Ostatnio szukałam książeczki na prezent dla swojej trzyletniej bratanicy i w moje ręce wpadła publikacja o ciekawym tytule – „Jak nakarmić smoka”. Bardzo chciałabym, by mała pokochała fantastykę, bo jest to mój ukochany gatunek, więc bez zastanowienia sięgnęłam po ten tytuł. Cieszę się, że zanim jej go podarowałam, postanowiłam ją najpierw przeczytać.
Opis wydawcy:
„Ciekawiło kiedyś kruka jak świętować Dzień Borsuka”. Czy wiecie jak? Czy ten, kto marnuje wodę, spotka Bazylichę? Która książka najlepsza i dlaczego mama wie lepiej? Kiedy lepiej nie rymować bez sensu? Jakie są skutki wrzasków ponad miarę? Co to jest ogród ZOO-nie-logiczny? Dlaczego dinozaury omijają wszystkie Laury? A smoki? Nie zapomnijcie o smokach! I o smartfonach! „Jak nakarmić smoka” to zbiór zupełnie nowych wierszy dla dzieci w najlepszej tradycji Jana Brzechwy i Juliana Tuwima: mistrzowsko napisanych, zaskakujących i zabawnych. Opowieści niekiedy straszliwych jak u Lewisa Carrolla czy Hilaire’a Belloca, ale tylko po to by bawiąc – edukować. Dzieci wszak uwielbiają być straszone. Ze stylem.
Opis
książeczki bardzo mi się spodobał. Sama byłam wychowywana na twórczości Brzechwy
i Tuwima, uwielbiałam historie stworzone przez Carrolla. Jednak czy twórczość
Piotra Gosieka można przyrównać do dzieł tych wybitnych twórców dziecięcej
literatury? Początkowo myślałam, że tak. Jego historie rzeczywiście swoim
stylem przywodzą na myśl wiersze wspomnianych pisarzy, jednak to wrażenie
szybko przemija, kiedy skupimy się na treści i ich przesłaniu.
Jeśli mam być szczera to może dwa wiersze przeczytałabym swojej bratanicy z czystym sumieniem. Pozostałe albo poruszały tematy, które nie powinny zostać poruszane w książkach dla dzieci, albo wprost namawiały czy idealizowały przemoc. Do pierwszej grupy zaliczyć można chociażby rymowankę o narkotykach, do drugiej poniższy wierszyk:
W książce znajdziemy
także wiersza, które wprost obrażają dzieci lub są całkowicie niezrozumiałe i
wydają się pozbawione sensu. Te ostatnie są ciekawe, gdyż dorosły czytelnik
może wysnuć bardzo interesujące wnioski dotyczące ich tematyki. Oczywiście dzieci
inaczej postrzegają świat i nie dostrzegają w bajkach czy wierszykach ukrytego
znaczenia, jednak mimo wszystko wydaje mi się, że nie powinno go być w tego
typu publikacjach.
„Jak nakarmić
smoka” w moim mniemaniu nie nadaje się dla dzieci. Cieszę się, że postanowiłam
przeczytać tę książeczkę, zanim podarowałam ją mojej bratanicy.
Sara
Dobrze wiedzieć... Zresztą słyszałam już co nieco o tej publikacji. A często kupuję książkowe prezenty.
OdpowiedzUsuńMatko, już ten jeden wierszyk mnie zniechęca! Na pewno nie dałabym takiej książki dziecku!
OdpowiedzUsuń