną rękę śledztwo dotyczące Zimmermanna. Ta postać również została doskonale wykreowana. Tak jak inni posiada własną przeszłość, której skutki widoczne są także w teraźniejszości. Jest to mężczyzna odważny, bystry, o wielu twarzach. Nie ocenia skazańców, zawsze natomiast stara się ich wysłuchać i pomóc tym, którym może. Sama nie wiem, co jest w tym bohaterze takiego wyjątkowego, ale naprawdę go polubiłam.

„Ludzie też są jak płomienie. Wystarczy lekki podmuch wiatru i już gasną.”

Gorąco polecam Wam kolejny tom serii „Signum Sanguinem” z nadzieją, że i Wam przypadnie do gustu. Nie jest to powieść płytka, zawiera bowiem wiele prawd oraz wartości, które warto znać i pielęgnować. Do tego akcja nie dłuży się, należy raczej do tych wartkich, w których ciągle coś się dzieje. Kreacja bohaterów również stoi na wysokim poziomie i jest niewątpliwie jednym z największych plusów książki. Mam nadzieję, ze czujecie się zachęceni moimi słowami i dacie szansę twórczości Evanny Shemrock.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce.

32 komentarze:

  1. Ciekawa refleksja na temat książki jednak chyba nie przekonam się do tej książki :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej serii, ale jakoś mnie nie kusi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Za fantastyką nie przepadam, ale kryminały uwielbiam, więc nie mówię tej serii nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, zobaczymy, może kiedyś ;) Tyle książek do przeczytania, a lista wciąż się poszerza.
    Pozdrawiam,
    Od książki strony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam ten ból :( Nie starczy życia, by wszystko przeczytać, co się chce ;(

      Usuń
  5. Zaciekawiłaś mnie i to bardzo. Uwielbiam połączenie fantastyki z kryminałem. Z przyjemnością po nią sięgnę ( jak rozumiem jest to trylogia ) :)
    Pozdrawiam Cię cieplutko,
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to to na razie są 2 części głównej histori, 3 tom to prequem serii, a niedługo będzie czwarty, opowiadający o dalszych losach Naznaczonych i ich życiu. Na razie autorka pisze na ten temat bloga ;)

      Usuń
  6. Chętnie przeczytałbym pierwszy tom ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka mega przyciąga! Będę musiała nadrobić zaległości! Koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A minokładka tak średnio się podoba :P Trochę za blada :D

      Usuń
  8. Dwie poprzednie części mam jeszcze do nadrobienia, ale seria zapowiada się naprawdę ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, więc dzięki za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem pewna czy to historia dla mnie, poza tym nie chcę zaczynać żadnej nowej serii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się zmuszać, ale seria jest krótka, więc dużo czasu nie zajmnie ;)

      Usuń
  11. Brzmi naprawdę ciekawie :O tylko najpierw muszę zapoznać się z poprzednimi tomami!
    http://teczowabiblioteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam tej serii, ale chętnie poznam po tak zachęcającej recenzji:)

    OdpowiedzUsuń
  13. O serii nie słyszałam, a książka mnie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Pierwszy raz słyszę, ale wydaje się ciekawe. :)
    Pozdrawiam, Alice

    OdpowiedzUsuń
  15. A mnie jakoś ta mieszanka gatunkowa do końca nie przekonuje...

    OdpowiedzUsuń
  16. Recenzja kusząca tylko gdzie znaleźć czas na wszystkie ciekawe książki ;)

    OdpowiedzUsuń