wtorek, 17 kwietnia 2018

[57][PRZEDPREMIEROWO] "Scarlet" - Merissa Meyer




„Scarlet” to drugi tom „Sagi księżycowej”, na który już od miesięcy czekałam z utęsknieniem. Pierwsza część – „Cinder” – po prostu mnie w sobie rozkochała i na długo nie pozwoliła o sobie zapomnieć, tak więc moja radość była nie do opisania, kiedy dostałam jej kontynuację i to przed oficjalną premierą! Co tam matura? Natychmiast rzuciłam się na nową zdobycz i zamknęłam w pokoju na cały dzień. Czy czuję się usatysfakcjonowana lekturą? Dowiecie się tego z tejże recenzji!

„Nie dlatego jestem głupkiem, że próbuję cię chronić[...]. Jestem głupkiem, bo prawie uwierzyłem w to, że może to cokolwiek zmienić.”

Scarlet została wychowana przez babcię i wraz z nią prowadziła gospodarstwo rolne. Tak było jednak tylko do czasu, kiedy nagle kobieta zniknęła i wszyscy stracili z nią kontakt na ponad dwa tygodnie. Przerażona dziewczyna postanowiła zgłosić zaginięcie starszej pani, ale według funkcjonariuszy prawa nie było ku temu żadnych przesłanek i jej wniosek został odrzucony. Jednak kiedy pojawiają się nowe okoliczności, dziewczyna nie ma zamiaru czekać i bierze sprawy w swoje ręce. Wraz z tajemniczym Wilkiem wyrusza na poszukiwania babci i przy okazji wplątuje się w intrygę nie z tego świata.

Natomiast Cinder w tym samym czasie zajęta jest ucieczką z więzienia i ukrywaniem się. Niespodziewanie w niedoli towarzyszy jej były kadet amerykańskiego lotnictwa i złodziej, któremu pomogła wydostać się z więzienia. Losy obu dziewczyn w końcu się krzyżują, a księżycowa księżniczka musi podjąć decyzję, co robić dalej: ukryć się w jakimś bezpiecznym miejscu czy podjąć walkę z Levaną, na którą wszyscy liczą.

„Ilu ludzi pomagało ją ratować i chronić? Ilu ludz trzymało w tajemnicy jej sekret? Ilu ryzykowało własne życie w przekonaniu, że jej warte jest więcej?”


Muszę przyznać, że myślałam, iż druga część będzie należeć tylko i wyłącznie do Scarlet, a Cinder pojawi się dopiero, gdy te się spotkają. Nieco mnie to martwiło, bo zdążyłam polubić mechaniczkę cyborga. Na szczęście pomyliłam się. Cinder może nie było aż tak dużo jak drugiej nastolatki, ale stanowiła równoważną do niej postać. Prócz tego fragmentarycznie pojawiał się także cesarz Kai, co po prostu wprawiło mnie w zachwyt. Prócz nich poznajemy jeszcze kilku innych bohaterów, niesamowicie ciekawych i oryginalnych. Kreacja wszystkich jest szczerze mówiąc lepsza niż w pierwszej części. Postacie są wyraziste i odróżniają się na tle innych. Na przykład Wilk – tajemniczy młodzieniec, który wydaje się nieśmiały i płochy, ale jednocześnie ktoś, kto szybko stał się królem ringu. Chłopak wydaje się po prostu uroczy, ale jak się później okazuje… pozory mogą mylić. Thorne, niespodziewany towarzysz Cinder, również zasługuje na uwagę. Facet jest naprawdę cudowny. Został wykreowany na kogoś mało bystrego oraz strasznie gadatliwego, ale jednocześnie bezpośredniego i potrafiącego wyplątać się z każdej sytuacji. Tego człowieka po prostu nie da się nie polubić, choć momentami bywa dla Cinder męczący. Sama Cinder nieco mnie zawiodła, ale jednocześnie spodobała. Autorka bowiem nie uczyniła z niej herosa, który da się pociąć za słuszną sprawę. Księżniczka ma zaledwie szesnaście lat i jest przerażona tym, czego się od niej oczekuje. Jedyne czego zawsze pragnęła to wolności, a nagle dowiaduje się, że jej życie zostało zaplanowane, a obcy ludzie szukają jej, bo chcą wykorzystać ją do obalenia złej królowej. Trudno się więc dziwić, że nastolatka nie rzuca się z uśmiechem na ustach na pożarcie rekinom, tylko dlatego że tak trzeba. Na początku miałam jej za złe egoizm, ale w sumie jest on zrozumiały. Taka reakcja jedynie sprawie więc, że postać Cinder nabiera na autentyczności i nie zasila szeregów schematycznych nieustraszonych młodocianych superbohaterów.

„Wiem, wiem, wydaje się trochę... - zrobił zeza i zakręcił palcem koło ucha - ale po jakimś czasie człowiek uznaje, że to nawet urocze.”

Muszę przyznać, że początkowo nie mogłam przyzwyczaić się do Scarlet. Wyczekiwałam z utęsknieniem fragmentów poświęconych Cinder i to ich byłam bardziej ciekawa. Wynika to jednak z tego, że z reguły przywiązuje się do bohaterów i trudno mi się pogodzić z tym, że mam ich mniej niż poprzednio. Jednak w pewnym momencie złapałam się na tym, iż mam ochotę przerzucić kilka stron mówiących o losach Cinder, by poznać dalszy ciąg przygód Scarlet. W końcu doszło do tego, że sama nie wiedziałam, którą dziewczynę wolę i miałam mętlik w głowię. Strach pomyśleć więc, co będzie przy czwartej części, gdzie prawdopodobnie będą aż cztery bohaterki!

Fabuła w drugiej części staje się jeszcze bardziej rozbudowane i intrygująca w porównaniu do poprzedniego tomu. Autorka zaczyna mamić czytelnika, zdobywa jego zaufanie, a potem go oszukuje nagłym zwrotem akcji. W swoją historię wplątuje bowiem niejedną intrygę, a rozwiązanie pierwszej tajemnicy ujawnia istnienie kolejnych. Czytelnik naprawdę zaczyna się więc zastanawiać, komu bohaterka powinna ufać, a komu nie. Wszystko ma bowiem swoje drugie dno, przez co powieść staje się o wiele bardziej rozwinięta. Poza tym ciągle coś się dzieje, więc fani szybkiej akcji znajdą tu coś dla siebie. Dużym plusem powieści jest też to, ze jest nieprzewidywalna. Kiedy już wydaje się nam, ze odgadliśmy co się później stania, autorka nas zaskakuje. Kolejnym przejawem jej manipulacji czytelnikiem jest też to, że w historii pojawiają się początkowo rzeczy mogące wydawać się bezsensowne. Później jednak okazuje się, że wszystko ma sens i do tego ogromne znaczenie! Taki zabieg tutaj jest co prawda delikatny, ale cieszę się, że się pojawił, bo należy do jednych z moich ulubionych.


Uwielbiam twórczość Marissy Meyer i nie mam pojęcia, jakim cudem uda mi się doczekać premiery kolejnej części, o której nawet się jeszcze nie mówi. Takie wspaniałe serie powinno się wypuszczać od razu, a nie dręczyć czytelnika oczekiwaniem. Niestety tylko ono mi pozostało. Mi i wszystkim, którzy tak jak ja pokochali ten cykl.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.


PREMIERA: 18 KWIETNIA

20 komentarzy:

  1. Wielbiciele gatunku będą zachwyceni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam fantastykę i z przyjemnością sięgnę po tę książkę. Od dawna mam wielką ochotę na nią, a nowe wydanie jeszcze bardziej mnie zachęca! :)

    Pozdrawiam,
    toukie z ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie czytałam Cinder, bo zuepłnie mnie do tej ksiązki nie ciągnęło, jednak zbliżają się wakacje, wieć kto wie :)

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Wakacje warto wykorzystać na przeczytanie tej serii ^^

      Usuń
  4. Przeczytałam tylko końcówkę recenzji,bo książka właśnie do mnie dotarła i nie chce sobie psuć frajdy :-) Podobnie jak Ciebie, pierwszy tom mnie całkowicie oczarował i wiem, że "Scarlet" również mnie zachwyci :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja recenzja zachęca do sięgnięcia po tę serię. Mam ją w planach, ale teraz kusi mnie jeszcze bardziej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam fantastykę, a blog jest genialny, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam jeszcze pierwszej części, ale mam na uwadze serię :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Swego czasu czytałam "Cinder" i choć to powieść młodzieżowa, muszę przyznać, że mi się spodobała;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię od czasu do czasu powieści młodzieżowe, ale w niedużej ilości :D

      Usuń
  9. Fantastyka to niekoniecznie mój gatunek, ale coraz bardziej skłonna jestem dać tej serii szansę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto zaryzykować! Nuż się spodoba :D Szczególnie, że tu w sumie magii nie ma, raczej wszystko wytłumaczone naukowo :D

      Usuń
  10. To dobrze, że ostatecznie wszystko nabiera sensu. Znaczy się, autorka wiedziała co robi :) Całą serię mam w planach.

    OdpowiedzUsuń